Tęgoborze – wieś w Małopolsce, na północ od Nowego Sącza, na lewym brzegu Dunajca. Wieś z tradycją, a ściślej: ze swoim świętym. W zamierzchłych czasach, bo między IX a X wiekiem, na tęgoborskim wzgórzu osiedlił się Just, pustelnik. Do dziś Przełęcz św. Justa przypomina o tym jednym z pierwszych na tych terenach krzewicieli chrześcijaństwa.
W cieniu tej mistycznej przeszłości mogło rozegrać się w Tęgoborzy pod koniec XIX wieku wydarzenie, które przeszło do historii polskiej duchowości, kultury czy też po prostu historii literatury. "Mogło", gdyż wydarzenie to, o czym za chwilę, należy bardziej do sfery legendarnej niż opartej na weryfikowalnych faktach.
Sprawy nie z tego świata
Ponoć w nocy z 23 na 24 września 1893 roku w tęgoborskim pałacu hrabiego Władysława Wielogłowskiego miał miejsce seans spirytystyczny. Podczas seansu ktoś, kto pełnił rolę "medium" (kontaktującego się z drugą, "duchową" stroną), podyktował wierszowaną treść dotyczącą przyszłości Polski i całego świata.
Hrabia Władysław Wielogłowski musiał należeć do tych licznych ludzi swojej epoki, których zafascynował świat duchowy, którzy wierzyli, że za-świat taki istnieje i można nawiązać z nimi kontakt. Zakładano przy tym, że w człowieku mogą istnieć "tajemne siły" zdolne uchylić zasłonę nieznanego.
"Rozczarowanie empiryczną, ścisłą metodą badań zaowocowało w drugiej połowie XIX wieku pragnieniem poznawania rzeczywistości za pomocą tajemnych sił, których istnienia upatrywano w człowieku, w jego fizjologii, psychice, a czasem także duchowości", pisała Ksenia Olkusz w publikacji "Materializm kontra ezoteryka. Drugie pokolenie pozytywistów wobec spraw nie z tego świata".
Ponad sto lat temu seans spirytystyczny (krąg ludzi z medium na czele, którzy próbowali "nawiązać kontakt" ze światem niewidzialnym, dziedziną duchów) nie musiał być obarczony piętnem "nieracjonalności". Wręcz przeciwnie – zajmowanie się zjawiskami paranormalnymi próbowano w jakimś sensie "unaukowić". Ponadto panowała wielka moda na tego typu praktyki – prasa rozpisywała się choćby o seansach z udziałem Włoszki Eusapii Palladino, słynnego w całej ówczesnej Europie medium. Eusapia Palladino, co wiele mówi o panującym wtedy pomieszaniu nauki i paranaukowości, została sprowadzona do Warszawy w 1893 roku przez Juliana Ochorowicza, filozofa, ale i twórcę wielu wynalazków.
Warto podkreślić jeszcze jeden aspekt, ważny w kontekście przepowiedni z Tęgoborzy. Aktywność medium podczas seansu spirytystycznego nie musiała wiązać się bezpośrednio ze "światem zmarłych". Wyróżniano bowiem różnego rodzaje mediumizmu – taki na przykład, który powodowały lewitacje, i właśnie taki, który dotykał sfery jasnowidzenia, wieszczenia. Który miał dar spoglądania w przyszłość.
Skąd się wzięła przepowiednia z Tęgoborzy?
Tekst przepowiedni opublikował wiele lat po zakładanym seansie spirytystycznym, bo 27 marca 1939 roku, krakowski "Ilustrowany Kuryer Codzienny". Według tej gazety przepowiednię wydrukowała wcześniej jakaś bliżej nieznana "prasa pomorska" – z kolei Czesław Miłosz pisał, że po raz pierwszy tęgoborskie wieszczenie ukazało się już w 1912 roku we lwowskiej "Gazecie Narodowej".
Brak jednak dowodów na ów pomorski czy lwowski trop. Co więcej, prócz informacji w "Ilustrowanym Kuryerze Codziennym" brak innych źródeł na temat powstania tego tajemniczego tekstu czy jego drogi od – o ile to prawda – pałacu w Tęgoborzy do krakowskiego pisma.
Pojawiały się rzecz jasna różne hipotezy na temat genezy przepowiedni. "Ilustrowany Kuryer Codzienny" donosił w marcu 1939 roku, że zagadkowy tekst ukazał się (kto wie, czy nie równocześnie) również w książce Marii Heleny Szpyrkówny "Trzy proroctwa". Na podstawie tej informacji Jan Nepomucen Olizarowski sugerował, w "Przepowiedniach dla Polski i świata", że to właśnie Szpyrkówna – pisarka żywo zainteresowana okultyzmem – mogła mieć udział w powstawianiu czy też ostatecznej redakcji przepowiedni.
Maria Szpyrkówna. Fot. NAC/domena publiczna
Z kolei według Stanisława Hadyna, autora książki "Przez okna czasu", za przepowiednią z Tęgoborzy mogła stać Agnieszka Pilchowa, słynna w 1. poł. XX wieku "jasnowidząca z Wisły".
Być może przepowiednia z Tęgoborzy jest więc zręcznym falsyfikatem napisanym w pełnej niepokoju o losy Polski i świata atmosferze 1939 roku. "Ostatnio powstało wiele przepowiedni na temat dalszego rozwoju stosunków międzynarodowych. Żadna z nich jednak nie spełniła się", głosił wspomniany artykuł w "Ilustrowanym Kuryerze Codziennym". Jednak, jak szybko dodawano, pojawiła się – w zbiorze rękopisów hr. Władysława Wielogłowskiego, którym to zbiorem zajmował się w 1939 bratanek hrabiego, Aleksander – "brzmiąca niezwykle sensacyjnie" wierszowana przepowiednia.
Przyszłość już spełniona…
Ogłoszony w "Ilustrowanym Kuryerze Codziennym" tekst przepowiedni z Tęgoborzy zapisał ponoć sam hrabia Władysław Wielogłowski owego tajemniczego września 1893, kiedy słuchał wypowiadającego wieszcze słowa medium. Według Czesława Miłosza za tym tekstem stał jakiś "polski Nostradamus", a może był to głos samego "ducha Mickiewicza".
Przejdźmy jednak do samej treści tego proroctwa.
Jest ona, jak na zaświatowe pochodzenie przystało, pełna niejasnych (poetyckich) wizji i wieloznacznych symboli.
Już w pierwszej strofie – a tych było w sumie osiemnaście, każda po cztery wersy – pojawia się wzmianka o Wernyhorze, legendarnym wieszczu znanym choćby z twórczości Jana Matejki, "Wesela" Stanisława Wyspiańskiego czy dzieł Juliusza Słowackiego.
"W dwa lat dziesiątki nastaną te pory,
Gdy z nieba ogień wytryśnie.
Spełnią się wtedy pieśni Wernyhory,
Świat cały krwią się zachłyśnie".
Strona z "Ilustrowanego Kuryera Codziennego", 1939, nr 86 (27 III). Fot. mbc.malopolska.pl/domena publiczna
Owo "zachłyśnięcie się krwią" interpretowano jako wybuch I wojny. Zwłaszcza że kolejną strofa mówiła jakoby o odzyskaniu przez Polskę niepodległości:
"Polska powstanie ze świata pożogi,
Dwa orły padną rozbite,
Lecz długo jeszcze los jej jest złowrogi,
Marzenia ciągle niezbyte".
Długi i poddający się wielu odczytaniom tekst przepowiedni z Tęgoborzy zawierał również – według "Ilustrowanego Kuryera Codziennego – zapowiedź "wzrostu potęgi Niemiec i narodowego socjalizmu", a także "upadek Austrii i Czechosłowacji":
"Gdy czarny orzeł znak krzyża splugawi,
Skrzydła rozłoży złowieszcze,
Dwa padną kraje, których nikt nie zbawi,
Siła przed prawem jest jeszcze".
Analiza "przepowiedni z Tęgoborzy" - fragment publikacji "Przyszłość Polski w świetle przepowiedni" wydanej w 1941 roku. Fot. Polona/domena publiczna
…i przyszłość sensacyjna
Ale to jeszcze nic. Przepowiednia z Tegoborzy miała rzecz jasna również zawierać wieści o wydarzeniach późniejszych niż marzec 1939 roku. Na przykład przewidywania upadku Niemiec i bolszewickiej Rosji (a nawet, jak wnioskował Czesław Miłosz, wizję kojarzącą się z paktem Ribbentrop-Mołotow).
"Krzyż splugawiony razem z młotem padnie.
Zaborcom nic nie zostanie.
Mazurska ziemia Polsce znów przypadnie,
A w Gdańsku port nasz powstanie".
Redakcja "Ilustrowanego Kuryera Codziennego" widziała w dalszych strofach przepowiedni więcej niż krzepiące zapowiedzi przyszłej chwały Rzeczpospolitej. "Polsce [tekst ten] prorokuje świetną przyszłość, a w szczególności rozszerzenie granic (…) nie drogą podbojów, ale drogą unii. Po wielkich wstrząsach dziejowych nastanie pokój i Polska urośnie do wielkiej potęgi i wielkiego znaczenia", czytamy w artykule.
Jakby tego było mało, Czesław Miłosz dostrzegł w przepowiedni z Tęgoborzy nawet zapowiedź wyboru polskiego papieża:
"Trzy rzeki świata dadzą trzy korony
Pomazańcowi z Krakowa,
Cztery na krańcach sojusznicze strony
Przysięgi złożą mu słowa".
***
Czytaj także:
***
Czy tekst wizji z Tęgoborzy jest mistyfikacją? "Najbardziej przyziemne byłoby przypisanie go komuś (...) grzeszącemu nadmiernym optymizmem", pisał nieco ironicznie Czesław Miłosz. Noblista zwrócił jednak przy tym uwagę na jedno: jak żywotny w polskiej kulturze był w 1. poł. XX w. mesjanizm, romantyczne z ducha przekonanie o tym, że Polska po wielu cierpieniach otrzyma zasłużoną nagrodę. Zmartwychwstanie.
Bo przepowiednia "nieznanego medium" głosiła na koniec:
"Powstanie Polska od morza do morza.
Czekajcie na to pół wieku.
Chronić nas będzie zawsze Łaska Boża,
Więc cierp i módl się, człowieku".
jp
Źródła: Teresa Kowalik, Przemysław Słowiński, "Czas dobiega końca. Wielkie przepowiednie dla Polski i świata", Warszawa 2020; Czesław Miłosz, "Warszawa środkiem ustali się świata", w: tegoż, " O podróżach w czasie", Kraków 2010; Ksenia Olkusz, "Materializm kontra ezoteryka. Drugie pokolenie pozytywistów wobec spraw nie z tego świata", Kraków 2017.