41 lat temu, 1 października 1983 roku, w Warszawie przy ul. Podwale odsłonięto pomnik Małego Powstańca.
- Pomysł na rzeźbę Małego Powstańca narodził się prozaicznie. Oddarłem kawałek marginesu jakiejś gazety, na której wcześniej naszkicowałem wzór pomnika - mówił Jerzy Jarnuszkiewicz w audycji Marii Jęczmyk z cyklu "Witryna sztuk wszelkich".
11:49 w pracowni jerzego jarnuszkiewicza___3406_94_ii_tr_0-0_11953912130a7d52[00].mp3 Jerzy Jarnuszkiewicz m.in. o pomniku Małego Powstańca - audycja Marii Jęczmyk z cyklu "Witryna sztuk wszelkich". (PR, 7.09.1994)
Dwa dzieła, dwie narracje
Po latach artysta napisał, że inspiracją dla powstałego już w 1946 roku pomysłu były gruzy zniszczonej stolicy. "Przede wszystkim trzeba pamiętać, że nie ma kawałka ziemi polskiej, który nie był grobem, nie był godny upamiętnienia" - podkreślał.
Rzeźba Małego Powstańca nie od razu trafiła na pomnikowy cokół. Na to trzeba było czekać do 1983 roku, kiedy dzięki staraniom harcerzy z Chorągwi Stołecznej ZHP doszło do odsłonięcia pomnika. Być może nie powiodłoby się to, gdyby nie fakt, że reżim komunistyczny próbował wciągnąć mit Powstania do swojej narracji.
Początkowo Mały Powstaniec, czy też "Dziecko-bohater", jak go wtedy nazywano, był produkowany w formie małych figurek, sprzedawanych przez Wandę Kromkowską w sklepiku na ul. Hożej. Statuetki szybko zdobyły popularność wśród warszawiaków.
Jednak o pomniku Powstańców w latach powojennych nie mogło być jeszcze mowy. Co innego dotyczyło żołnierzy Armii Czerwonej. W Warszawie przygotowywano monumentalne mauzoleum radzieckich sołdatów przy ul. Żwirki i Wigury. Architekt Bohdan Lachert zaproponował Jarnuszkiewiczowi, wówczas jeszcze studentowi, stworzenie rzeźby na potrzeby cmentarza. Artysta zaproponował "Pietę", ukazującą umierającego żołnierza, podtrzymywanego przez jego towarzysza.
W ten sposób Jarnuszkiewicz stał się w pewnym sensie narzędziem dwóch narracji o schyłkowych dniach II wojny światowej.
Niespotykany talent
Jerzy Jarnuszkiewicz przyszedł na świat w Kaliszu w rodzinie mistrza blacharskiego - Mieczysława. Rodzina była wielodzietna. Jerzy był drugim pod względem starszeństwa dzieckiem pośród ośmiorga rodzeństwa. Rodzinny interes, prowadzony od pokoleń, przynosił dobre dochody - do czasu Wielkiego Kryzysu. Rodzina straciła niemal wszystko i musiała przenieść się najpierw na Śląsk, a później do Warszawy.
- Jerzy Jarnuszkiewicz wywodził się z rzemieślniczej rodziny, która miała tradycje pracy z metalem - podkreślał prof. Grzegorz Kowalski, rzeźbiarz i uczeń artysty, w audycji Marii Jęczmyk z cyklu "Szic do portretu".
25:21 jerzy jarnuszkiewicz____399_99_ii_tr_0-0_15902151137a8e1b[00].mp3 Audycja Marii Jęczmyk z cyklu "Szkic do portretu" poświęcona Jerzemu Jarnuszkiewiczowi. (PR, 26.02.1999)
Te tradycje bardzo szybko dały o sobie znać. Podobno już w wieku dziesięciu lat mały Jurek stwierdził, że zostanie rzeźbiarzem po tym, jak zobaczył pracujących kamieniarzy. Nic dziwnego, że w 1936 roku wstąpił do Szkoły Sztuk Zdobniczych i Rzemiosła Artystycznego w Krakowie. Pobierał nauki u prof. Franciszka Kalfasa i prof. Karola Homolacsa.
Opuścił Kraków i wrócił do rodziny w Warszawie, gdzie w 1939 roku zdobył dyplom Miejskiej Szkoły Sztuk Zdobniczych. Dalszą edukację przerwała mu wojna. W czasie okupacji tworzył medaliony, niewielkie rzeźby i ekslibrisy.
Po wojnie poznał Jadwigę Gołaszewską, która wkrótce została jego żoną. Naprawdę nazywała się Zuzanna Rozenfeld, była Żydówką i dzięki aryjskim papierom przetrwała okupację. Jej rodzice nie mieli tyle szczęścia – zginęli w getcie warszawskim. Dla Jerzego otwierał się również nowy czas - edukacja na Wydziale Rzeźby warszawskiej Akademii Sztuk Pięknych.
- Pobierał nauki u prof. Tadeusza Breyera, który był wielkim przeciwnikiem innowacyjności. Jerzy Jarnuszkiewicz chciał podążać własną drogą. Jarnuszkiewicz w pewnym sensie ufundował własną szkołę artystyczną w Warszawie - dodawał prof. Grzegorz Kowalski.
Uczeń szybko przerósł swoich mistrzów. Był nagradzany w rozpisywanych przez władze konkursach, w których jeszcze jako student wygrywał z własnymi nauczycielami. Stąd zaangażowanie artysty do stworzenia rzeźb, które miały zdobić trasę W-Z i MDM. Po wojnie również ojciec Jerzego, Mieczysław, otrzymał ważne, państwowe zlecenie. Miał wykonać trzy potężne, blaszane kandelabry dominujące nad Placem Konstytucji.
"Nadświadomy" artysta
Na początku lat 60. odszedł od figuratywności. Zachwyciły go możliwości ekspresji w postaci abstrakcyjnych form geometrycznych, które tworzył z różnego rodzaju złomu: rurek, haków i łańcuchów.
- Cechował go pewien rodzaj "nadświadomości" geometrycznej, matematycznej. Człowiek o niesamowitej umiejętności operowania przestrzenią – oceniał prof. Grzegorz Kowalski.
Już pod koniec tej samej dekady Jarnuszkiewicz wrócił do figuratywności. W tym czasie władze nie zamawiały już tego typu pomników. Głównym zleceniodawcą stał się Kościół. W panteonie najsłynniejszych dzieł artysty znajduje się m.in. rzeźba Jana Pawła II i prymasa Stefana Wyszyńskiego na terenie Katolickiego Uniwersytetu Lubelskiego.
Najważniejszym – w opinii samego autora – dziełem Jarnuszkiewicza było ostatnie z nich - Pietà. Rzeźba była dla niego osobistym hołdem dla rodziców, a jej przeznaczeniem było spocząć na rodzinnym grobie Jarnuszkiewiczów na warszawskich Powązkach. Artysta, który był zdolny do stworzenia rzeźby w ciągu jednego dnia, tę kompozycję kończył siedem lat.
Artysta zmarł 14 lipca 2005 roku. Pozostawił po sobie liczne grono uczniów - z jego szkoły wywodzą się najważniejsi współcześni polscy rzeźbiarze - oraz pomnik, który stał się symbolem nie tylko stolicy.
bm