101 lat temu urodził się Gustaw Holoubek, jeden z najwybitniejszych w historii polskich aktorów oraz reżyserów teatralnych i filmowych.
Debiut sceniczny
Gustaw Holoubek urodził się 21 kwietnia 1923 w Krakowie. W 1945 roku, po skończeniu I Państwowego Liceum i Gimnazjum im. Bartłomieja Nowodworskiego zdał do Studia Dramatycznego przy Teatrze im. Juliusza Słowackiego (przekształconego później w PWST), które ukończył w 1947 roku.
– Udałem się do szkoły teatralnej, prawdopodobnie z porywu naturalnego, z takiej mojej ochoty do obcowania, może nie tyle z teatrem, ile z poezją, z wierszem – mówił Gustaw Holoubek w audycji Anny Lisieckiej "Sekrety, konkrety" w Polskim Radiu w 2001 roku.
41:14 Anna Lisiecka, „Gustaw Holoubek” z cyklu „Sekrety, konkrety” (PR, 09.04.2001).mp3 Gustaw Holoubek opowiada o swojej artystycznej drodze w audycji Anny Lisieckiej z cyklu "Sekrety, konkrety" (PR, 09.04.2001)
Karierę aktorską rozpoczynał w Krakowie, gdzie w latach 1947-1949 należał do zespołu Miejskich Teatrów Dramatycznych. Debiutował na deskach Teatru Starego 1 marca 1947 roku rolą Charysa w "Odysie u Feaków" Stefana Flukowskiego w reżyserii Józefa Karbowskiego. W tym czasie był również asystentem dyrektora krakowskiej szkoły teatralnej Władysława Woźnika, który miał znaczący wpływ na początki jego pracy twórczej.
W 1949 roku Holoubek został zaangażowany do Teatru Śląskiego im. Stanisława Wyspiańskiego w Katowicach, gdzie dyrektorem został wspomniany Władysław Woźnik. Do 1957 roku pracował tam jako aktor, reżyser i kierownik artystyczny. – Tam zaczęła się moja edukacja teatralna. Trudno przecież liczyć te lata szkoły i dwa pierwsze lata pobytu w teatrach krakowskich, bo wtedy właściwie byłem w stanie embrionalnym. To, co zacząłem w jakiś sposób rozwijać, praktykować, miało miejsce w Katowicach. Tam zetknąłem się z bardzo ostrą szkołą teatru. Z taką, z jaką winien zetknąć się młody aktor – mówił Gustaw Holoubek w audycji Jerzego Pytlakowskiego "Zwierzenia wieczorne" w Polskim Radiu w 1970 roku.
W trakcie pobytu w Teatrze Śląskim aktor wcielił się m.in. w rolę Doktora Ranka w dramacie "Dom lalki (Nora)" Henryka Ibsena (1954) we własnej reżyserii. Wyreżyserował także "Fantazego" Juliusza Słowackiego (1955), w którym zagrał tytułową rolę.
14:35 Jerzy Pytlakowski, „Gustaw Holoubek” z cyklu „Zwierzenia wieczorne” (PR, 23.04.1970).mp3 Gustaw Holoubek gościem Jerzego Pytlakowskiego w rozmowie z cyklu „Zwierzenia wieczorne” (PR, 23.04.1970)
Warszawa zachwycona Holoubkiem
W 1958 roku Gustaw Holoubek przeniósł się do Warszawy, gdzie występował najpierw na deskach Teatru Polskiego (1958–1959), później Teatru Dramatycznego (1959–1963), Teatru Narodowego (1963–1968) i Teatru Ateneum (1968–1969 ). "Rewelacją był już jego warszawski debiut - sędzia Cust w sztuce Ugo Bettiego »Trąd w Pałacu Sprawiedliwości« (1958). O Holoubku zaczęto pisać: »aktor myślący«, »aktor intelektualny«, »aktor grający z dystansem«" - pisze historyk teatru prof. Barbara Osterloff w tekście "Gustaw Holoubek" w portalu encyklopediatetrau.pl.
Prof. Osterloff dodaje, że pozycję swą ugruntował Holoubek rolami Goetza w "Diable i Panu Bogu" Jean-Paula Sartre’a w reżyserii Ludwika René (1960), Edypa w "Królu Edypie" Sofoklesa w reżyserii Ludwika René (1961) i tytułowego Hamleta Wiliama Szekspira we własnej reżyserii (1962) w Teatrze Dramatycznym. "Teatrze, którego później był dyrektorem i gdzie stworzył jeden z najlepszych w powojennej Polsce zespołów teatralnych, rozwiązany przez władze w stanie wojennym. Na tej samej scenie, we współpracy z Jerzym Jarockim, narodził się Szekspirowski Król Lear, potem Skrzypek w »Rzeźni« i Superiusz w »Pieszo« Sławomira Mrożka" - dopowiada Barbara Osterloff.
Premiera "Dziadów". Dejmek wsadza kij w mrowisko
Wybitna kreacja w "Dziadach"
25 listopada 1967 roku w Teatrze Narodowym w Warszawie odbyła się słynna premiera "Dziadów" Adama Mickiewicza w reżyserii Kazimierza Dejmka, gdzie Gustaw Holoubek wcielił się w postać Gustawa-Konrada. Zdjęcie tego przedstawienia z afisza przez ówczesne władze komunistyczne przyczyniło się do wybuchu demonstracji studenckich i zapoczątkowało w wydarzenia marcowe w 1968 roku.
– Wstąpiłem na scenę z głębokim przekonaniem, że muszę być zrozumiały. I co się okazało? Okazało się, że "Wielka improwizacja" jest bardzo prosta, nie kryjąca żadnych tajemnic, jest wielkim wyznaniem poety doprowadzonego do ostateczności – mówił Gustaw Holoubek w Polskim Radiu w 2008 roku.
Reżyser i aktor teatralny Maciej Prus, który był asystentem Dejmka przy "Dziadach" w Teatrze Narodowym, tak wspominał jedną z prób tego przedstawienia, gdy występował Holoubek: – Pamiętam, że na scenie były już podesty, stopki, i on tak wszedł na te deski i mówi: "Gdzie my to gramy, w stodole? To jak ja to powinienem grać? To chyba tak trochę z chłopska? Samotność, cóż po ludziach…". I nagle oparł się na kolanie i zaczął mówić całą "Wielką improwizację". To było niebywałe przeżycie – mówił Maciej Prus w audycji Jacka Wakara "Pięć lat bez Holoubka" z cyklu "Rozmowy po zmroku" w Polskim Radiu w 2013 roku.
56:53 Jacek Wakar, „Pięć lat bez Holoubka” z cyklu „Rozmowy po zmroku” (PR, 06.03.2013).mp3 Gustawa Holoubka w 5. rocznicę śmierci wspominają Janusz Głowacki, Marek Kondrat, Maciej Prus i Maria Prussak. Audycja Jacka Wakara z cyklu "Rozmowy po zmroku" (PR, 06.03.2013)
– Gdyby był na widowni kompozytor to prawdopodobnie precyzyjnie zapisałby wszystkie crescenda, decrescenda, jak on uderzał. To miało fantastyczną formę. Gdy skończył, odwrócił się do Dejmka i mówi: "No, tak to mniej więcej będzie wyglądać". (…) Zapadła cisza. Dejmek siedział wbity w fotel z podniesionymi okularami – dodawał Prus.
Historyk literatury profesor Maria Prussak zauważyła w audycji Jacka Wakara, że dzięki Gustawowi Holoubkowi tak naprawdę zrozumiała w pełni utwór Adama Mickiewicza. – Dzięki temu, jak Gustaw Holoubek wygłosił go ze sceny. Nie prowadząc myśl intelektualną "Wielkiej improwizacji", która jest zwornikiem tego dzieła, tylko prowadząc emocje. To znaczy zderzając te opozycyjne emocje w tym monologu, które nagle pokazały, że mamy rzeczywiście do czynienia z natężeniem wielkiej dynamiki wewnętrznego sporu i konfliktu. To wciągnęło mnie niesłychanie w dalszy ciąg tego przedstawienia – mówiła.
Jak dodawała profesor Prussak, "Dziady" Mickiewicza czy dramaty Słowackiego czytane przez Holoubka "otwierały takie przestrzenie, których za pomocą samej suchej lektury oczami i własnym rozumem nie doczyta się".
"Konrad Holoubka wadził się z samym sobą i Panem Bogiem na intelekt; ani przedtem, ani potem »Wielkiej Improwizacji« nie mówił tak nikt, choć wielu wybitnych aktorów mierzyło się z Gustawem-Konradem"- dodaje w swym tekście o Gustawie Holoubku prof. Barbara Osterloff.
Waga klasyki
Aktor w rozmowie z Haliną Szopską w audycji "Prywatnie u Gustawa Holoubka" w Polskim Radiu w 1988 roku podkreślał, że większość swojego życia teatralnego poświęcił postaciom, które go interesowały i były mu bliskie. – Większość swoich ról mam z repertuaru klasycznego, a klasyka ma to do siebie, że zajmowała się ludźmi niezwykłymi. Nie tylko dlatego, że byli królami czy papieżami, ale dlatego, że ten znak króla, znak papieża był po prostu znakiem niezwykłości. Rodzajem hasła do wywołania czegoś niezwykłego – podkreślał.
12:19 Halina Szopska, „Prywatnie u Gustawa Holoubka” (PR, 24.04.1988).mp3 W audycji "Prywatnie u Gustawa Holoubka" z aktorem rozmawia Halina Szopska (PR, 24.04.1988)
Od 1969 do 1983 roku Gustaw Holoubek związany był ponownie z Teatrem Dramatycznym w Warszawie - jako aktor (1969-1982) i dyrektor naczelny i artystyczny (1972-1983). – Gustaw był postacią silną i niezależną, jeśli chodzi o ten urząd, jaki sprawował. Bardziej rozmawiał z reżyserami, myślał o repertuarze, ciągnął w stronę taką, która - jak on zwykle mówił - inspirowała go przez poezję. Bo on jej zawsze hołdował w teatrze przez słowo. Nie lubił rzeczy tanich, byle jakich, łatwych – wspominał pracę z Gustawem Holoubkiem w Teatrze Dramatycznym aktor i reżyser Marek Kondrat w Polskim Radiu w 2013 roku.
Wśród ważnych ról, jakie zagrał w tamtym czasie Gustaw Holoubek wymienić należy m.in.: Przełęckiego w "Uciekła mi przepióreczka" Stefana Żeromskiego w reżyserii Jerzego Golińskiego (Teatr Narodowy, 1964), Segismunda w "Życiu jest snem" Pedra Calderóna de la Barcy w reżyserii Ludwika René (Teatr Dramatyczny, 1969), Mistrza Fiora w "Operetce" Witolda Gombrowicza w reżyserii Macieja Prusa (Teatr Dramatyczny, 1980), Tomasza Becketa w "Mordzie w katedrze" Thomasa Eliota w reżyserii Jerzego Jarockiego (Teatr Dramatyczny, 1982) czy Bohatera w "Małej Apokalipsie" Tadeusza Konwickiego w reżyserii Krzysztofa Zalewskiego (Teatr Ateneum, 1989).
– On miał niesłychany rozrzut - od ról tragicznych, dramatycznych, piekielnie mądrych po wspaniałe komediowe. To jest dość niezwykłe. On każdą sylabę grał właściwie – wspominał w Polskim Radiu w 2013 roku Janusz Głowacki - prozaik, dramaturg i scenarzysta.
W latach 1982–1989 Gustaw Holoubek związany był jako aktor z Teatrem Polskim, natomiast od 1989 roku do 2008 roku z Teatrem Ateneum im. Stefana Jaracza - najpierw jako aktor (1989–1996), później kierownik artystyczny (1996-1997) i dyrektor artystyczny (1997–2008).
"Chciałem być zrozumiały"
"Jako artysta Holoubek konsekwentnie trwał w pewnych przekonaniach i nie poddawał się modom. Należał do pokolenia aktorów, którzy kultywowali słowo, a wraz z nim coś znacznie głębszego – etos mówienia" - podkreśla prof. Osterloff i dodaje, że aktor sam wypracował absolutnie indywidualny styl mówienia, z charakterystycznym przedłużaniem głosek na końcu wyrazów i zaskakującym pauzowaniem jako puentą niedomówień.
– Nie wiem, co było moim odkryciem, wiem tylko jaką miałem dyrektywę w stosunku do siebie. Ta dyrektywa była bardzo prosta: żeby być zrozumiałym – podkreślał Gustaw Holoubek w Polskim Radiu. W rozmowie z Jerzym Pytlakowskim aktor zaznaczał, że przywiązuje ogromną wagę do publiczności, która stanowi dla niego decydujący bodziec. – Nie o to idzie, żeby za wszelką cenę spodobać się publiczności, tylko o to, żeby w jakiś sposób każdą publiczność przekonać do tego, co ja mam do powiedzenia. I żeby to, co chcę powiedzieć, było przez publiczność należycie odczute – mówił Holoubek.
Aktor zauważał jednocześnie, że szczególne znaczenie ma dla niego - od zawsze - poczucie wolności osobistej. – Jednej rzeczy nie mogę wybaczyć, tzn. wkraczania w moją "religię artystyczną", kwestionowania jej i namawiania mnie na inną. Otóż w tym wypadku jestem bardzo stanowczy i nie poddaję się temu, żeby stać się innowiercą. Jestem po prostu głęboko przywiązany do wiary w wartości, które przyjąłem w życiu i chcę być tym wartościom wierny – kwitował Holoubek w rozmowie z Anną Lisiecką w Polskim Radiu w 2001 roku.
Jedną z charakterystycznych cech aktorstwa Gustawa Holoubka było zacieranie granic pomiędzy prywatną osobowością a postacią sceniczną, graną przez niego. Aktor starał się podporządkowywać tę postać swoim osobistym cechom. – Z początku usiłowałem grać, jak w tradycji było, jakieś postaci, naśladować innych ludzi, dostosowywać się do charakteru postaci i być tą postacią. Potem dopiero, po upływie kilku lat, przestało mnie to bawić, a właściwie nie tyle bawić, co zacząłem się czuć troszkę upokorzony udawaniem kogoś tam bez przerwy. Zaczęło trochę mi to uwierać jak posądzenie o błazeństwo – mówił Gustaw Holoubek w Polskim Radiu.
Aktor dodawał, że odtąd zaczął zastanawiać się nad tym, co by było, gdyby trochę zmienił punkt widzenia na swoje aktorstwo i zaczął być "tym kimś, kogo gra". – W jaki sposób ja bym się zachował, gdybym był królem Edypem, Gustawem-Konradem, królem w "Mazepie", Łatką w "Dożywociu", w bardzo różnych wersjach postaci. Tak to się zaczęło i do tej pory mam takie ambicje, by kontynuować ten punkt widzenia – podkreślał. – Bo tylko wtedy mogę za pomocą tego zawodu aktorskiego wyrazić swój pogląd na rzeczywistość, na świat, na różne problemy egzystencjalne związane z człowiekiem. Dlatego już od lat unikam charakteryzacji, zmieniania się w jakąś inną osobę fizyczną, ciągle jestem taki sam – dodawał aktor.
Poza teatrem
W ciągu całego swojego życia Gustaw Holoubek zagrał w ponad pięćdziesięciu filmach, tworząc niezapomniane role, m.in. Kuby Kowalskiego w "Pętli" (1957) i Mirka w "Pożegnaniach" (1958) Wojciecha Hassa. Wystąpił także w roli Maksa w "Jak daleko stąd, jak blisko" (1971) oraz w roli Pustelnika-Gustawa, Gustawa-Konrada i Poety w "Lawie" (1989) Tadeusza Konwickiego, z którym aktor przez wiele lat się przyjaźnił.
Holoubek zagrał również w prawie stu przedstawieniach Teatru Telewizji, współpracując z wieloma polskimi reżyserami. Wśród nich wymienić należy, m.in.: Adama Hanuszkiewicza, Zygmunta Hübnera, Andrzeja Łapickiego, Olgę Lipińską, Jerzego Gruzą, Jana Englerta, Andrzeja Wajdę i Krzysztofa Kieślowskiego. Jako reżyser przeniósł na ekran Teatru Telewizji m.in. "Fantazego" (1971) i "Kordiana" (1980) Juliusza Słowackiego, "Hamleta" Williama Szekspira (1974), "Na dnie" Maksima Gorkiego (1994), "Dwa teatry" Jerzego Szaniawskiego (1999) i "Króla Edypa" Sofoklesa (2005).
Gustawa Holoubka podziwiać mogliśmy również w niezliczonych kreacjach w Teatrze Polskiego Radia. Wśród nich wymienić można m.in.: rolę Reportera w "Lalku" Zbigniewa Herberta w reżyserii Jerzego Markuszewskiego (1963), Wergiliego w "Piekle Dantego" Bengta Andenberga w reżyserii Ludwika René (1965) czy Napoleona w "Pani Walewskiej" Wacława Gąsiorowskiego w reżyserii Juliusza Owidzkiego (1973). Ponadto aktor był wieloletnim profesorem PWST w Warszawie i członkiem Polskiej Akademii Umiejętności (od 1994).
Zmarł 6 marca 2008 roku i spoczął na cmentarzu Powązkowskim w Warszawie. Pośmiertnie - w uznaniu znamienitych zasług dla kultury polskiej - prezydent Lech Kaczyński odznaczył go Orderem Orła Białego. – Odejście Gustawa zamyka pewną epokę, nie ma co do tego żadnych wątpliwości. Odszedł ktoś absolutnie wielki – zauważył Janusz Głowacki w Polskim Radiu.
pcz
Przy pisaniu tekstu korzystałem z materiałów o Gustawie Holoubku zawartych na stronie: encyklopediateatru.pl i filmpolski.pl