W niespełna rok po bolesnej klęsce wrześniowej polscy lotnicy zdobyli okazję do rewanżu na niebie Anglii. 15 września 1940 roku - w przełomowym dniu bitwy o Anglię - pokazali wielką klasę. Uznani zostali za jedną z najlepszych i najskuteczniejszych jednostek myśliwskich w czasie II wojny światowej.
Brytyjskie lotnictwo potrzebowało wsparcia
Bitwa o Anglię była bitwą powietrzną, która trwała od lipca do października 1940 roku. Rozegrana została nad południową Anglią i kanałem La Manche. Najbardziej zacięte boje odbyły się w sierpniu i we wrześniu. Zmasowana niemiecka ofensywa lotnicza miała przygotować grunt pod operację desantową na Wyspy Brytyjskie. Celem stało się zniszczenie RAF-u (Królewskich Sił Powietrznych), zdominowanie przestrzeni powietrznej Anglii, przecięcie brytyjskich szlaków komunikacyjnych, sparaliżowanie produkcji wojennej i gospodarki narodowej Wielkiej Brytanii.
29:17 wspomnienia polskiego lotnika.mp3 Wspomnienia płk. Witolda Urbanowicza - dowódcy legendarnego dywizjonu 303. (RWE, 30.11.1980 r.)
Początkowo Niemcy mieli znaczącą przewagę. Luftwaffe dysponowała 990 myśliwcami i 1640 bombowcami. RAF mógł przeciwstawić tej potędze 960 samolotów myśliwskich oraz 400 bombowców. Obronę wyspy wspierało ponadto 80 stacji radiolokacyjnych i 1500 balonów zaporowych.
- Armia brytyjska w 1940 roku nie była w stanie przeciwstawić się potężnej armii niemieckiej. Lotnictwo brytyjskie również było słabe, jedynie flota brytyjska była silniejsza od niemieckiej, jednak można ją było unieszkodliwić przy pomocy lotnictwa. Niemcy posiadali wówczas najlepsze lotnictwo w świecie – wspominał dowódca i jeden z czołowych asów Dywizjonu 303 Witold Urbanowicz.
Niesprawiedliwa ocena Polaków
Początkowo brytyjskie władze lotnicze były krytycznie nastawione do polskich myśliwców, ponieważ w opinii Anglików Polacy latali na przestarzałych samolotach, nie znali języka angielskiego i należeli do armii rozbitej przez Niemców.
Polscy żołnierze na frontach II wojny światowej - zobacz serwis historyczny
Jak wspominał płk Witold Urbanowicz jednym z tych krytyków był marszałek Hugh Dowding, oficer RAF i jego naczelny dowódca w czasie bitwy o Anglię, który napisał w tej sprawie tajny raport do Ministerstwa Lotnictwa Brytyjskiego.
Polskie myśliwce
Sytuacja uległa zmianie, kiedy to po zaatakowaniu Anglii przez lotnictwo niemieckie, zdesperowane władze lotnictwa brytyjskiego zdecydowały się zaangażować polskich pilotów do walki z Niemcami. Wystawiono wtedy na próbę kilkanaście myśliwców, żeby zobaczyć jak się będą sprawować. - Po kilku dniach byliśmy już instruktorami angielskich myśliwców – wspominał płk Witold Urbanowicz.
Za oficjalną datę utworzenia Dywizjonu 303 uznaje się 2 sierpnia 1940 roku. Ówczesnym polskim dowódcą tej jednostki był major Zdzisław Krasnodębski, a zastępcą płk Witold Urbanowicz. Dowództwo było podwójne, jednak decydujący głos w praktyce należał do oficera brytyjskiego mianowanego przez RAF.
Polski dywizjon myśliwski 303 zadebiutował 31 sierpnia wspaniałym wyczynem bojowym zestrzeliwując 6 samolotów nieprzyjacielskich bez strat własnych.
Wygrana bitwa
Niemcy stracili 1733 samoloty, a około 650 zostało uszkodzonych, stanowiło to 52 procent stanu Luftwaffe. Straty ludzkie to 2500 poległych i wziętych do niewoli oraz 1000 rannych lotników. Brytyjczycy stracili 915 samolotów, a około 450 zostało uszkodzonych. Śmierć poniosło 544 pilotów, a 500 zostało rannych. Bitwa zakończyła się 31 października 1940 roku porażką Niemiec.
W bitwie o Anglię walczyły cztery polskie dywizjony - dwa bombowe: 300 i 301, dwa myśliwskie: 302 i 303 oraz 81 polskich pilotów w dywizjonach brytyjskich. W sumie 144 polskich pilotów, których postawa rozsławiła ich imię na cały świat. Ze wszystkich strąconych nad Anglią samolotów, ponad 200 zestrzelili Polacy.
O wyczynach lotników ze słynnego dywizjonu powstała nawet książka pt. "Dywizjon 303”, którą napisał podróżnik Arkady Fiedler. Książka doczekała się blisko 30 wznowień, w tym pięciu w wydawnictwach podziemnych. Po raz pierwszy została wydana w Anglii w 1940 roku, w Polsce ukazała się sześć lat później.
Do historii przeszły słowa ówczesnego premiera Wielkiej Brytanii Winstona Churchilla, który wspominając udział Polaków w bitwie o Anglię powiedział: "nigdy w historii ludzkich konfliktów tak wielu nie zawdzięczało tak dużo tak nielicznym".
Gorzkie ukoronowanie polityki aliantów wobec Polski
Niestety, kiedy sześć lat później - 8 czerwca 1946 roku, w rok po zakończeniu II wojny światowej - ulicami Londynu przeszła wielka parada zwycięzców, zabrakło w niej Polaków.
Zaproszenie na paradę otrzymali od Brytyjczyków tylko żołnierze dywizjonu 303, i to na krótko przed defiladą. Anglicy nie życzyli sobie, by w defiladzie brali udział przedstawiciele sił lądowych i marynarki wchodzących w skład Polskich Sił Zbrojnych, które przecież stanowiły jedną z najliczniejszych narodowych formacji walczących przeciwko hitlerowskim Niemcom. Polskie Siły Zbrojne na Zachodzie liczyły w 1945 roku ok. 200 tys. żołnierzy (na Wschodzie ponad 100 tys.).
W tej sytuacji lotnicy z dywizjonu 303 - w geście solidarności - zrezygnowali z udziału w paradzie. W efekcie londyńska aleją The Mall - obok Anglików i Amerykanów - maszerowali m.in. Czesi, Belgowie, Brazylijczycy, Meksykanie, a nawet weterani z Iranu i Fidżi. Polaków nie było.
mk