Historia

Najsilniejszy huragan II RP. "Przewracał wagony, porywał ludzi"

Ostatnia aktualizacja: 10.10.2024 06:00
Kiedy nad Europę nadciągnął cyklon Kirk, a we Florydę uderzył potężny huragan Milton – warto przypomnieć, że w najnowszej historii Polski zdarzały się niszczycielskie wichury. W lipcu 1931 roku nad Lublinem przeszła trąba powietrzna, która – jak głosiła wówczas prasa – spowodowała niewyobrażalne "straszne spustoszenia".  
Wagony kolejowe w Lublinie przewrócone przez trąbę powietrzną z 20 lipca 1931 r. Ilustracja ze Światowida, 311931
Wagony kolejowe w Lublinie przewrócone przez trąbę powietrzną z 20 lipca 1931 r. Ilustracja ze "Światowida", 31/1931 Foto: domena publiczna

Był poniedziałek 20 lipca 1931 roku, około 19.00-19.30. Kataklizm przyszedł do Lublina najprawdopodobniej z południowo-zachodniego kierunku. Nienaturalnie ciemnie i skłębione chmury, które mieszkańcy okolicznych wiosek zobaczyli na horyzoncie jako pierwsi, stały się zwiastunem tego, co za chwilę zamieniło się w niepowstrzymany żywioł.

Nim rozpętało się piekło, nad miastem zapanowały ciemności, rozrywane co jakiś czas potężnymi błyskawicami. Nagle zerwał się wiatr, zaczęło intensywnie padać, "deszcz lał całą falą tak, że o metr nic widać nie było" (czytamy w jednej z prasowych relacji z tego niecodziennego wydarzenia). To jednak nie nawałnica miała się stać głównym elementem tej nienaturalnej mocy burzy.

Józef Chełmoński "Burza", 1896 r. Fot. Muzeum Narodowe w Krakowie/domena publiczna  Józef Chełmoński "Burza", 1896 r. Fot. Muzeum Narodowe w Krakowie/domena publiczna

Nadchodzi katastrofa

Wielką trąbę powietrzną ponoć zobaczyli jako pierwsi mieszkańcy podlubelskiej wsi Wrotków. "Sunęła z szaloną szybkością, porywając po drodze drzewa i kopy zboża". Siła wiru była jednak taka, że niszczyła budynki, które spotkała na swojej drodze: jedną ze stodół huragan "przerzucił prawie o pół kilometra w kierunku miasta", zniszczeniu ulegały także stajnie koni wyścigowych, w tym te wykorzystywane przez 22 Pułk Ułanów Podkarpackich.

Po tym, jak trąba powietrzna "posiała grozę i spustoszenie na polach okolicznych i peryferiach miasta", żywioł ruszył na Lublin.

***

Czytaj także:

Drzewa, dachy, wagony

Relacje prasowe z tego huraganowego "ataku na Lublin" iskrzą się od obrazów pełnych dramatyzmu i emocji. I tak, "wśród przerażonych mieszkańców wybuchła panika", a niektórzy nawet sądzili, że orkan jest niczym jeden z jeźdźców Apokalipsy, ponury zwiastun końca świata ("rzucano się na kolana przed obrazami, modląc się o odwrócenie nieszczęścia").

Potęga trąby powietrznej była w istocie zatrważająca. Wiatr łamał jak zapałki wielkie drzewa: w alei prowadzącej z miasta do cukrowni, w parku Bronowickim. Zrywał dachy z domów, magazynów, z fabryki maszyn rolniczych W. Moritza. Niszczył kominy – od 100-metrowego, przy młynie, przez komin wapniarni Jaskulewicza, po te domowe. Unosił w powietrze olbrzymie podkłady kolejowe, które chwilę wcześniej były jeszcze elementami parkanu.

Co więcej: huragan był w stanie przewrócić stojące na bocznicy dwa wagony pełne koni wyścigowych (część zwierząt została mocno poraniona) oraz ponad dwadzieścia "wagonów próżnych".

Rzeźnia Miejska w Lublinie zniszczona przez huragan w lipcu 1931 r. Fot. Narodowe Archiwum Cyfrowe/domena publiczna Rzeźnia Miejska w Lublinie zniszczona przez huragan w lipcu 1931 r. Fot. Narodowe Archiwum Cyfrowe/domena publiczna

Ludzie w powietrzu

Jeśli wiatr był w stanie przewrócić wielotonowy wagon, nic dziwnego, że potrafił porwać ludzi. Na lubelskim placu Bychawskim wichura uniosła jedną z kobiet, by za chwilę rzucić nią o mur domu. Wir porwał także pewnego kolejarza, który wracał właśnie z pracy: "uderzywszy głową w balkon, padł na ziemię zemdlony".

Z kolei mieszkanka dzielnicy Bronowice nieomal nie utonęła, gdy huragan porwał ją i rzucił w nurt Czerniejówki. Kobietę na szczęście uratowali ci, którzy byli świadkami tego niecodziennego wydarzenia.

Mniej szczęścia miał niestety dorożkarz, który (choć tu źródła nie są zgodne) w chwili uderzenia żywiołu jechał właśnie przez most. Silą wiatru dorożka się przewróciła, uderzając w betonowe bariery mostu. Prowadzący pojazd zginął na miejscu – a ponieważ ówczesny zwyczaj prasowy pozwalał na podanie imienia i nazwiska poszkodowanego, mimo upływu wieku wiemy, że śmierć poniósł wtedy Josef Bergman.

Prasa donosiła również o dwóch innych skrajnie niebezpiecznych sytuacjach dla ludzi.

Wicher porwał autobus miejski pełen pasażerów, "wóz został strzaskany", część jadących odniosła poważne rany.

Na drodze trąby powietrznej stanęły też słupy elektryczne – te, rozszarpane przez żywioł, wraz z "drutami naładowanymi śmiercionośnym prądem", stały się wielkim zagrożeniem. Jakaś lublinianka w trwającym wówczas chaosie zaplątała się w te druty, uratował ją jednak – donosiła prasa – policjant Roman Kluch ("ledwo sam uszedł z życiem"). Również jedna z wersji opisująca śmierć wspomnianego dorożkarza mówi, że to on właśnie stał się ofiarą rozrzuconych przewodów elektrycznych.

Roztrzaskana dorożka należąca (wg relacji w "Światowidzie") do Joska Bergmana. Fot. "Światowid", 31/1931/domena publiczna Roztrzaskana dorożka należąca (wg relacji w "Światowidzie") do Joska Bergmana. Fot. "Światowid", nr 31, 1931/domena publiczna

Tragiczny bilans

Według relacji prasowych huragan zerwał prawie 7 tysięcy dachów, w robotniczej dzielnicy Bronowice drewniane domki zostały zmiecione z powierzchni ziemi, uszkodzenie gazowni miejskiej spowodowało, że Lublin pogrążył się na jakiś czas w ciemnościach (akcję ratowniczą prowadzono przy świetle reflektorów wojskowych).

W wyniku przejścia tej trąby powietrznej zginęło 6 osób a około 100 zostało ciężko rannych. Oprócz Lublina ucierpiały również okoliczne wioski: Zęboszyce, Jakóbówka, Jastków i Wrotków.

Kilkaset na godzinę

Jakiej kategorii był to huragan (albo, cytując jedną z ówczesnych gazet, "olbrzymi czarny słup")?

Według przedwojennego klimatologa Romualda Gumińskiego, delegata Państwowego Instytutu Meteorologicznego, na szlaku o długości około 20 km prędkość wiatru wahała się od 396 do 522 km/h. Oznaczałoby to trąbę powietrzną o najwyższej sile F5 w skali Fujity-Pearsona (skala oceniająca poziom intensywności tornad na podstawie zniszczeń zabudowy i rzadziej roślin) i najwyższej sile T10 w skali TORRO (skala mierząca intensywność tornada).

Współcześni naukowcy, po analizie opisów i zdjęć, twierdzą jednak, że takie niewyobrażalne prędkości są zawyżone. Bardziej prawdopodobne jest uznanie lubelskiej trąby powietrznej o sile F4 (334 - 417 km/h).

***

Czytaj także: 


"Nieśmy pomoc ofiarom klęski żywiołowej w Lublinie", apelowała lokalna prasa kilka dni po tragicznych wydarzeniach. A krakowski "Światowid" w numerze z 1 sierpnia 1931 roku dodawał: "Ciężko dotkniętej Ziemi Lubelskiej i jej stolicy towarzyszy współczucie całej Polski.

jp

Źródła: "Światowid", nr 31/1931; "Ziemia Lubelska", nr 196, 1931 r; "Ziemia Lubelska", nr 195, 1931 r.; "ABC: pismo codzienne, informuje wszystkich o wszystkim", nr 214, 1931 r.; Norbert Borzęcki, "Trąba powietrzna nad Lublinem (20 VII 1931 r.) w świetle prasy i dokumentów, "Rocznik Lubelski" 43, 131-152, 2017; PAP.  

Czytaj także

Wielki śląski potop. Katastrofalne powodzie na Dolnym Śląsku mają swoją długą historię

Ostatnia aktualizacja: 19.09.2024 06:05
"Woda w Odrze przyszła tak szybko, że w niżej położonych miejscach prawie nikt przed nią nie zdążył uciec", czytamy w zapisie kronikarskim z 2. poł. XVII wieku. Takich świadectw o dawnych dolnośląskich powodziach, w tym tych bardzo dramatycznych, znaleźć można znacznie więcej.
rozwiń zwiń
Czytaj także

Sensacyjna przepowiednia z Tęgoborzy. "Nieznane medium" o przyszłości Polski

Ostatnia aktualizacja: 23.09.2024 05:55
Tekst tej przepowiedni ponoć powstał na przełomie XIX i XX wieku podczas seansu spirytystycznego. Ta wierszowana i zagadkowa wizja przyszłości zdobyła wielką popularność zwłaszcza w czasach II wojny, pewnie dlatego, że niosła tak potrzebną wówczas otuchę. Ale według niektórych przepowiednia z Tęgoborzy mówi i o czasach nam współczesnych.
rozwiń zwiń
Czytaj także

Katedra na środku meczetu. Pięć turystycznych miejsc, które trzeba zobaczyć

Ostatnia aktualizacja: 27.09.2024 06:01
List turystycznych obiektów – obejmujących wybrany region czy kontynent – jest rzecz jasna bez liku. W Światowy Dzień Turystyki do tego potężnego zbioru miejsc godnych polecenia można dodać kolejny, jak zawsze w takich przypadkach mocno selektywny i subiektywny, rozdział. Kilka budowli z historią w tle.
rozwiń zwiń