Agnieszka Romaszewska-Guzy wspominała, że w 1981 roku, nocą 13 grudnia, znalazła się na tzw. dołku milicyjnym. - Mężczyzny bardzo szybko przewożono do podwarszawskiej Białołęki, z kobietami było inaczej. Siedziałyśmy w piątkę w jednoosobowej celi, spałam na stole w ubraniu - mówiła.
Potem jak dodała trafiła do Olszynki Grochowskiej do aresztu śledczego, tam traktowana była jak więzień. - Tam były cele ośmioosobowe, z okien nic nie było widać - podkreśliła.
Trzecie miejsce do jakiego trafiła to była Gołdap, tam było około 160 kobiet. W dwuosobowych pokojach były cztery internowane kobiety, a radością było to, że były łazienki.
Jacek Pawłowicz: terror w polskich więzieniach trwał także po śmierci Stalina
"Marzeniem było dotknąć ziemi"
- Stamtąd trafiłam do Darłówka, gdzie trafiło część internowanych kobiet. O ile w Gołdapi naszym marzeniem było dotknąć ziemi bo nie wolno było nam wychodzić, a marzeniem było wyrzucenie śmieci, to w Darłówku było trochę inaczej – mówiła Agnieszka Romaszewska-Guzy.
Krzysztof Mordziński wspominał w audycji, że z domu rodzinnego przywiedziono go na ulicę Malczewskiego w Warszawie na komendę milicji na Mokotowie. - Tam było co najmniej stu moich kolegów i dopiero zobaczyłem jaki zasięg ma ta akcja internowania. Tam próbowano nas przesłuchiwać, a mnie przesłuchujący ze złości, że nic nie powiedziałem zabrał okulary, później trzeba mnie było prowadzić bo mając wadę wzroku -6 w jednym i -6 w drugim oku nic nie widziałem - mówił.
Gość PR24 dodał, że później trafił na Białołękę gdzie siedział w 3 celach w sumie z 19 kolegami. - Dla mnie siedzenia tam nie było trudne, poznałem tam wiele ważnych osób a te kontakty mi się później przydały do rożnych rzeczy. Dostałem od milicji propozycję wyjazdu do Kanady, odmówiłem i nic nie podpisałem. 28 kwietnia zostałem zwolniony z Białołęki za poręczeniem jednego z dyrektorów - podkreślił.
"Mówili nam, że strzelają w Wujku"
Zenon Lis przypomniał, że był w sześciu ośrodkach internowania, cztery miały status aresztów śledczych. Do kopalni Wujek z jednego z nich było niewiele odległości.
- W środę wieczór do celi w której mieszkałem wszedł człowiek przygaszony i zaczął mówić, że zginęli ludzie. To było starsze bo tych ludzi z kopalni Wujek znałem. Potem moją grupę wywieźli do Jastrzębia Zdroju do obozu zewnętrznego, do baraków parterowych, bardzo zimnych. 19 grudnia miałem urodziny, próbowano mnie przesłuchać, a ja wstałem i wyszedłem. Trafiłem do izolatki - podkreślił.
Prezes IPN w Gdańsku: Polacy nigdy nie pragnęli zemsty, walczyli o wolność
Dr Grzegorz Majchrzak, historyk IPN dodał, że nie rozliczyliśmy stanu wojennego. Mówił, że w przypadku internowań, część komendantów wojewódzkich milicji pozostało bezkarnych.
- Co do autorów stanu wojennego zapadły wyroki skazujące, ale np. Czesław Kiszczak ani jednego dnia nie spędził w więzieniu - mówił
***
Audycja: "Niepokonani. Opozycja PRL"
Prowadzący: Wojciech Borowik
Goście: Agnieszka Romaszewska-Guzy, Krzysztof Mordziński, Zenon Lis i dr Grzegorz Majchrzak z IPN
Data emisji: 27.12.2019
Godzina emisji: 20.06
PR24/jj