Cały świat jest jedną mową. Gdybyś tak się w ten świat dobrze wsłuchał, mógłbyś nawet usłyszeć, co sto lat temu mówili, może tysiące. Bo słowa śmierci nie znają.
(W. Myśliwski, "Kamień na kamieniu")
Zarzekał się, że nie lubi wspominać, bo właściwe "nie ma co", a wszystkie biografie ze swojej natury są banalne i pospolite. Na szczęście Wiesław Myśliwski często wracał w radiowych nagraniach do swojej przeszłości. Być może również dlatego, że – jak nieraz mówił – opowiadając, porządkujemy chaos życia. Szukamy w nim wzoru, nadajemy wydarzeniom potrzebny nam do istnienia sens.
Opowiadając, tworzymy również literaturę.
02:34 rozmowa z debiutującym pisarzem wiesławem myśliwskim___4713_tr_11-11_10479515dd517fb3[00].mp3 Rozmowa z debiutującym pisarzem Wiesławem Myśliwskim. Audycja z cyklu "Muzyka i aktualności" (PR, 1968)
Wieś, czyli źródło
Wszystko zaczęło się 25 marca 1932 roku w Dwikozach. Ta sandomierska wieś, miejsce przyjścia na świat Wiesława Myśliwskiego, stała się dla pisarza miejscem szczególnym: to z wiejskiego ("chłopskiego") doświadczenia wyrośnie jego twórczość. I to do tego miejsca będzie wracał – czy to dosłownie, czy dzięki pamięci – przez całe swoje życie.
– Teraz ta wieś jest murowana i piętrowa – mówił w Polskim Radiu w 2007 roku. – Ale idąc przez nią, widzę wieś mojego dzieciństwa. Te przygarbione chałupy strzechami kryte. Te ławeczki przed domami, tych ludzi tam siedzących, to drzewo.
– I to nawet nie jest to, że ta ławka, ta chałupa, to drzewo jest wyryte w mojej duszy. To jest bardziej, że według tej ławki, tej chałupy i tego drzewa ukształtowana została zdolność mojego wyobrażania sobie. Uformowane zostało widzenie nieba, słońca, deszczu. Całego świata dookoła tego.
Pamięć o rodzinie
Jeśli chodzi o rodzinną prehistorię, Wiesław Myśliwski przywoływał, "jak przez mgłę", postać prapradziadka ("być może walczył w powstaniu styczniowym"), pradziadka ("czasami przychodził, gdy spałem, odkrywał pierzynę, łapał mnie za palec u nogi i mówił: wstawaj śpiochu") oraz, już wyraźniej, dziadka ze strony matki.
– Dziadek, postawny mężczyzna, był działaczem ludowym i animatorem życia społecznego, założycielem, jeszcze przed I wojną, straży pożarnej. I znał Witosa – opowiadał Wiesław Myśliwski.
Mówiąc o samych rodzicach, wspominał, że małżeństwo to było "rodzajem mezaliansu". – Matka miała tylko szkołę podstawową, a ojciec pochodził z zamożniej rodziny, posiadał średnie wykształcenie, był oficerem. Wtedy to była wielka różnica. Dla dziewczyny ze wsi wyjść za kogoś takiego - to była partia! Ale moja matka, działaczka Związku Młodzieży Wiejskiej Wici, wcale nie była zahukana. I dużo czytała. Całe życie dużo czytała.
12:52 myśliwski-1-ok.mp3 Wiesław Myśliwski wspomina swoje dzieciństwo. Audycja Bogumiły Prządki z cyklu "Zapiski ze współczesności” (PR, 2007)
08:16 MYŚLIWIEC.mp3 Wiesław Myśliwski opowiada o genealogii swojego rodu. Audycja Bogumiły Prządki z cyklu "Zapiski ze współczesności” (PR, 2007)
Ścieżki edukacji
Wiesław miał kilkanaście lat, kiedy zmarł jego ojciec. Trwała jeszcze II wojna światowa. – Miałem zawsze w sobie w takich różnych przykrych momentach rodzaj siły, która od razu kazała mi się zastanawiać nad tym, jak się odnaleźć w tej sytuacji. Jak sobie z tym dać radę – podkreślał po latach pisarz.
Zaczął pomagać matce: handlował dębiną na opał (drewno wyrąbywał z podpór przęseł mostowych w Sandomierzu), rozminowywał pola, łowił ryby, zajmował się stolarką.
Tuż po wojnie rozpoczął naukę w uruchomionej właśnie szkole powszechniej ("nie było jeszcze ławek, więc albo się przynosiło stołeczki ze sobą, albo się siadało na podłodze"), potem było sandomierskie gimnazjum i liceum. Uczył się dobrze ("na świadectwie z 7 klasy mam same piątki - ale może wszystkim wstawiono piątki?"), choć lekcje polskiego ten przyszły mistrz literackiego słowa wspominał z dystansem. – To właściwie była woda. Bez przeczytania książek można było mówić o Słowackim czy Mickiewiczu. Trzeba było tylko chwalić, bo to wielcy poeci.
W wieku 19 lat zdał maturę. Jak opowiadał, były wówczas dwa modne kierunki studiów, dwa zawody: inżynier i lekarz, "reszta się nie liczyła". Zdecydował się na ten drugi. – Zdawałem na budowę okrętów w Gdańsku, dopiero co otwarty wydział. Zdałem egzamin, ale mnie nie przyjęli z powodu braku miejsc – mówił w radiowej audycji Wiesław Myśliwski.
Chciał po tym iść do pracy, "na budowę". – Ale moja dziewczyna, obecna żona, zaciągnęła mnie na Katolicki Uniwersytet Lubelski. Miała znajomości wśród sandomierskich księży. No to pojechałem. Na polonistykę. Nikt nie wiedział, co to jest. i cóż ja będę po tym robił.
Fryzura à la Kochanowski
KUL, mówił pisarz, miał wówczas swoisty status. Z jednej strony dawał schronienie wielu osobom, które pozostawały w mniejszych lub większych konfliktach z ówczesną rzeczywistością społeczno-polityczną. Z drugiej strony - był "na cenzurowany, był infiltrowany, był biedny". Dawał stypendia w postaci wyżywienia na stołówkach, ale - zaznaczał Wiesław Myśliwski - było "nędznie". "Człowiek chodził bez przerwy głodny".
– Klimat był tu jednak taki, jaki prawdopodobnie panował na przedwojennych uczelniach: wolna wymiana myśli, spotkania z pisarzami. Nawet próbowano mnie namówić do udziału w tworzeniu teatru akademickiego. Strasznie nie miałem ochoty, ale magister upatrzył sobie mnie na postać Kochanowskiego, bo miałem bujną czuprynę. Było to, jak się okazało, jedynym moim walorem aktorskim - wspominał.
Wiesław Myśliwski odnalazł, mimo wszystko, na lubelskiej polonistyce bliski mu świat pojęć i wartości. – Chodziłem na seminarium do prof. Ireny Sławińskiej. Coś czuła, że jestem na tych studiach jakby w nie swoim świecie. Zaproponowała mi temat pracy o psychologizmie w prozie 20-lecia międzywojennego. Pochłonął mnie ten temat.
08:36 MYSLIWSKI.mp3 Wiesław Myśliwski wspomina okupację na terenie Sandomierszczyzny widzianą oczami dziecka. Audycja Bogumiły Prządki z cyklu "Zapiski ze współczesności" (PR, 2007)
08:21 MYŚLIWSKI CZWARTEK.mp3 Wiesław Myśliwski mówi o czasie po zakończeniu wojny i o początku szkoły. Audycja Bogumiły Prządki z cyklu "Zapiski ze współczesności" (PR, 2007)
08:46 MYŚLIW.mp3 Wspomnienia Wiesława Myśliwskiego z okresu studiów na Katolickim Uniwersytecie Lubelskim. Audycja Bogumiły Prządki z cyklu "Zapiski ze współczesności" (PR, 2007)
Debiut niepewnością podszyty
Po studiach Wiesław Myśliwski przeprowadził się wraz z żoną do Warszawy i znalazł pracę, początkowo jako redaktor, w Ludowej Spółdzielni Wydawniczej. W kolejnych dekadach, od połowy lat 70. do końca 90. XX w., był redaktorem naczelnym założonego przez siebie kwartalnika "Regiony".
Zaczął pisać.
– Praca w wydawnictwie może wpłynęła w jakimś stopniu na decyzję o pisaniu. Ale z drugiej strony ciągłe czytanie maszynopisów mogło zniechęcać do sięgnięcia za pióro. Może dlatego wystartowałem dość późno jak na zwyczaje literackich startów, bo w wieku 35 lat – opowiadał w Polskim Radiu Wiesław Myśliwski.
Swoją pierwszą książkę, "Nagi sad", zaczął tworzyć "po kryjomu, tak na wszelki wypadek, na próbę, z poczuciem ryzyka i bez perspektyw". – Napisałem ją i doszedłem do wniosku, że to grafomania. Wyrzuciłem rękopis. To był też czas, gdy urodził mi się syn. I potem napisałem drugą wersję książki. W trzy miesiące! – podkreślał pisarz niezwykłą, zważywszy na jego późniejszy rytm pisania, szybkość powstania "Nagiego sadu".
Debiut okazał się strzałem w dziesiątkę.
Wiesław Myśliwski, 1975 r. Fot. Narodowe Archiwum Cyfrowe
Kultura wiejska wymyśla się na nowo
– Kiedy wydawało się, że w literaturze polskiej lat 60. będziemy mieli dwa przeciwstawne, skrajne nurty tak zwanej literatury chłopskiej, pojawił się Wiesław Myśliwski, który w sposób genialny, od pierwszej powieści, wymyślił zupełnie inne rozwiązanie – mówił w Polskim Radiu prof. Przemysław Czapliński.
Te dwie skrajne postawy to z jednej strony nurt alienacyjny ("bohaterowie, wyjeżdżając na studia, stają się podwójnie wykorzenieni: nie są już chłopami, ale nie stają się mieszczanami", przykładem na to jest choćby "Tańczący jastrząb" Juliana Kawalca), z drugiej zaś nurt, w którym "wieś jest zamkniętym kosmosem, rzeczywistością kompletną". Jednak do owego wiejskiego uniwersum – jak w "Konopielce" Edwarda Rędlińskiego – może wkroczyć nowoczesność i ten świat zniszczyć.
Tymczasem Wiesław Myśliwski, podkreślał literaturoznawca, zrozumiał, jako jeden z niewielu, że kultura chłopska stała wówczas przed alternatywą: albo wymyśli siebie na nowo, albo po prostu zniknie.
– W powieści "Nagi sad" mamy do czynienia z jednym z najpiękniejszych w literaturze portretów relacji między ojcem i synem – mówił prof. Przemysław Czapliński. – W "Konopielce" nowoczesność przyniosła konflikt na linii ojciec-syn, a tu Myśliwski wymyślił coś dokładnie odwrotnego. Oto niepiśmienny ojciec w ramach rytuału codzienne wieczorem siada przy stole w kuchni i czyta gazetę, ze smakiem, z namaszczeniem, wciągając dziecko w zainteresowanie światem. Zaszczepia dziecku marzenie o innym świecie. Kiedy dziecko nauczyło się pisania, odkryło, że ojciec odrywał pewien spektakl, bo nie umiał czytać.
Wiesław Myśliwski jako pierwszy wymyślił nowoczesność widzianą jako "rezultat marzenia ojca, które zostaje zaszczepione potomkom". Co istotne – to, co nowe, nie przychodzi z zewnątrz, ale zostaje wyłonione z samej kultury wiejskiej jako marzenie o lepszym życiu. – Bohaterowie Myśliwskiego, pochodzący z kultury wiejskiej, sami wymyślają sobie rozwój, który wynosi ich poza wieś. Ale z którym mogą na tę wieś wrócić – podkreślał prof. Czapliński.
49:07 wieś ok.mp3 "Lata 60. - złota dekada literatury chłopskiej". Audycja z udziałem prof. Przemysława Czaplińskiego, literaturoznawcy, oraz pisarzy: Jakuba Małeckiego, Andrzeja Muszyńskiego i Wioletty Grzegorzewskiej. Przygotowała Katarzyna Hagmajer-Kwiatek (PR, 2016)
13:25 wiesław myśliwski___d 42268_tr_0-0_9913379dd5c74c1[00].mp3 Prof. Roch Sulima o powieści Wiesława Myśliwskiego "Pałac". Audycja Wojciecha Truszczyńskiego z cyklu "Tajemnice prozy" (PR, 1980)
"Moi narratorzy wynajmują mnie"
Swoim prozatorskim debiutem Wiesław Myśliwski powrócił do tradycji, z której wyrósł i która mu w różny sposób wciąż towarzyszyła. - W "Regionach" zajmowałem się m.in. zapiskami chłopów polskich z okresu, kiedy przechodzili z mowy na pismo – opowiadał. – To mnie zawsze zdumiewało: te struktury chłopskie. Na przykład list pisany z USA przez męża do żony jest pozbawiony wszelkiej intymności. Skierowany jest do całej rodziny, która siedzi przy stole i ma prawo być zbiorowym adresatem tej korespondencji.
Kiedy pisarz pracował nad swoją pierwszą książką, wspominał, że nagle uświadomił sobie "swoje dziedzictwo". - Napłynął wtedy cały język mojego dzieciństwa, który przez lata pobytu w mieście gdzieś tam się oddalił. Uderzyła we mnie wielka fala chłopskiego języka, chłopskiego sposobu patrzenia na świat, całej tej kosmogonii. Chłopi przez wieki byli alfabetami, natomiast ich kultura była zbudowana na mowie i zawierała się w niej. A przy tym spełniała wiele funkcji: nie tylko komunikacyjne, lecz także metafizyczne, mistyczne – podkreślał Wiesław Myśliwski.
Z tego namysłu nad żywiłem chłopskiej mowy wywodzi się pisarstwo autora "Nagiego sadu". Bo mowa ta to nie tylko fascynujący wszechświat znaczeń związany z tą konkretną kulturą. To przede wszystkim źródło uniwersalnej wiedzy o ludzkim losie.
Fakt, że literatura według Wiesława Myśliwskiego wywodzi się z mowy, wyraźnie widać w jego wielogłosowej prozie. – Moje narracje opierają się na językach, którymi ludzie mówią. Usytuowałem się jako ten, kogo moi narratorzy wynajmują do napisania książek. A ponieważ człowiek, kiedy opowiada, zastanawia się nad swoim życiem, nie może nie wyciągać z tego refleksji. Nie może nie widzieć w tym jakiegoś sensu – tłumaczył w Polskim Radiu pisarz.
Dlatego tak ważne jest opowiadanie historii. Spisywanie języków, dialogów i myśli, które układają się w kolejne książki (po "Nagim sadzie" były to: "Pałac", "Kamień na kamieniu", "Widnokrąg", "Traktat o łuskaniu fasoli", "Ostatnie rozdanie" i "Ucho Igielne"). Czynność ta, zdaje się mówić pisarz, podtrzymuje realność świata, przywraca jego sens.
– Literatura jest próbą formowania życia w coś, co ma swoją harmonię i swój sens. Literatura broni nas przed bezsensem świata – mówił Wiesław Myśliwski.
***
Czytaj także:
***
Wiesław Myśliwski był w czerwcu 1968 roku gościem audycji Polskiego Radia jako "debiutujący pisarz". – W mojej książce chodziło mi w zasadzie o bardzo elementarną sprawę. O pewne wartości w życiu człowieka, które są niezniszczalne i niezmienne – mówił wtedy o "Nagim sadzie".
Na przestrzeni kolejnych dziesiątków lat pisarz był częstym gościem radiowych audycji (zresztą, pisywał dla Polskiego Radia również słuchowiska). Wielokrotnie wówczas powracał do tego wyrażonego na początku swojej literackiej drogi przekonania: że nie tyle interesuje go "folklor" czy "wiejska egzotyka", ile wskazywanie na obecne w chłopskiej tradycji wartości. Filozoficzne, ogólnoludzkie, uniwersalne.
– Właściwie istnieje jeden temat literatury: życie – przyznał w jednej z radiowych rozmów, – Może to banał, ale tak to naprawdę wygląda.
jp