Ludwik Skrzyński (pierwszy człon "Kmicic" był jego pseudonimem jeszcze z czasów Związku Strzeleckiego, a następnie Legionów; ówczesny podpułkownik zmienił nazwisko, jak to mieli w zwyczaju byli legioniści, na "Kmicic-Skrzyński" w 1927 roku) przyszedł na świat w Odessie 26 sierpnia 1893 roku. Kilka lat po jego urodzeniu rodzina przeniosła się do Tyflisu w dzisiejszej Gruzji (wówczas była to część rosyjskiego imperium). Młodzieńczy buntownik związał się z radykalnym odłamem partii socjalistycznej, zwalczanej wówczas przez carskie władze. Zagrożony aresztowaniem, wyjechał w 1912 roku do belgijskiego Liège na studia chemiczne. Tam zaangażował się w działalność Związku Strzeleckiego - organizacji mającej na celu przygotować młodzież do przyszłej walki o niepodległość.
- W krótkim czasie został wciągnięty do Związku z Strzeleckiego, którego komendantem był Mieczysław Karski, a jednym z oficerów instruktorów i zastępcą Janusz Głuchowski, późniejszy generał polski. Tam skończyłem szkołę podchorążych, kurs niższy, tak zwany podoficerski - wspominał Ludwik Kmicic-Skrzyński na antenie Rozgłośni Polskiej Radia Wolna Europa. - Polaków był sporo studenterii było bardzo dużo. Dzięki temu Związek Strzelecki mógł się tam rozwijać i tam było w naszym związku, bodajże w całej Belgii, kilkuset młodzieży.
Po roku pobytu w Liège Skrzyński przeniósł się do francuskiego Nancy. Jego kontakty ze Związkiem Strzeleckim nie zakończyły się. Wprost przeciwnie.
- W Nancy udało mi się zorganizować pluton w Związku z Strzeleckiego, którego byłem komendantem, instruktorem, wykładowcą. Jednym i jedynym zresztą, a więc często musiałem przez kilka nocy przygotowywać się do tego, żeby na drugi dzień swoim pupilom wykładać - mówił późniejszy generał.
15:56 3948_3995_0.mp3 Wspomnienie Ludwika Kmicica-Skrzyńskiego o początku jego epopei legionowej i o patrolu Beliny (RWE)
Ludwik Kmicic-Skrzyński. Żołnierz "Siódemki Beliny"
Czarne chmury gromadziły się w tym czasie nad Europą. Wielkie mocarstwa przygotowywały się do wielkiej konfrontacji. 28 czerwca 1914 roku w Sarajewie zamordowany został następca tronu Austro-Węgier arcyksiążę Ferdynand. Jego śmierć uruchomiła lawinę wydarzeń, która miesiąc później doprowadziła do wybuchu Wielkiej Wojny. Polacy byli świadomi, że oto nadchodzi niewidziany od ponad stu lat moment dziejowy, kiedy po dwóch stronach barykady znaleźli się dotychczasowi zaborcy, moment, który może przynieść odrodzenie bytu państwowego Polski. Wśród nich był Skrzyński, który właśnie ukończył kolejny rok studiów i - korzystając z wakacji - udał się do Krakowa, gdzie odbywała się koncentracja Związku Strzeleckiego. Po drodze Skrzyński zdążył spotkać się z matką, przebywającą na kuracji w Karlsbadzie (Karlowych Warach).
- Matka wówczas powiedziała mi: "Syneczku, ty wiesz, że ja ciebie jedynego mam na świecie. Czy ty musisz jechać, mnie zostawić samą?". Odpowiedziałem "Mamusiu, muszę, bo może wojna wybuchnie. Tak wygląda". Więc matka, nie okazując mi nawet łzy w oczach odpowiedziała: "Jak musisz, to jedź" - mówił w archiwalnym nagraniu Ludwik Kmicic-Skrzyński.
Przyszły generał znalazł się w Oleandrach. Jak się okazało, miała mu przyjść w udziale odbudowa polskiej kawalerii. Został wytypowany – jako jeden z siedmiu kawalerzystów – do pierwszego konnego patrolu, który pod dowództwem Władysława Beliny-Prażmowskiego 2 sierpnia przekroczył granicę austriacko-rosyjską.
- Po dwóch czy trzech dniach zostałem raptownie wezwany do "Szefa", czyli późniejszego generała Kazimierza Sosnkowskiego, na rozmowę. Każdy z nas był wzywany na rozmowę na osobności. Najwięcej straszył nas, że to życia szkoda, że człowiek młody, że życie przed nami, a bardzo mało jest szans, że wyjdziemy żywo z tej akcji. Oczywiście żadnemu z nas nie przyszło do głowy, że możemy odmówić – wspominał generał. – Było nas wtedy tylko siedmiu, mieliśmy pięć koni i siedem siodeł, ale czuliśmy, że możemy szarżować na wroga.
Jak się miało okazać, odtąd do końca kariery Skrzyński nie rozstał się z kawalerią. W czasie Wielkiej Wojny służył w 1, na następnie w 5 Pułku Ułanów Legionów. Wskutek kryzysu przysięgowego, związanego z odmową przez legionistów złożenia przysięgi na wierność cesarzom Niemiec i Austrii, znalazł się w obozie internowania w Beniaminowie. Zwolniony, wdał się w pracę w tajnej Polskiej Organizacji Wojskowej. Pod koniec wojny brał udział, jako adiutant innego prominentnego legionisty Gustawa Orlicza-Dreszera, w rozbrajaniu Niemców w Chełmie i Hrubieszowie.
W siodle, w walce z bolszewikami
Nic dziwnego, że szybko znalazł się w szeregach rodzącego się Wojska Polskiego. Organizował 1 Pułk Szwoleżerów. Brał udział w odbiciu Wilna z rąk bolszewickich w kwietniu 1919 roku. W walkach tych został ciężko ranny w klatkę piersiową.
Nie oznaczało to końca jego walk z Armią Czerwoną. Już w roku następnym Skrzyński wziął udział w wyprawie kijowskiej, a później bił się z bolszewikami w walkach odwrotowych. W przełomowych dniach lata 1920 roku dowodził 16 Pułkiem Ułanów Wielkopolskich, biorąc udział w kontruderzeniu znad Wieprza.
Dowódca Podlaskiej Brygady Kawalerii
Kmicic-Skrzyński nie opuścił wojska po zakończeniu wojny polsko-bolszewickiej. W dwudziestoleciu międzywojennym sukcesywnie piął się po szczeblach kariery, doszkalając się w Centrum Szkolenia Kawalerii w Grudziądzu i służąc w kolejnych jednostkach, m.in. w Korpusie Ochrony Pogranicza. Nigdy nie zapomniał o swojej legionowej karcie i podobnie jak wielu jego kolegów z lat Wielkiej Wojny pozostających w szeregach Wojska Polskiego w 1926 roku wsparł zamach majowy Józefa Piłsudskiego.
Ukoronowaniem jego wojskowej służby był dzień 2 marca 1929 roku, kiedy został dowódcą Brygady Kawalerii "Białystok", przemianowanej w 1937 roku na Podlaską Brygadę Kawalerii. Dowodził nią przez dekadę, aż do klęski wojny roku 1939.
Po wybuchu II wojny światowej dowodził swoją jednostką. Kmicic-Skrzyński znalazł się w gronie nielicznych polskich dowódców wojny 1939 roku, którym dane było wkroczenie na terytorium wroga. Rajd był jednak jedynie epizodem. Walki września i października okazały się dla Podlaskiej Brygady Kawalerii, walczącej w ramach Samodzielnej Grupy Operacyjnej "Narew", pasmem uporczywej obrony i działań odwrotowych. Jego jednostka wzięła udział w bitwie pod Kockiem - ostatniej bitwie wojny 1939 roku. Resztę wojny Kmicic-Skrzyński spędził w niemieckich obozach jenieckich.
Po zakończeniu II wojny światowej przedostał się do Włoch, gdzie miał zamiar wstąpić do 2 Korpusu Polskiego. Wobec demobilizacji Polskich Sił Zbrojnych na Zachodzie udał się do Wielkiej Brytanii. Jak wielu wyższych oficerów Wojska Polskiego musiał zarabiać pracując fizycznie, w charakterze robotnika. Trudy bytowe nie przeszkodziły mu w zaangażowaniu w działalność kombatancką. Do końca życia współpracował z Instytutem Józefa Piłsudskiego w Londynie.
Pogrzeb Ludwika Kmicica-Skrzyńskiego
Szczątki generała zostały ekshumowane z cmentarza Southern w Manchesterze. W tym mieście generał spędził ostatnie lata swojego życia i tam został pochowany w 1972 roku. 22 sierpnia 2023 roku w Kościele Miłosierdzia Bożego w Manchesterze odbyła się Msza Święta i spotkanie wspomnieniowe o generale. Trumnę przetransportowano samolotem wojskowym do Polski.
Mszę Świętą żałobną w Bazylice Mniejszej Wniebowzięcia NMP odprawiono 26 sierpnia 2023 roku. Następnie, w asyście wojskowej, trumna została przewieziona na Cmentarz Miejski, gdzie złożono ją do grobu, a także odsłonięto pomnika generała. Uroczystości w Białymstoku odbyły się w asyście honorowej Wojska Polskiego.
bm