17 września 1939 roku, wraz ze zdradzieckim atakiem ZSRR na II Rzeczpospolitą, utraciła sens koncepcja organizacji ostatniego przyczółku obronnego na Pokuciu, w oparciu o południowowschodni obszar państwa. Tego samego dnia najwyższe władze państwowe przekroczyły granicę rumuńską. Takie rozwiązanie dopuszczała konwencja haska, zezwalająca na przejazd głowy państwa i rządu przez terytorium kraju neutralnego.
Początkowo, jeśli wierzyć ministrowi Józefowi Beckowi, Edward Rydz-Śmigły nie miał zamiaru przekraczać granicy. Chciał dołączyć do zgrupowania gen. Kazimierza Sosnkowskiego, walczącego z powodzeniem z Niemcami w rejonie Lwowa. Decyzję podjął najpewniej ok. godziny 13.
17 września 1939. Polskie władze uciekają do Rumunii
- Odbyła się wówczas odprawa najstarszych dowódców i szefów oddziałów sztabów naczelnego dowództwa. Naczelny wódz, głosem zupełnie spokojnym, podał nam do wiadomości swoją decyzję przejścia granicy rumuńskiej wraz z kwaterą główną, by - poprzez port w Konstancy - dostać się do Francji dla kontynuowania tam wojny – wyjaśniał na antenie Rozgłośni Polskiej Radia Wolna Europa gen. Józef Wiatr, w 1939 roku pułkownik i naczelny kwatermistrz. – Na zapytanie jednego z uczestników spotkania o to, czy mamy zapewniony swobodny przejazd przez Rumunię, naczelny wódz odpowiedział: "Przed chwilą rozmawiałem z ministrem Beckiem, który mnie zapewnił, że zarówno przejazd przez Rumunię, jak i załadowanie w Konstancy, nie napotkają ze strony Rumunów na żadne trudności".
29:14 Ucieczka Rydza I 1.mp3 Ostatnie lata marszałka Rydza-Śmigłego - audycja Tymona Terleckiego cz. 1/1 (RWE, 12.05.1966)
Najciemniejszy czas marszałka
Przekraczając krótko po północy 18 września granicę polsko-rumuńską w Kutach, Rydz-Śmigły liczył najwyraźniej na to, że zdoła przedostać się na ziemie sojuszników i tam odbudowywać polskie siły zbrojne do dalszej walki. Co więcej, liczył na to, że - wbrew konwencji haskiej - razem z nim przez terytorium rumuńskie przemaszerują polscy żołnierze.
Marszałek został zatrzymany przez Rumunów zaraz po przekroczeniu granicy. Wtedy też rozpoczęło się rozbrajanie polskich żołnierzy. Na dworcu w Czerniowcach doszło do spotkania Rydza z prezydentem i rządem.
"Gdy na dworcu w Czerniowcach wieczorem podano pociąg dla prezydenta, Naczelnego Wodza i rządu, kilku ministrów zbliżyło się do marszałka, już wsiadającego do wagonu, by go pożegnać. Stałem tuż za marszałkiem, gdy on zwrócił się do ministra Becka i ostrym głosem, zbliżonym do stłumionego krzyku - powiedział: »Pan mnie oszukał, panie ministrze« i nie podając ręki Beckowi wszedł do wagonu" pisał naoczny świadek Karol Wędziagolski, bliski znajomy Rydza.
Rząd został internowany w Slănic, prezydent Ignacy Mościcki – w Bicaz. Marszałka osadzono w Krajowej, gdzie przydzielono mu willę Michail.
Trudne decyzje marszałka Edwarda Rydza-Śmigłego
- Był to pretensjonalny pałac w stylu francuskim, posiadający dużą liczbę salonów, arcyniewygodnie umeblowanych, nieposiadający podstawowych wygód i urządzeń. Nasza rezydencja była strzeżona przez liczne posterunki policji. W hallu dyżurował komisarz i dyżurni agenci. Zakomunikowano mi, że marszałek może poruszać się poza obrębem pałacu, jednak policja musi być o jego wyjściu każdorazowo informowana - wyjaśniał Jerzy Krzeczkowski, adiutant Rydza-Śmigłego, w audycji Tymona Terleckiego. - Krótki pobyt w Krajowej wypełniony był pracą. Marszałek opracował tutaj ostatni rozkaz do wojska, protest do rządu rumuńskiego. Sporządził wiele listów, szczególnie ożywiona była korespondencja z prezydentem i sztabem francuskim. To w tym czasie Mościcki cofnął swoją decyzję o wyznaczeniu Rydza-Śmigłego na następcę prezydenta Rzeczpospolitej.
Dlaczego Rydz-Śmigły nie próbował uciec z Krajowej, która leżała na szlaku exodusu polskich żołnierzy na Zachód? Bazyli Rogowski, towarzysz marszałka podczas internowania pisał we wspomnieniach, że było to podyktowane sugestią, którą dowódca otrzymał za pośrednictwem szefa francuskiej misji wojskowej, że póki były Wódz Naczelny przebywa w miejscu internowania, możliwe jest przymykanie oka władz rumuńskich na przedostawanie się polskich żołnierzy do Francji.
Odcięty od świata
W połowie października 1939 Rydz-Śmigły został przeniesiony do miejscowości Dragonslavele u podnóża Karpat rumuńskich. Osadzono go w dawnej rezydencji zmarłego patriarchy Rumunii, regenta, a później premiera Mirona Cristea.
- Mimo pięknego górskiego krajobrazu i rześkiego powietrza, pierwsze wrażenie było przygnębiające. Zdaliśmy sobie sprawę, że jesteśmy tutaj jakby pogrzebani, odcięci od świata i skazani na bezczynność - wspominał Jerzy Krzeczkowski.
Nastrój marszałka pogarszał fakt, że o ile władze w Bukareszcie zgodziły się (nie bez interwencji państw trzecich) na zwolnienie z internowania byłych już prezydenta i członków rządu, to w sprawie zwolnienia Rydza-Śmigłego pozostawały nieugięte.
Kolejne upokorzenie nadeszło wkrótce potem, już ze strony następcy Mościckiego, prezydenta Władysława Raczkiewicza, który domagał się rezygnacji marszałka z funkcji naczelnego wodza. 7 listopada Rydz-Śmigły został zwolniony z tej godności.
Nerwy związane z klęską września, internowaniem i odebraniem mu kolejnych funkcji odbiły się na zdrowiu marszałka, który jeszcze przed wojną przekroczył pięćdziesiątkę. Już w Dragoslavele doskwierały mu silne bóle brzucha. Rydz odnalazł ukojenie w dawno zarzuconej malarskiej pasji i pisaniu wierszy.
20:37 Ucieczka Rydza I 2.mp3 Ostatnie lata marszałka Rydza-Śmigłego - audycja Tymona Terleckiego cz. 1/2 (RWE, 12.05.1966)
Ucieczka z paszczy smoka
Nazwę miejscowości Dragoslavele można tłumaczyć jako "Niewolnicy smoka". Trudno o lepszy opis sytuacji, w której znalazł się marszałek w drugiej połowie 1940 roku. Tym "smokiem" czyhającym na Rydza-Śmigłego byli miejscowi faszyści pod wodzą Iona Antonescu, którzy po przejęciu władzy zezwolili Niemcom na wprowadzenie wojsk Wehrmachtu na terytorium Rumunii. Byłemu Naczelnemu Wodzowi groziło wydanie w ręce III Rzeszy. W tej sytuacji Rydz-Śmigły podjął decyzję o wydostaniu się z potrzasku.
Ion Antonescu - rumuński sojusznik Hitlera
Głównym organizatorem ucieczki był Julian Piasecki, oddany Rydzowi od peowiackich czasów, przedwojenny wiceminister komunikacji. Właśnie ta funkcja dawała mu paszport dyplomatyczny i swobodę przemieszczania się koleją po Europie. Piaseckiemu udało się zorganizować kanał przerzutu marszałka na Węgry, gdzie mógł wtopić się w liczną rzeszę polskich uchodźców. Najpierw jednak należało umknąć Rumunom. Dzień opuszczenia Dragoslavele przypadł na 15 grudnia 1940 roku.
Wódka ratuje marszałka
- Dla niepoznaki ubraliśmy marszałka w kombinezon samochodowy i rumuńską czapkę barankową. Z zadowoleniem stwierdziłem, że sylwetka zmieniła się nie do poznania. Więcej kłopotów mieliśmy z buławą marszałkowską. Marszałek nie chciał się z nią rozstać i trzeba ją było zakamuflować. Gdy zapadł zmrok, nastał smutny czas rozstania. Płk Zdzisław Wenda zajął rozmową wartownika przy drzwiach frontowych. Drugim wartownikiem zajął się już kierowca Henryk. Dowódca plutonu żandarmerii, któremu zaaplikowaliśmy poprzedniego wieczoru odpowiednią dawkę polskiej Wyborowej, był na razie niegroźny – mówił Krzeczkowski.
Korzystając z tego, marszałek wymknął się przez przygotowaną na tyłach rezydencji lukę w ogrodzeniu z druta kolczastego. Rydz musiał jeszcze pokonać zejście po stromym zboczu, przekroczyć płynący tam strumień i przejść ok. 1,5 km na umówione miejsce, gdzie miał się pojawić samochód. Oficer żandarmerii odczuwał skutki upojenia wódką jeszcze przez dwa dni, co umożliwiło ucieczkę również płk. Wendzie.
W tym czasie Krzeczkowski, w stroju marszałka, przechadzał się po willi, by zmylić wartowników. Trzeciego dnia, gdy ucieczka wyszła na jaw, został aresztowany przez Rumunów. Podczas wielogodzinnych przesłuchań starał się zmylić trop pościgu, wskazując kierunek jugosłowiański. Cudem uniknął wywózki do Niemiec i przedostał się do neutralnej Turcji.
Pod przykrywką
Być może właśnie dzięki poświęceniu Krzeczkowskiego Rydzowi udało się, w towarzystwie płk. Romualda Najsarka i mjr. Franciszka Barnerta. W Segedynie został przejęty przez mjr. Bazylego Rogowskiego (co ciekawe, mimo rodowodu legionowego, przed wojną sceptycznie nastawionego do reżimu sanacyjnego) i wkrótce, razem z nim, udał się do Budapesztu. Mieszkał początkowo w skromnym lokum Rogowskiego, później na pewien czas umieszczono go w budapesztańskim sanatorium.
Na Węgrzech Rydz przebywał pod przykrywką jako Stanisław Kwiatkowski, profesor lwowskiego gimnazjum. Później zmienił fałszywe nazwisko na Stanisław Rogowski. Dla kamuflażu zapuścił też wąs. Niewiele to pomogło, gdy we wspomnianym uzdrowisku został rozpoznany przez węgierskiego lekarza, którego pasją było zbieranie podobizn znanych osobistości. Ani kierownik ośrodka, ani wspomniany lekarz nie wydali jednak marszałka.
Anegdota wskazywała jednak, jak realne było niebezpieczeństwo wsypy. Stawało się ono tym większe, że wieści o ucieczce Rydza dotarły już na Węgry i wzbudziły sporą sensację. Rogowski i Piasecki uknuli sprytny plan w celu zmylenia tropu. Marszałek napisał odręczny list, który został przekazany zaufanej polskiej uchodźczyni, która zawiozła go do Turcji i nadała w Stambule. Podstęp z listem udał się bez pudła. Wkrótce informację o ucieczce Śmigłego podały agencje rumuńskie i niemieckie.
Dług honorowy
Dla bezpieczeństwa Śmigłego trzeba było jednak przenieść z sanatorium. Rogowski odnalazł mu lokum w willi na przedmieściach Budapesztu u Karoliny Marenzi, wdowy po austro-węgierskim generale.
"Życie w domu pani Marenzi ułożyło mu się dość przyjemnie. Trochę malował, to znów czytał książki bądź z biblioteki domowej, bądź – wedle życzenia – dobierane mu przez nas w budapesztańskich księgarniach. Gdy była ładna pogoda, chętnie wychodził na przechadzki z panią Marenzi, jej synem lub którymś z nas, gdy przyjeżdżaliśmy go odwiedzić. Gdy się dowiedział, że grywam w szachy, bardzo się ucieszył i prosił o zakupienie gazety z szachami, jak również podręcznika rozgrywek, które studiował w chwilach samotności. Teraz grywaliśmy podczas prawie każdej mojej wizyty u niego" pisał we wspomnieniach Bazyli Rogowski.
Karolina Marenzi nie była powiadomiona o prawdziwej tożsamości gościa. Jako wdowa po generale dobrze znała jednak wojskową postawę, charakterystyczny chód i maniery, których Rydz nie potrafił zakamuflować. Na podstawie podobizn Śmigłego w prasie zidentyfikowała w profesorze Rogowskim byłego polskiego Naczelnego Wodza. Na szczęście kobieta uznała za sprawę honorową przetrzymanie u siebie marszałka.
29:47 Ucieczka Rydza II 1.mp3 Ostatnie lata marszałka Rydza-Śmigłego - audycja Tymona Terleckiego cz. 2/1 (RWE, 12.05.1966)
Nad Balatonem
Z pomocą wdowy Piasecki i Rogowski odnaleźli dla Rydza-Śmigłego nowe miejsce ukrycia. Tym razem wybór padł na hotel w miejscowości Szantod nad Balatonem. Marszałek spędził tam przedwiośnie 1941 roku. Przed sezonem miejscowość była niemal opustoszała, więc i ryzyko, że ktoś przez przypadek rozpozna byłego Naczelnego Wodza zdawała się mniejsza.
Rydz wyraźnie odzyskał nad Balatonem siły. Dni upływały mu na długich spacerach. Z nowym adiutantem, Rogowskim, połączyła marszałka stara pasja: Rydz, absolwent Akademii Sztuk Pięknych, wprawiał podwładnego w akwarelach i olejach. Były Wódz Naczelny coraz częściej myślał jednak o włączeniu się w walkę z Niemcami. Wyjazd na Zachód, gdzie tekę premiera i dowództwo nad całością sił zbrojnych dzierżył zajadły przeciwnik piłsudczyków Władysław Sikorski, nie wchodził w grę.
Zamiast tego Rydz miał zamiar zorganizować w okupowanym kraju własną organizację konspiracyjną OPW – Obóz Polski Walczącej. Nazwa miała nawiązywać właśnie do skrótu POW – Polskiej Organizacji Wojskowej z czasów I wojny światowej. "Teraz, mówił marszałek, wybrałem drogę nie na Zachód, lecz do Polski. Tam nasze miejsce i tam pójdziemy, a doświadczenia z POW jeszcze się Niemcom dadzą we znaki" pisał Rogowski.
To nad Balatonem po raz pierwszy dały o sobie problemy marszałka z sercem. Do bólów brzucha doszły inne niepokojące objawy: tępy ból w klatce piersiowej i bolesne, unieruchamiające skurcze w łydce.
14:56 Ucieczka Rydza II 2.mp3 Ostatnie lata marszałka Rydza-Śmigłego - audycja Tymona Terleckiego cz. 2/2 (RWE, 12.06.1966)
Przerzut do kraju
Niezastąpiony Piasecki zabrał się za organizację przerzutu, ustaloną na jesień 1941 roku. Marszałek przebywał wówczas znów w zaufanych progach generałowej Marenzi. 25 października 1941 roku Edward Śmigły-Rydz wyruszył pociągiem z budapeszteńskiego dworca Keleti w towarzystwie Rogowskiego. Ze Śmigłym do pociągu wsiadł też Stanisław Frączysty, góral i doświadczony już w przerzucie ludzi kurier tatrzański. Wysiedli w Różnawie (wówczas Węgry, dziś Słowacja), skąd dostali się samochodem na granicę węgiersko-słowacką, którą przekroczyli pieszo. Dalej udał się autem do Twardoszyna. Granicę Słowacji z Generalnym Gubernatorstwem przekroczyli w nocy z 26 na 27 października.
Śmigły trafił do Krakowa, stąd do Warszawy. Tu znalazł mieszkanie u wdowy po byłym podkomendnym, gen. Włodzimierzu Maxymowiczu-Raczyńskim. Przyjął nazwisko Adam Zawisza. Miał zamiar nawiązać kontakt z dowódcą Armii Krajowej Stefanem Grotem-Roweckim. Przeszkodziła mu postępująca choroba. Marszałek zmarł w nocy z 1 na 2 grudnia 1941. Jako oficjalną przyczynę zgonu lekarze podali atak serca.
Ostatnią spuściznę po Rydzu wziął na swoje barki wierny podkomendny czasów wygnania, Julian Piasecki. To on objął komendę OPW. Stał na czele organizacji aż do swojej śmierci w Powstaniu Warszawskim w 1944 roku.
31:45 Ucieczka Rydza III.mp3 Ostatnie lata marszałka Rydza-Śmigłego - audycja Tymona Terleckiego cz. 3 (RWE, 12.06.1966)
bm