29 września 1939 roku dobiegła końca bohaterska obrona przed Niemcami twierdzy Modlin. Tego dnia, z powodu upadku Warszawy oraz braku amunicji i zaopatrzenia, dowódca załogi gen. Wiktor Thommée podpisał akt kapitulacji.
Dowódca niemieckich sił, które brały udział w walkach o Modlin, gen. Adolf Strauss zgodził się na zaproponowane przez stronę polską warunki. Zgodnie z nimi Niemcy mieli pozwolić powrócić do domów polskim żołnierzom, zaopatrzyć w niezbędne środki 5000 rannych i nie wywozić załogi poza terytorium Polski.
27:24 wrzesień obrońców modlina___600_tr_3-3_99607134c31ce92[00].mp3 Wspomnienia gen. Wiktora Thommée na temat wojny 1939 roku. Audycja "Wrzesień obrońców Modlina". (PR, 26.09.1956)
- Spotkałem się ze Straussem pomiędzy okopami polskimi a niemieckimi. Uścisnął mi dłoń i powiedział, że warunki te wypełni. Powiedziałem mu, że nie potrzebuję żadnych kwitów, wystarczy mi słowo honoru żołnierza niemieckiego. Dał mi to słowo – wspominał w 1956 roku na antenie Polskiego Radia gen. Thommée.
Załodze Modlina pozwolono wrócić do domów. Ich spokój nie trwał jednak długo. Wkrótce Niemcy rozpoczęli aresztowania i wywózki polskich żołnierzy, którzy brali udział w bohaterskiej obronie. W listopadzie 1939 roku w ręce hitlerowców wpadł również gen. Thommée, który cały okres wojny spędził w oflagu, czyli obozie dla oficerów.
Budynki twierdzy Modlin zniszczone podczas walk we wrześniu 1939 roku. Fot. Wikimedia Commons
Trudne walki
Boje o twierdzę Modlin rozpoczęły się 11 września 1939 roku. Tego dnia Niemcy przeprowadzili atak na zlokalizowany w Zakroczymiu fort nr 1, który należał do rozbudowanych obwarowań twierdzy. Nieprzyjaciel na kilka godzin zajął miejscowość, ale obrońcy zdołali ją odzyskać.
13 września do Modlina na czele Armii "Łódź" dotarł gen. Thommée, który od tego momentu dowodził obroną twierdzy.
- Przebieg walk dzielił się na dwa okresy. Pierwszy: gdy miałem jeszcze łączność z drugim brzegiem Wisły i Warszawą, czyli do 20 września. W drugim okresie twierdza została otoczona ze wszystkich stron i była zdana na swoje własne siły i zaopatrzenie – wspominał gen. Thommée.
Bohaterska obrona Modlina trwała przez ponad dwa tygodnie. Do momentu zamknięcia okrążenia przez Niemców polscy obrońcy zaopatrywali się w niezbędne zapasy w Palmirach, położonych na drugim brzegu Wisły w odległości 20 kilometrów od twierdzy. Początkowo do transportu zaopatrzenia wykorzystywano pociąg pancerny, ale wkrótce nieprzyjaciel uniemożliwił obrońcom korzystanie z tego środka. Wtedy skorzystano z furmanek, a gdy w wyniku niemieckiego ostrzału padły konie, wozy ciągnęli żołnierze.
Przykładów poświęcenia, bohaterstwa i zaangażowania w wypełnianie żołnierskich obowiązków było więcej.
15:59 modlin.mp3 Wspomnienia uczestników obrony twierdzy modlińskiej - audycja Bogusława Czajkowskiego z cyklu "Ślady pamięci". (PR, 13.09.1971)
- W czasie bombardowania ogromny kawałek muru zmiażdżył nogi radiotelegrafiście. Gdy podszedł do niego jego dowódca, ten radiotelegrafista pytał, czy radiostacja działa. Tak bardzo troszczył się o ten sprzęt, zdawał sobie sprawę, jaka to waga – opowiadał w audycji Polskiego Radia mjr Michał Standziak, który dowodził łącznością modlińskiej twierdzy.
Innym razem mjr Standziak wysłał swojego podwładnego, aby naprawił zerwaną linię łączności z oddziałami w Zakroczymiu.
- Mówię do niego, że jest trzeci, bo dwóch już nie wróciło. Widziałem jego zmęczenie, widziałem brud i pot na nim, a on bez wahania się poderwał i poszedł. Znalazł ciała dwóch poprzednich, naprawił uszkodzenie i wrócił. Ja mu za to dałem konserwę mięsną. To była dla wówczas dla żołnierza wielka nagroda – wspominał mjr Standziak.
Świadkiem niezwykłej odwagi polskiego żołnierza był również Adam Kwasiborski, który we wrześniu 1939 roku bronił modlińskiego fortu nr 2 w Kosewie
- Niemcy przeprowadzili atak trzema czołgami i mocno ostrzelali naszą wysuniętą placówkę. Żołnierze w pierwszym odruchu wycofali się do fortu. Na pozycji pozostał tylko jeden kapral z dwoma żołnierzami i ciężkim karabinem maszynowym. I powstrzymał on to uderzenie czołgów i piechoty niemieckiej. Zaraz przeszliśmy do kontrataku i Niemców wyparliśmy – wspominał w radiowej audycji w 1971 roku.
Czytaj także:
Bitwa nad Bzurą - największe starcie wojny obronnej we wrześniu 1939 roku
Bohaterowie z Westerplatte. Zamiast 12 godzin walczyli 7 dni
Obrońcy Helu wytrwali najdłużej
Problemy strony polskiej
Modlin był twierdzą nowoczesną, ale w czasach Księstwa Warszawskiego. Budowa obwarowań na styku Wisły i Narwi rozpoczęła się w 1806 roku z rozkazu Napoleona Bonaparte. Pierwszy test twierdza przeszła w 1813 roku, gdy załodze udało się odeprzeć atak Rosjan. W późniejszych latach obwarowania ulegały rozbudowywaniu i modernizacji, ale już podczas I wojny światowej nie spełniały wymogów nowoczesnej wojny.
Podobnie było w 1939 roku. Przestarzałe budowle i tworzone naprędce okopy nie nadawały się do długotrwałej obrony przed nieprzyjacielem posiadającym artylerię i lotnictwo.
Innym zmartwieniem obrońców był niedostatek sprzętu i zaopatrzenia.
- Mieliśmy tylko trzy karabiny maszynowe. Zdawaliśmy sobie sprawę, że nie starczy nam amunicji. Wydaliśmy więc rozkaz, aby strzelać dopiero, gdy Niemcy podejdą na bardzo bliską odległość. Obserwowałem żołnierzy, każdy strzał był skrupulatnie wypracowany jak podczas ćwiczeń na strzelnicy – opowiadał w radiowej audycji pchor. Józef Dekier, dowódca fortu nr 1 w Zakroczymiu.
Brakowało nie tylko amunicji, żywności czy opatrunków. Niektórzy żołnierze nie otrzymali nawet pełnego wyposażenia.
- Ja chodziłem w swoich własnych spodniach, miałem tylko bluzę wojskową. Żołnierze nie mieli saperek, nie mieli czym się okopywać – wspominał Adam Kwasiborski.
Przykład szedł z góry
Choć brakowało zapasów, amunicji, a z czasem i nadziei na zwycięstwo, żołnierze cały czas dawali przykłady męstwa. Podobnie postępowali oficerowie, w tym powszechnie szanowany gen. Thommée.
- Odważnie szedł naprzód, chociaż Niemcy strzelali. Pierwszy szedł na linię i drugi z linii schodził, kryjąc swojego łącznika. Mało widziałem oficerów, którzy tak odważnie szli na pierwszą linię - wspominał generała por. Ludwik Gerard.
- Podczas nalotów, kiedy samoloty okładały bombami naszą twierdzę, generał Thommée wyszedł ze schronu, a był ranny i chodził o lasce. Oparł się na tej lasce niedaleko naszego schronu i mówił: "skąd te takie i owakie syny lecą?". I obserwował te samoloty – opowiadał o swoim dowódcy mjr Standziak.
Z kolei mjr Izydor Kwieciński poznał gen. Thommée kilka dni przed rozpoczęciem wojny i w czasie kampanii wrześniowej był jednym z jego najbliższych współpracowników.
03:38 zgon generała wiktora thommee___14324_tr_10-10_d0efac5c[00].mp3 Audycja "Zgon generała Wiktora Thommée". Dowódcę obrony twierdzy Modlin wspomina mjr Izydor Kwieciński (PR, 15.11.1962)
- Zostaliśmy przez niego przejęci niezwykłą prostotą, bystrością w ocenie sytuacji i opanowaniem, mimo że był energiczny, a nawet czasami impulsywny - opisywał sylwetkę gen. Thommée w radiowej audycji z 1962 roku mjr Kwieciński. - Mimo niezmiernie trudnych warunków obrony Modlina, braku żywności, amunicji i środków opatrunkowych, w ogólnym przygnębieniu i zarysowującej się rozpaczy, generał osobistym przykładem podtrzymywał wszystkich na duchu.
Bohaterstwo obrońców, barbarzyństwo napastników
28 września do Modlina dotarł wysłannik z Warszawy, który poinformował obrońców o poddaniu się stolicy. Dalsza walka nie miała sensu. Tego samego dnia Niemcy wkroczyli do Zakroczymia, gdzie dokonali mordu na 500 polskich żołnierzach i 100 cywilach. Zrobili to mimo oficjalnego zawieszenia broni. Nie był to pierwszy przykład bestialstwa wroga. Jeszcze w czasie walk niemieccy piloci celowo bombardowali modliński szpital, który był wyraźnie oznaczony czerwonym krzyżem.
th