- Przewlekła jamista gruźlica płuc z towarzyszącą gruźlicą krtani i jelit jest najbardziej prawdopodobną diagnozą u Fryderyka Chopina, a gruźlicze zapalenie osierdzia i gwałtownie postępująca niewydolność krążeniowo-oddechowa bezpośrednią przyczyną śmierci. Natomiast wciąż są pewne wątpliwości i dopiero analiza genetyczna mogłaby dać nam ostateczne i niepodważalne dowody postawionych hipotez - podkreślił w rozmowie z Polską Agencją Prasową dyrektor Instytutu Genetyki Człowieka PAN w Poznaniu prof. Michał Witt.
"Tego słoja nie wolno otwierać"
Jak tłumaczył prof. Michał Witt, Fryderyk Chopin to nasz najwybitniejszy kompozytor, wobec tego zrozumiałe jest, że chcemy poznać naukowo udowodnione fakty z jego życia, również w zakresie zdrowia. - Taka ciekawość nie jest zwykłą ciekawością, ale raczej chęcią poznania, zweryfikowania faktów, co jest istotne również z naukowego punktu widzenia - dodał.
Prof. Michał Witt należał do grona ekspertów, którzy w 2014 roku dokonali inspekcji słoja przechowującego serca Chopina. Badacz zaznaczył jednak, że w żadnym wypadku do analiz genetycznych serce kompozytora nie byłoby konieczne. Co więcej - tego słoja nigdy nie wolno otwierać.
- Serce Fryderyka Chopina jest całkowicie niedostępne dla bezpośrednich badań biologicznych, ponieważ znajduje się w szczelnym słoju. I niech ręka boska broni, żeby go otwierać - podkreślał prof. Michał Witt. - Otwarcie słoja spowodowałoby gwałtowną zmianę warunków środowiskowych, a myślę tu zarówno o kwestiach fizycznych, chemicznych, jak i mikrobiologicznych, co mogłoby doprowadzić do rozpadu tkanki. Ona jest, jak wiemy, znakomicie zakonserwowana i zachowana do dziś. I właśnie po to, by tak było, nie wolno nigdy tego naczynia rozszczelnić - zaznaczył.
Rodzinne obciążenia genetyczne?
Materiał do badań, jak mówił prof. Michał Witt, mógłby pochodzić od pochowanych na warszawskich Powązkach rodziców i siostry kompozytora.
- Wtedy moglibyśmy wykluczyć lub potwierdzić obciążenia rodzinne o charakterze genetycznym. Gdyby wpływ na stan zdrowia Chopina, na jego śmierć, miała mieć mukowiscydoza czy niedobór alfa-1-antytrypsyny, a takie hipotezy nadal nie zostały ostatecznie zweryfikowane, bylibyśmy w stanie to stwierdzić dzięki właśnie badaniom genetycznym z materiału pobranego od zmarłych krewnych - tłumaczył ekspert.
Co istotne, badanie materiału genetycznego od zamarłych krewnych kompozytora nie wymagałoby żadnego specjalnego pobrania. Mogłoby zostać dokonane w trakcie i tak koniecznej renowacji nagrobków. - Takie pobranie w żaden sposób nie naruszy ani godności, ani fizycznej całości szczątków pochowanych na Starych Powązkach – podkreślał prof. Michał Witt.
Jak przypomniał, działania w sprawie możliwości pozyskania materiału do badań były czynione wielokrotnie.
- Wraz z prof. Tadeuszem Doboszem z Katedry Genetyki Sądowej Uniwersytetu Medycznego im. Piastów Śląskich z Wrocławia wielokrotnie pisaliśmy do władz kościelnych - do kurii warszawskiej, bezpośrednio do kard. Kazimierza Nycza - oraz do ministerstwa kultury i do dyrekcji Narodowego Instytutu Fryderyka Chopina. Nie otrzymaliśmy żadnej odpowiedzi – mówił prof. Michał Witt.
***
Czytaj także:
***
"Zmiany patologiczne w obrębie serca"
Z danych historycznych wiadomo, że Fryderyk Chopin był słabego zdrowia i przewlekle chorował, a główne objawy problemów zdrowotnych pochodziły z dróg oddechowych: męczący kaszel, okresowe duszności, odkrztuszanie gęstej i lepkiej wydzieliny oraz krwioplucie, które pojawiło się w późniejszej fazie choroby.
Fryderyk Chopin zmarł w Paryżu w 1849 roku w obecności swej starszej siostry.
Przyczyna śmierci była oparta na hipotezach - mniej lub bardziej zasadnych. Protokół sekcji zwłok Chopina, przeprowadzonej przez paryskiego lekarza i anatoma Jeana Cruveilhiera, spłonął w pożarze paryskiego archiwum policyjnego w 1871 roku. Można się opierać jedynie na przekazach ustnych Jane Stirling, uczennicy Chopina. Wiadomo z nich, że w opinii sekcyjnej pojawiło się stwierdzenie o "zmianach patologicznych silniej wyrażonych w obrębie serca niż w płucach kompozytora".
Jedyny taki preparat
Zgodnie z wolą Chopina, jego serce zostało usunięte ze zwłok i zabezpieczone, by mogło wrócić do Polski. Tak też się stało. Serce kompozytora przechowywane jest w kościele św. Krzyża przy Krakowskim Przedmieściu, w rodzinnej parafii Chopinów.
Znajdujące się w kryształowym słoju serce Chopina zanurzone jest w płynie konserwującym barwy bursztynowej. Ze źródeł historycznych wiadomo, że może to być destylat winny (w rozcieńczonej postaci konsumpcyjnej znany jako brandy), co mogłoby potwierdzać kolor płynu. W owych czasach był to stosunkowo łatwo dostępny roztwór alkoholu etylowego o maksymalnym na owe czasy stężeniu ok. 60 proc. Był powszechnie używany do konserwacji tkanek.
W 2014 roku odbyła się inspekcja słoja. Jest ona wymagana ze względów bezpieczeństwa w kolekcjach muzealnych preparatów anatomicznych. W inspekcji brali udział: arcybiskup metropolita warszawski ks. kard. Kazimierz Nycz, minister kultury i dziedzictwa narodowego Bogdan Zdrojewski, dyrektorzy Narodowego Instytutu Fryderyka Chopina (NIFC) dr Artur Szklener i dr Wojciech Marchwica, proboszcz parafii św. Krzyża ks. Zygmunt Berdychowski oraz dwaj naukowcy, medycy, prof. dr hab. Tadeusz Dobosz z Katedry Genetyki Sądowej Uniwersytetu Medycznego im. Piastów Śląskich z Wrocławia oraz prof. dr hab. Michał Witt z Instytutu Genetyki Człowieka PAN z Poznania.
Kolejna inspekcja stanu zachowania serca Chopina, zgodnie z rutynowymi zasadami obowiązującymi w muzealnictwie anatomicznym, zalecana jest ok. 2065 roku.
pap/jp