Prace rzeźbiarza po dziś dzień wzbudzają skrajne emocje - jedni uważają je za arcydzieła niosące za sobą ważne przesłania, inni wręcz przeciwnie. Artyście od początku przyświecał jeden cel - chciał wzbudzać zainteresowanie, przyciągać widzów. Był zdania, że jego działalność artystyczna ma prowokować do myślenia i zadania sobie pytania "czym jest sztuka?".
Skromny chłopak z Podhala
Władysław Hasior urodził się 14 maja 1928 roku w Nowym Sączu. Pochodził z ubogiej rodziny, więc od dziecka pracował, aby zarobić na własne utrzymanie. W 1947 roku rozpoczął naukę w Państwowym Liceum Technik Plastycznych w Zakopanem pod kierunkiem rzeźbiarza profesora Antoniego Kenara.
- Przez cały okres szkoły Hasior wyraźnie wybijał się swoją indywidualnością i tym nam imponował. Był niesamowicie zdyscyplinowany, wysportowany, punktualny i oczytany. Był z niego taki trochę mól książkowy. Miał w sobie coś takiego, że zawsze chciał inaczej – wspominał rzeźbiarz profesor Stanisław Kulon, kolega Hasiora ze szkolnych lat, w audycji Lidii Nowickiej z cyklu "Moja przestrzeń". - I Kenar zwrócił uwagę na tą właśnie bujną i wiele obiecującą osobowość jeszcze młodego chłopca – dodał.
14:01 władysław hasior___3816_95_iv_tr_0-0_1086564469bc9a12[00].mp3 Profesor Stanisław Kulon wspomina lata młodzieńcze, gdy chodził do szkoły z Władysławem Hasiorem. Audycja Lidii Nowickiej "Władysław Hasior" z cyklu "Moja przestrzeń". (PR, 26.02.1995)
Po zdaniu matury w 1952 roku Hasior przeniósł się do Warszawy, gdzie podjął studia na Wydziale Rzeźby Akademii Sztuk Pięknych. Tam uczył się w pracowni rzeźbiarza profesora Mariana Wnuka. W 1958 roku uzyskał dyplom magistra na podstawie ceramicznych Stacji Drogi Krzyżowej – rzeźby można podziwiać w kościele św. Kazimierza w Nowym Sączu.
Rok później – uzyskawszy stypendium ministra kultury – wyjechał do Paryża, gdzie szlifował swoje umiejętności plastyczne pod okiem rzeźbiarza Ossipa Zadkine'a. Wówczas objechał również Francję i Włochy na motorze – wspomnienia artysty z tamtych wypraw zostały opublikowane w 1987 roku pod nazwą "Dziennik podróży". Nie była to pierwsza zagraniczna wycieczka artysty – w 1957 roku wraz z kolegami ze studiów odwiedził między innymi Berlin, Brukselę i Antwerpię.
Asamblaż, pomniki i sztandary
Pierwsze prace artysty - rzeźby "Wdowa", "Czarnoksiężnik", "Męka Pańska" (1957) - wyróżniały się na tle dzieł innych artystów przede wszystkim z powodu materiałów, z których zostały zrobione. Hasior uważał, że każdy przedmiot niesie ze sobą pewne znaczenie, które zawsze można wykorzystać w sztuce. Łącząc je, można zbudować całą opowieść, czyli rzeźbę. Prace artysty – bardzo ekspresyjne, uczuciowe - były tworzone nie z gliny, marmuru, lecz między innymi z kawałków szkła, powykręcanych drutów, zardzewiałych rur, sztućców czy też kawałków mydła.
- Zdejmuję łyżkę ze stołu i montuję ją w płaszczyznę kompozycji. Patrząc na to, moja miła sąsiadka stuka się w czoło i mówi, że chyba zwariowałem. Każdy przedmiot ma swoją otoczkę poetycką, którą dostrzegają ci ludzie, którzy mają wyobraźnię – mówił Władysław Hasior w audycji Lidii Nowickiej z cyklu "Moja przestrzeń". - Na przykład obcęgi służą do wyjmowania gwoździ z deski, ale bardziej pomysłowi ludzie używają ich do wyciągania wiadomości z ludzi - dodał.
Hasior w swojej twórczości chętnie odwoływał się do mitologii oraz Biblii – mowa tu między innymi o takich pracach, jak "Niobe" (1961), czy "Ikar" (1962). Za pomocą zaczerpniętych z nich postaci odwoływał się do historii i aktualnej rzeczywistości. Najbardziej popularną rzeźbą artysty jest "Przesłuchanie anioła" (1962) - Hasior pod głową figury rozpalał ogień, który sprawiał, że jej włosy się poruszały. Praca nawiązuje do czasów okupacji niemieckiej i okresu powojennego, gdy funkcjonariusze władz totalitarnych bezlitośnie zwalczali swoich wrogów.
Krytyk sztuki profesor Jerzy Madejski mówił w audycji Andrzeja Matyni "Niewolnik czterech żywiołów – audycja o Władysławie Hasiorze", że rzeźbiarz był człowiekiem, który nie podporządkowywał się konwencjom, modnym nurtom. Był pionierem asamblażu w Polsce – trójwymiarowego kolażu stworzonego z gotowych przedmiotów. Sztuki młodej, rozwijającej się dopiero na zachodzie. Na początku swojej artystycznej drogi Hasior był często krytykowany, nie doceniano jego talentu w ojczyźnie. Jego kariera rozwinęła się dopiero w latach 60. i 70. – wówczas zdobył niezwykłą popularność i stał się kultową postacią polskiej sztuki. Jego prace były wystawiane w wielu miastach zarówno w Polsce, jak i za granicą - między innymi w Krakowie, Rzymie, Sztokholmie, Oslo, Wiedniu, Wenecji oraz Amsterdamie.
- To jest sztuka specyficzna, którą trzeba kontemplować po odebraniu pierwszego szoku, jaki wywołuje. Jednym z zarzutów, które stawiano Hasiorowi, było to, że operuje agresją szaloną, tanią metaforą. I rzeczywiście tak jest, bo to ma przyciągać widza, ma go zafascynować. Ale drugie i trzecie obejrzenie odsłania drugie i trzecie dno. A sądzę, że istnieje również i czwarte dno, którego już nikt nie dostrzega – mówił Madejski na antenie Polskiego Radia.
Hasior zajmował również innymi dziedzinami artystycznymi. Od lat 60. wykonywał betonowe pomniki – stworzył między innymi "Pomnik rozstrzelanych" (1966-1968) w Nowym Sączu, którego fragmenty znajdują się obecnie we Wrocławiu, "Golgotę" (1969) w Montevideo (stolica Urugwaju), "Płonącą pietę" (1972) w Kopenhadze i "Ogniste ptaki" (1975) w Szczecinie.
Od 1965 roku tworzył także sztandary – podczas pracy nad nimi inspirował się chociażby sztandarami kościelnymi, wojskowymi, gobelinami i godłami rodowymi ("Romeo i Julia" z 1969 roku, "Sztandar św. Emeryta" z 1971 roku). Ponadto Hasior chętnie zajmował się fotografią oraz wykonywał scenografie do spektakli między innymi Teatru Polskiego we Wrocławiu.
Rzeźbiarz jako społecznik
W 1963 roku Hasior stał się bohaterem filmu dokumentalnego Konstantego Gordona z serii "Polska rzeźba współczesna". Łącznie powstało aż dziesięć filmów poświęconych życiu i twórczości rzeźbiarza. Najnowszy z nich - "Hasior inaczej" autorstwa Urszuli Dubowskiej - ukazał się w 2019 roku.
Rzeźbiarz był człowiekiem bardzo aktywnym społecznie i medialnie – chętnie udzielał wywiadów, występował w programach telewizyjnych. W 1973 roku był inicjatorem happeningu, który odbył się podczas Święta Kwitnących Jabłoni w Łącku nad Dunajcem. Korowód strażaków z okolicznej Ochotniczej Straży Pożarnej zaniósł wówczas sztandary Hasiora do amfiteatru znajdującego się na Jeżowej Górze. Pomagał im sam artysta, który na tę okazję również założył mundur strażacki.
Hasior był szczególnie aktywny w swoich rodzinnych stronach – chętnie organizował w Zakopanem wydarzenia kulturalne, w tym spotkania mieszkańców z polskimi twórcami (między innymi ze Stanisławem Lemem i Gustawem Holoubkiem). W lutym 1985 roku w mieście nastąpiło otwarcie Galerii Władysława Hasiora, będącej filią Muzeum Tatrzańskiego w Zakopanem.
Władysław Hasior zmarł 14 lipca 1999 roku w Krakowie. Całą swoją artystyczną spuściznę zapisał Muzeum Tatrzańskiemu.
jb