Historia

"Nad nami widzę bombowce". Bombardowania Wielunia, czyli pierwsza zbrodnia wojenna Niemców we wrześniu 1939 roku

Ostatnia aktualizacja: 01.09.2024 05:45
– Atak przeprowadzony przy tak dużym zmasowaniu sił i środków musiał zakończyć się absolutną hekatombą – mówił w Polskim Radiu dr Grzegorz Bębnik, historyk specjalizujący się w problematyce września 1939 roku.
Grafika na podstawie fotografii dokumentującej zniszczenia dokonane przez niemieckie lotnictwo w Wieluniu
Grafika na podstawie fotografii dokumentującej zniszczenia dokonane przez niemieckie lotnictwo w WieluniuFoto: Polskie Radio/grafika na podstawie zasobów domeny publicznej

1 września 1939 roku w trzech nalotach bombowych na Wieluń, w którym nie było żadnych celów wojskowych, niemieckie samoloty Luftwaffe dokonały niemal całkowitego zniszczenia miasta i zabiły co najmniej kilkuset polskich cywilów.

Zniszczenia centrum Wielunia na fotografii z lotu ptaka. Fot. domena publiczna Zniszczenia centrum Wielunia na fotografii z lotu ptaka. Fot. domena publiczna

Zbrodnia

W świetle obowiązującego wówczas prawa była to zbrodnia wojenna: atak przeprowadzono bez formalnego wypowiedzenia wojny, co zostało zakazane w konwencjach haskich w 1907 roku. Z kolei ze względu na to, że nalot skierowany został na miasto, które nie miało znaczenia militarnego ani gospodarczego, a ofiarami bomb byli wyłącznie cywile, w historiografii i publicystyce pojawia się czasem sformułowanie "bombardowanie terrorystyczne" w odniesieniu do działań Luftwaffe.

Na temat tego, jakie były zamierzenia Niemców, gdy wybrali Wieluń jako cel swoich bombowców, trwają spory wśród historyków zarówno polskich, jak i niemieckich. Dokumenty nie dają jasnej odpowiedzi na to pytanie. W Polsce nie ma też zgody co do tego, czy Wieluń został napadnięty jeszcze przed rozpoczęciem ataku na Westerplatte, czy później; słowem: czy to właśnie tu zaczęła się II wojna światowa. Sprawa ta okazuje się istotna z perspektywy lokalnej martyrologii.

Kontrowersyjna jest także liczba ofiar bombardowania miasta. Rozbieżność między szacunkowymi statystykami zabitych a danymi z identyfikacji ciał wyciąganych spod gruzów jest bardzo duża. Tuż po wojnie mówiło się o ponad 2000 ofiar, potem w literaturze historycznej przez lata obowiązywała liczba 1200, natomiast potwierdzonych zgonów jest 127.


Posłuchaj
03:40 wybuch wojny w wieluniu 2009.mp3 "Ten nieludzki atak stał się symbolem przekroczenia granic nie tylko państwowych, ale granic moralnych, nakreślonych przez poczucie ludzkiej wrażliwości, sprawiedliwości i godności". Relacja z obchodów 70. rocznicy wybuchu II wojny światowej (PR, 2009)

 

Gruzy wieluńskich budynków po bombardowaniach w dniu 1 września 1939 roku. Fot. domena publiczna Gruzy wieluńskich budynków po bombardowaniach w dniu 1 września 1939 roku. Fot. domena publiczna

Mordercy z doświadczeniem

W wielu tekstach na temat bombardowania Wielunia pisze się o tym mieście "polska Guernica". Autorzy odnoszą się w ten sposób do wcześniejszych o ponad dwa lata wydarzeń z czasów wojny domowej w Hiszpanii, gdy sprzymierzone z siłami generała Franco, wojska III Rzeszy i faszystowskich Włoch wysłały 26 kwietnia 1937 roku jednostki lotnicze w celu zrzucenia bomb na Guernikę.

Podobnie jak Wieluń, Guernica nie była broniona przez armię, została doszczętnie zniszczona w 70 procentach, a ofiarami nalotu były setki zaskoczonych atakiem cywilów. Dopełnieniem tej analogii stał się fakt, że w ataku na Wieluń uczestniczyło kilku lotników byłego Legionu Condor, niemieckiego oddziału bojowego wspierającego hiszpańskich nacjonalistów w latach 1936-1939. To właśnie Legion Condor bombardował Guernikę, a hiszpańska wojna domowa stała się dla Niemców poligonem doświadczalnym przed działaniami lotnictwa w II wojnie światowej.

Gdy zatem nadszedł 1 września 1939 roku, naziści byli już nieźle przygotowani. Poprzedniego dnia wieczorem dowódca Luftwaffe Hermann Göring wydał rozkaz rozpoczęcia operacji Ostmarkflug, czyli ataku powietrznego na Polskę. Do ataków na Wieluń wyznaczono trzy dywizjony pułków szturmowych stacjonujących w odległości około 100 kilometrów na Opolszczyźnie, tuż przy granicy z Polską.

W dwóch pierwszych falach bombardowań wykorzystano bombowce nurkujące Junkers Ju 87 zwane "Stukasami", które miały przy okazji przetestować nowy typ nalotu, często później stosowany przez niemieckie lotnictwo podczas wojny. Osłaniały je Messerschmitty. Młodzi piloci, zakochani w Hitlerze, nie mogli się doczekać ataku. Długo przygotowywano ich do tego, co mieli zrobić innym ludziom.

Ekspozycja obrazu "Guernica" Pabla Picassa, stworzonego przez artystę w 1937 roku pod wpływem szoku wywołanego bombardowaniem Guerniki. Fot. PAP/EPA/CHEMA MOYA Ekspozycja obrazu "Guernica" Pabla Picassa, stworzonego przez artystę w 1937 roku pod wpływem szoku wywołanego bombardowaniem Guerniki. Fot. PAP/EPA/CHEMA MOYA

Trzy razy śmierć

Meldunek nadany 1 września około godziny 5 rano przez kaprala Wilkosza z Muchawca w okolicach Wielunia brzmiał następująco:

"Nad nami w tej chwili widzę samoloty bombowce, lecą straszną szybkością, straż graniczna melduje, że Niemcy atakują na dwie strony samolotami, Rudniki Radoszczów (...) kryptonim Ignac melduje, że w kierunku Wielunia jechało 20 (...) bombowców nieprzyjacielskich o godz. 04 e 55 k krążyły nad Ignacem i odleciały nad Wieluń".

Pierwszy dywizjon Stukasów dotarł nad Wieluń o godzinie 4.40 lub 5.40. Tę pierwszą podaje większość opracowań historycznych oraz osoby, którym zależy na wyróżnieniu Wielunia jako miejsca rozpoczęcia II wojny światowej. Teorię na temat godziny 5.40 forsuje m.in. historyk dr Grzegorz Bębnik.

– Godzina X, czyli godzina ataku na Polskę 1 września 1939 roku, została wyznaczona na 4.45. Natomiast historycy zajmujący się nalotem na Wieluń przyjęli - nie wiadomo na jakiej zasadzie - że w momencie wybuchu wojny w Niemczech obowiązywał tzw. czas letni, przesunięty o godzinę w stosunku do tego, który wówczas był w Polsce. W Niemczech czas letni podczas II wojny światowej został rzeczywiście wprowadzony, ale dopiero w kwietniu 1940 roku – mówił gość Polskiego Radia. – Znaleziono dziennik bojowy jednostki, która jako pierwsza bez wątpienia zaatakowała Wieluń, i tam były właśnie informacje o zrzuceniu pierwszych bomb o 5:40. Prostą drogą odjęto oczywiście od 5.40 jedną godzinę i wyszła 4.40 – tłumaczył.

Zdaniem Grzegorza Bębnika nawet świadkowie, którzy twierdzili po latach, że w chwili nalotu patrzyli na zegarek i że pamiętają godzinę 4.40, znaleźli się po prostu pod wpływem oficjalnej wersji, którą przez kolejne dekady powtarzano podczas każdych obchodów rocznicy tragicznego 1 września 1939 roku.


Posłuchaj
11:35 bombardowanie wielunia Grzegorz Bębnik 2023 Katarzyna Kobylecka.mp3 "Można powiedzieć, że bombardowanie Wielunia wyznaczyło pewien modus operandi niemieckich sił powietrznych, zwłaszcza w II wojnie światowej". Z drem Grzegorzem Bębnikiem rozmawia Katarzyna Kobylecka (PR, 2023)

 

Wątpliwości nie budzi fakt, że drugi atak - kolejnego dywizjonu Junkersów - nastąpił około pół godziny po pierwszym, i że te dwa poranne naloty były najbardziej niszczące. Stukasy, jako jednostki nurkujące, zniżały swój lot do możliwie jak najmniejszego pułapu, zrzucane przez nie bomby trafiały więc dość precyzyjnie w obrane punkty. Niektóre bombowce leciały tak nisko, że zostały uszkodzone przez odłamki bomb lub płomienie.

Pierwszym celem, na które spadły pociski, był szpital Wszystkich Świętych, który był podobno (tak twierdzi część świadków) wyraźnie oznakowany symbolami Czerwonego Krzyża (jak zaznacza dr Grzegorz Bębnik, oznakowania takiego nie potwierdza ówczesny dyrektor placówki Zygmunt Patryn).

Większość miasta legła w gruzach, zginęło mnóstwo ludzi. Ale dla Niemców to za mało. Trzecia fala nalotów, mająca charakter "dobijający", została przeprowadzona już po południu (około godz. 14.00) przez zwykłe bombowce, czyli z pewnej wysokości. Wojna trwała już wówczas na znacznym obszarze Polski, ale niemieckie lotnictwo wciąż - oprócz regularnej walki z polską armią - oddawało się mordowaniu ludności cywilnej.

Wieluń został zniszczony w 75 procentach, a samo śródmieście aż w 90 procentach. Poza szpitalem Wszystkich Świętych zburzono m.in. kościół pod wezwaniem św. Michała Archanioła z początku XIV wieku, najstarszą wieluńską świątynię katolicką.


Posłuchaj
13:34 wieluń był pierwszy 1966 Tadeusz Olejnik.mp3 "Te dokumenty dzisiaj oskarżają sprawców, którzy dokonali agresji na bezbronnym mieście". O niemieckich nalotach na Wieluń opowiada Tadeusz Olejnik, dyrektor Muzeum Ziemi Wieluńskiej (PR, 1966)

 

Zrujnowane przez niemieckie naloty centrum Wielunia. Fot. domena publiczna Zrujnowane przez niemieckie naloty centrum Wielunia. Fot. domena publiczna

Dlaczego Wieluń?

– Na jednym biegunie są opinie, że bombardowanie Wielunia było niczym innym jak czystym aktem powietrznego terroru służącym jedynie zniszczeniu miasta oraz terroryzowaniu ludności – mówił dr Grzegorz Bębnik w audycji Katarzyny Kobyleckiej. – Drugi pogląd natomiast w dość znacznym stopniu opiera się o dokumenty sztabowe zarówno proweniencji polskiej, jak i niemieckiej, które mówią, że nie tylko w ostatnich dniach sierpnia, ale również prawdopodobnie na początku września w Wieluniu były jakieś jednostki wojskowe – relacjonował.

W polskich dokumentach Armii "Łódź", w której pasie działania znajdował się Wieluń, wyczytać można, że 1 września w mieście tym miał być zlokalizowany sztab polskiej 28 Dywizji Piechoty. – Ostatecznie sztab jednak w Wieluniu nie kwaterował, tylko w miejscowościach położonych bardziej na tyłach, jednak taka informacja znalazła się w dokumentach wojskowych polskiej proweniencji. Jeśli do tych papierów miała dostęp niemiecka agentura, to sądzić należy, że jakiś użytek z tego zrobiła – zauważył historyk.

Co więcej, wiosną 1939 roku w mieście sformowano dwie jednostki wojskowe: I i II Wieluński Batalion Obrony Narodowej. – Tam odbywały się jeszcze w sierpniu 39 roku uroczyste przekazywania broni ufundowanej przez społeczeństwo, były też defilady z tej okazji. Jak sądzić należy, wszystko to zostało zauważone, opisane i oczywiście przesłane wyżej do Berlina – dodał dr Grzegorz Bębnik.

Innego zdania jest niemiecki historyk dr Jochen Böhler, który był gościem Hanny Marii Gizy w audycji "Sezon na Dwójkę". – Wśród historyków niemieckich panuje powszechny pogląd, że tzw. wojna na wyniszczenie rozpoczęła się dopiero w 1941 roku, ale ja doszedłem do wniosku, że ona trwała już we wrześniu 1939 roku i atak lotniczy na Wieluń jest tego dobrym przykładem – mówił.


Posłuchaj
58:49 najazd 1939 - wojna od strony najeźdźcy 2011 Bohler Giza.mp3 O II wojnie światowej, jej przyczynach i początkach z perspektywy niemieckich najeźdźców z drem Jochenem Böhlerem rozmawia Hanna Maria Giza (PR, 2011)

 

– Są jeszcze historycy w Niemczech, którzy próbują to tłumaczyć, że to był jakiś wypadek, bo Niemcy byli źle informowani i myśleli, że tam są żołnierze – ciągnął Jochen Böhler. – Mój dobry kolega, który jest historykiem wojskowym, we współpracy z Polakami sprawdził teczki niemieckiej strony. Wynika z nich wyraźnie, że Niemcy wiedzieli dokładnie, co zrobili w Wieluniu. A dlaczego to zrobili? Zabrzmi to brutalnie, ale tak właśnie jest: zrobili to, bo byli w stanie to zrobić – stwierdził.

Jak zauważył niemiecki historyk, Luftwaffe, jako wciąż jeszcze świeża formacja Wehrmachtu, złożona z młodych, fanatycznych wyznawców nazizmu, nie miała - poza Guerniką - zbyt wielu okazji do bombardowania miast. Wieluń i liczne inne miejsca na mapie Polski były więc dla nich kolejnymi etapami "sprawdzania się w boju".

– W niemieckim Federalnym Archiwum Wojskowym znalazłem raporty, które były pisane bezpośrednio po kampanii wrześniowej, gdzie Luftwaffe notowała dokładnie, jaki był wynik bombardowań w polskich miastach. Od polskich historyków wiemy, że Wieluń nie był wyjątkiem, bo w kampanii wrześniowej Wehrmacht zbombardował 150 miast i miasteczek. Może w kilku byli też polscy żołnierze, ale Niemcom nie robiło to żadnej różnicy. Oni bombardowali, aby terroryzować ludność cywilną, aby wprowadzić strach i chaos na polskim terenie – wyjaśniał dr Jochen Böhler.

Historyk zwrócił też uwagę na okrucieństwo niemieckich lotników, którzy ostrzeliwali kolumny uciekinierów ze zniszczonych miast - często kobiet, dzieci i osób starszych. Akcje tego rodzaju, jak bombardowanie bezbronnych miast, miało bowiem w zamierzeniu Wehrmachtu uczynić z niemieckich żołnierzy maszyny do zabijania. W wielu powojennych zeznaniach ci, którzy strzelali do każdej osoby w zasięgu wzroku, wspominali, że początkowe opory moralne szybko minęły, aż w końcu zastąpiła je przyjemność z "dobrze wykonanego zadania".

W tej perspektywie bombardowanie Wielunia stało się więc wstępem do posłusznego wypełniania woli Hitlera, który 22 sierpnia na odprawie w Obersalzbergu wzywał swoich żołnierzy:

"Nie miejcie litości. Bądźcie brutalni. Słuszność jest po stronie silniejszego. Działajcie z największym okrucieństwem. Całkowite zniszczenie Polski jest naszym celem wojskowym. Szybkość - oto naczelne zadanie. Ścigajcie wroga aż do całkowitego unicestwienia".


Posłuchaj
28:21 rejs od śmierci ku wiecznej miłości 2014.mp3 "Gdy czytam o tych wydarzeniach, widzę, jak niesamowicie Niemcy ułożyli ten plan, jak bardzo wykorzystali niewiedzę Polaków, mieszkańców Wielunia, do tego, żeby po prostu nauczyć się zabijać". O przeżywaniu traumy wojennej mówi urodzony w Wieluniu artysta Wojciech Siudmak (PR, 2014)

 

Zniszczenia w centrum Wielunia po nalotach z 1 września 1939 roku. Fot. domena publiczna Zniszczenia w centrum Wielunia po nalotach z 1 września 1939 roku. Fot. domena publiczna

***

Michał Czyżewski

Czytaj także

Ludobójstwo Herero i Nama - zlekceważona przepowiednia

Ostatnia aktualizacja: 11.08.2023 05:30
Obóz koncentracyjny, główne narzędzie terroru, symbol bezprzykładnego okrucieństwa nazistowskich Niemiec, wcale nie jest wynalazkiem totalitaryzmu. Powstał znacznie wcześniej w Niemieckiej Afryce Południowo-Zachodniej.
rozwiń zwiń
Czytaj także

Namibia. To tu Niemcy eksperymentowali ze zbrodnią

Ostatnia aktualizacja: 06.07.2017 18:30
– Niemcy zostawili tu swoją architekturę, infrastrukturę, a nawet typowo niemiecką mentalność. W okresie swego panowania wykorzystywali jednak ludność tubylczą w bestialski sposób – mówił Wojciech Rogala, autor książki "Witamy w białej Afryce".
rozwiń zwiń