Historycy twierdzą, że „obława augustowska” była największą powojenna zbrodnią dokonaną na Polakach. Dlatego często nazywają ją „drugim Katyniem”. Była to akcja NKWD przeciwko żołnierzom Armii Krajowej, w której wyniku życie straciły 592 osoby.
Nowe dokumenty w tej sprawie odnalazł i opublikował między innymi w magazynie „Prawda Gułagu” - dodatku do „Nowej Gaziety” szef „Memoriału” Nikita Pietrow. Publikuje on dokument znaleziony w archiwach KGB jednoznacznie wskazujący, że akcja NKWD na Suwalszczyźnie była oficjalnie planowana przez ówczesne kierownictwo radzieckich służb kontrwywiadowczych. Szef „Memoriału” określa ją jako zbrodnię wojenną i wytyka Głównej Prokuraturze Wojskowej Federacji Rosyjskiej, że próbuje nie zauważać, a wręcz przemilcza masowe mordy dokonywane pod rządami Józefa Stalina.
Z publikacji zamieszczonej w „Prawdzie Gułagu” wynika, że rosyjscy prokuratorzy ukrywali istnienie dokumentu dotyczącego „augustowskiej obławy”. Na prośbę polskiej ambasady z 1994 roku o wyjaśnienie losów osób zatrzymanych podczas akcji na Suwalszczyźnie Główna Prokuratura Wojskowa odpowiedziała, że organizatorzy tej operacji wojskowej zmarli, a w archiwach nie ma żadnych dokumentów. Autor publikacji sugeruje, że rosyjska prokuratura świadomie unika zakwalifikowania wydarzeń z 1945 roku jako zbrodni wojennej, która się nie przedawnia.
Jednocześnie Nikita Pietrow zauważa, że gdy polscy dyplomaci prosili o wyjaśnienie tej zbrodni, jedna z osób odpowiedzialnych za nią jeszcze żyła. - Iwan Gorgonow zmarł w 1994 roku. Dopiero po jego śmierci przygotowano odpowiedź dla Polaków - twierdzi Pietrow. - Prokuratura Wojskowa zna nazwiska osób związanych z tą sprawą i interesowała się ich losami. Może nawet zdążyła przesłuchać Gorgonowa - dodaje.
IAR/tk