Historia

Henryk Wars - twórca legendarnych piosenek

Ostatnia aktualizacja: 29.12.2021 05:30
"Już nie zapomnisz mnie" - tytuł jednego z wielu jego utworów, może być mottem całej jego twórczości. Był jednym z najbardziej warszawskich kompozytorów XX wieku. 120 lat temu, 29 grudnia 1902 roku, urodził się Henryk Warszawski, bardziej znany pod nazwiskiem Henryk Wars.
Henryk Wars, kompozytor
Henryk Wars, kompozytorFoto: Wikipedia/domena publiczna

Był kompozytorem niezliczonych piosenek filmowych, z których prawie każda była absolutnym szlagierem. W domu zewsząd otaczała go muzyka – jedna z sióstr śpiewała w La Scali, druga była pianistką. Młody Henryk szukał swojego powołania w różnych dziedzinach, ale ani sztuki plastyczne (malarstwo), ani studia prawnicze nie dawały mu satysfakcji.

Jedną z najważniejszych ról w jego życiu odegrał wtedy Emil Młynarski – dyrygent, skrzypek, kompozytor – dyrektor Konserwatorium Warszawskiego. Namówił młodego Warsa na studia muzyczne w klasie profesora Romana Statkowskiego. Nauka Henrykowi szła wspaniale, lecz mimo tak klasycznego wykształcenia "ciągnęło" go zawsze w stronę jazzu i estrady. O Henryku Warsie mówi się też, że był prekursorem jazzu w Polsce, zakładając pierwsze jazz-bandy.

Już jako student udzielał się muzycznie w kilku warszawskich kabaretach, grając na fortepianie (choćby w Nowym Perskim Oku). Został kierownikiem muzycznym i dyrygentem w wytwórni płyt "Syrena Rekord". Najważniejsze jednak stało się komponowanie – dosłownie jakby muzyka grała w jego duszy do każdego słowa, każdego wersu tekstu, który usłyszał.

Później, po drobnych niepowodzeniach, zaczęły przychodzić sukcesy. Kiedy stał się najbardziej wziętym kompozytorem filmowych szlagierów, słuchacze mieli wrażenie, że wystarczy usłyszeć jego melodię, a słowa same cisną się na usta. Henryk Wars potrafił pięknie obrazować, tekst był planem pierwszym, a muzyka wypełniała tła, tworząc niezapomniany obraz o niezapomnianej treści.

Razem z Leonem Boruńskim występował w programie "Jazz na dwa fortepiany". Założył trio wokalne Jazz Singers, gdzie śpiewali Eugeniusz Bodo, Olsza i Roland. Komponował muzykę do szlagierów dla takich gwiazd jak Hanka Ordonówna, Mieczysław Fogg, Adolf Dymsza, Eugeniusz Bodo czy Zula Pogorzelska.


Posłuchaj
01:54 Henryk Wars - Polski Gershwin Henryk Wars - polski Gershwin. (PR, 2010)

 

Jego kompozycje usłyszeć można w ponad pięćdziesięciu filmach lat trzydziestych (to swoisty rekord do tej pory nie pobity). A co to były za utwory! Wystarczy wymienić kilka tytułów, które do tej pory funkcjonują w pamięci wielu Polaków: "Miłość ci wszystko wybaczy", "Zimny drań", "Gdzie mieszka panna Agnieszka", "Śpij kochanie", "Sex appeal", "Umówiłem się z nią na dziewiątą", "Już nie zapomnisz mnie", "Ach, jak przyjemnie", "Tylko we Lwowie" czy "Dobranoc, oczka zmruż". Z trudem też można znaleźć znany film przedwojenny, w którym by nie było jego muzyki.

Henryk Wars to nie tylko kompozytor, pianista, warszawiak – zawsze w sercu grała mu polskość. Już jako młody chłopak zaciągnął się do wojska, by walczyć z sowieckim najeźdźcą w wojnie polsko-bolszewickiej. Bez szwanku wraca do Warszawy pobierać dalsze nauki.

Tuż przed wybuchem II wojny światowej ponownie zmobilizowany w 1939 roku brał udział w kampanii wrześniowej. Pojmany przez Niemców trafia do obozu jenieckiego, z którego zmuszony jest uciec. Jego żydowskie pochodzenie było przepustką do śmierci, a nie gwarancją przeżycia. Lawirując między niemieckimi posterunkami, przedarł się do Lwowa, który był zaanektowany przez Armię Czerwoną. Tam też, przy Filharmonii Lwowskiej, założył zespół "Tea-Jazz" - big-band, z którym odbył nawet tournée po Rosji Radzieckiej.

Kolejnym krokiem było wstąpienie do II Korpusu Polskiego, czyli armii generała Władysława Andersa. Przeszedł z nim cały szlak bojowy, a po demobilizacji, po krótkim pobycie w Anglii, zdecydował się osiąść na stałe w Stanach Zjednoczonych, w Los Angeles. Wybór był oczywisty, choć początki nie były łatwe. Żyjąc na granicy ubóstwa, wraz z żoną poszukiwali każdego zajęcia umożliwiającego przeżycie.

Cały czas jednak szukał szczęścia w filmie i dopiero w 1954 roku udało mu się "zaczepić" przy westernowych produkcjach Johna Wayne'a – przygotowywał między innymi oprawę muzyczną do kilku odcinków "Bonanzy". Od tej pory jego amerykańska kariera nabrała właściwego wyrazu.

Zmarł tamże w roku 1977, a na jego nagrobku widnieje napis "You, your talents, and your music will live forever in the lives you touched" ("Ty, twoje talenty i twoja muzyka będą żyć wiecznie w życiu, którego dotknąłeś"). Dosłownie jakby chciał w jednym angielskim zdaniu zawrzeć fragment swojego szlagieru sprzed lat – szlagieru, którego treść mówi wszystko o jego piosenkach: "Bo nie zapomnisz mnie, Gdy moją piosenkę spamiętasz, W melodii jest siła zaklęta I czar, i moc. A gdy zapomnisz mnie, Piosenkę usłyszysz tę rzewną I tęsknić już będziesz na pewno Co dzień, co noc". Dokładnie!

PP

Czytaj także

Eugeniusz Bodo. "Wyśpiewał" swój tragiczny los

Ostatnia aktualizacja: 11.10.2019 05:45
Jeden z najsłynniejszych aktorów przedwojennej Warszawy, przyjaciel Ludwika Sempolińskiego, który na starcie aktorskiej przygody zazdrościł mu... eleganckiego fraka. 
rozwiń zwiń
Czytaj także

Hanka Ordonówna. Legenda polskiej sceny

Ostatnia aktualizacja: 04.08.2024 05:45
Kiedy w 1931 roku zaśpiewała "Miłość ci wszystko wybaczy", zyskała ogromną popularność. Wtedy jej głosem zachwycił się hrabia Michał Tyszkiewicz, którego Ordonka dwa lata później poślubiła. Dziś mija 122. rocznica jej urodzin.
rozwiń zwiń
Czytaj także

Stefania Grodzieńska – pierwsza dama humoru. Posłuchaj!

Ostatnia aktualizacja: 28.04.2024 05:49
– Szczerze mówiąc, to ja piszę o sobie. Te wszystkie kretynki i idiotki w felietonach to ja. Szczerze mówiąc, kobieta, która ma męski umysł, przestaje być kobietą. Wystarczę, że spojrzę w lustro, by mieć pomysł na felieton – mówiła Stefania Grodzieńska w wywiadzie dla Polskiego Radia z 1988 roku. Artystka zmarła 14 lat temu.
rozwiń zwiń
Czytaj także

Adolf Dymsza. Przedwojenny mistrz komedii

Ostatnia aktualizacja: 20.08.2024 05:49
– To, co robił Dodek na scenie, ekranie filmowym, to były autentyczne dzieła sztuki, wręcz arcydzieła – można usłyszeć w audycji Polskiego Radia o Adolfie Dymszy, zwanym "polskim Chaplinem". Dziś mija 50. rocznica śmierci tego popularnego aktora.  
rozwiń zwiń