Historia

Gustaw Flaubert. Koniec z wymądrzaniem się pisarzy, czas na powieści bez złudzeń

Ostatnia aktualizacja: 12.12.2023 05:40
– Patrzymy na tych bohaterów i widzimy, że to musi się źle skończyć. Ale oni jeszcze tego nie wiedzą – mówiła w Polskim Radiu o prozie Gustawa Flauberta Renata Lis, znawczyni twórczości francuskiego pisarza. Rocznica urodzin autora "Pani Bovary" jest dobrą okazją do przyjrzenia się jego życiu i mistrzowskim dziełom.
Gustaw Flaubert. Fragment plakatu Raymonda Morettiego
Gustaw Flaubert. Fragment plakatu Raymonda MorettiegoFoto: World History Archive/Edimedia / World history archive / Forum

Gustaw Flaubert, który przyszedł na świat 12 grudnia 1821 roku, uważał, że jest pisarzem bez biografii.

– Podkreślał, że tylko mieszczanin epatuje swoją biografią. Prawdziwy artysta słowa zajmuje się sztuką literacką. Nawet kiedy proszono go, by dla celów dziennikarskich podał jakieś fakty z własnego życia, kategorycznie odmawiał – mówiła Renata Lis.


Posłuchaj
40:36 gustaw flaubert - pisarz, który twierdził, że nie ma biografii___365_10_ii_tr_0-0_4b466d2f[00].mp3 "Gustaw Flaubert - pisarz, który twierdził, że nie ma biografii". Mówią: Renata Lis, tłumaczka i eseistka, oraz dr Joanna Żurowska z UW. Audycja Ewy Stockiej-Kalinowskiej z cyklu "Zakładka literacka" (PR, 2010)

Niemożliwość biografii

Oczywiście, była w tej postawie pisarza swoista gra z odbiorcą. Wszak o losach Gustawa Flauberta, syna Achille’a-Cléophasa Flauberta, lekarza chirurga, i Anne-Justine-Caroline z domu Fleuriot, można by napisać wiele. O jego, w końcu porzuconych, studiach prawniczych. O kobietach jego życia (z żadną się formalnie nie związał). O podróżach (jako młody chłopak przemierzył pieszo plaże Normandii i Brytanii, jako dwudziestokilkulatek pojechał na Bliski Wschód). O finansowych zależnościach (spadek po ojcu) i o rozlicznych kłopotach.

O śmierci w wieku zaledwie 58 lat.

Biografia ta stała się nawet sama w sobie tematem literackim. Julian Barnes w książce "Papuga Flauberta" przedstawił fikcyjnego biografa autora "Pani Bovary", Geoffreya Braithwaite’a, który próbuje odtworzyć wizerunek swojego mistrza. Ale ta rekonstrukcja życiorysu okazuje się arcytrudna, bo podważają ją wątpliwości: na ile mamy dostęp do przeszłości? do drugiego człowieka?

– Wspaniałe i poruszające wydaje mi się potraktowanie chronologii wypadków z życia Flauberta – opowiadał w Polskim Radiu o książce Barnesa poeta i eseista Tomasz Różycki. – Mamy tu rozdział "Chronologia", który składa się z trzech części. Pierwszą jest serią dat wziętych z oficjalnych biografii pisarza. Druga część, na zasadzie kontrastu, też ma daty i wydarzenia, ale pokazuje punkty biografii przerażające i trudne. Trzecia część ułożona jest z cytatów, świetnie dobranych, wziętych z samego Flauberta.

I tak dzięki temu wielostronnemu spojrzeniu na historię życia pisarza można się dowiedzieć na przykład, że "bezustannie spada na niego śmierć kogoś z bliskich", że "w Egipcie Gustaw łapie syfilis. Wypada mu mnóstwo włosów", że "mnóstwo mieszczan robi na mnie (pisał sam Flaubert – przyp. red.) wrażenie gotowanej wołowiny".

Pięć zdań dziennie

Gustaw Flaubert wymagał od siebie jako twórcy rzeczy szalenie trudnych. Przy tym: nie należał do pisarzy, którzy dotknięci natchnieniem tworzą szybko i bez skreśleń.

- On stawiał sobie niemożliwie zadania. Już "Pani Bovary" była swego rodzaju niemożliwością – podkreślała Renata Lis, opowiadając o paradoksach prozy Flauberta.

Jakie były źródła tej niemożliwości? – W "Pani Bovary" postanowił w piękny sposób opisać to, co było, delikatnie mówiąc, niepiękne i przeciętne. Normandię, która uchodziła we Francji za region najbardziej przaśny i nieciekawy. Ludzi niewyróżniających się niczym. Wcześniej, w "Salammbô", postanowił zrekonstruować świat starożytnej Kartaginy, do czego nie miał żadnych podstaw. Przerył paryskie biblioteki pod tym kątem, znalazł strzępy dokumentów, dlatego musiał ten świat wymyślać – opowiadała Renata Lis.

Jeśli chodzi o proces twórczy Gustawa Flauberta – tu też piętrzyły się problemy.

- "Panią Bovary" pisał przez pięćdziesiąt sześć miesięcy, prawie pięć lat. Zapełnił trzy tysiące osiemset czternaście kartek. Podobnie było ze "Szkołą uczuć" – zaznaczał w radiowej audycji prof. Tomasz Swoboda.

Pisarz miał w swoim gabinecie, wokół siebie, setki, a bywało, że i tysiące dokumentów, fiszek, notatek z lektur. Próbował pisać i bez przerwy coś poprawiał. Zdarzało się, że wychodziło z tego tylko pięć zdań dziennie.

Pracował najczęściej od późnego wieczora, gdy matka (z którą mieszkał) już położyła się spać. "Czasami jestem tak zniechęcony, że najchętniej wyskoczyłbym przez okno", przyznawał.


Posłuchaj
48:17 gustav (1).mp3 "Zmieścić ocean w karafce, czyli pisanie Gustawa Flauberta". Mówią: Renata Lis, Jan Gondowicz oraz prof. Tomasz Swoboda. Audycja Doroty Gacek z cyklu "Strefa literatury" (PR, 2016)

 

"Bez przerwy gadał autor"

Te twórcze zmagania się z materią słowa mogły wynikać również z tego, że Gustaw Flaubert postanowił wynaleźć nową formułę na powieść. Wymyślić ten gatunek na nowo.

- Powieść uważał za formę, która dopiero poszukuje swoich środków i narzędzi, nowego języka – tłumaczyła Renata Lis.

Jak opowiadała, punktem wyjścia była dla Flauberta proza Wiktora Hugo czy Honoré de Balzaka. Ale "drażniły go te książki, że bez przerwy gadał w nich sam autor. Mówił, co myśli, podpowiadał, jak oceniać bohaterów, mądrzył się".

Dlatego Flaubert dążył do wycofania bezpośredniej instancji autorskiej z tekstu. - Pisarz powinien być w swoim dziele jak Bóg w stworzeniu. Nigdzie niewidoczny, ale wszędzie wyczuwalny – powtarzała myśl Gustave’a Flauberta Renata Lis.

Ponoć George Sand, przyjaciółka pisarza, namawiała go, by w "Pani Bovary" wprowadził narratora, który pokazałby, co jest dobre, a co złe (wszak jest to opowieść o namiętnej czytelniczce romansów, która zaczyna się nudzić swoim małżeństwem i pragnie gorętszych uczuć…). Podobnie George Sand radziła przy innej powieści przyjaciela, przy "Szkole uczuć".

O tym nowatorstwie prozy Flauberta opowiadał w Polskim Radiu również prof. Tomasz Swoboda.

- On wprowadził rodzaj rewolucji do narracji powieściowej. Kiedy czytamy "Panią Bovary", widzimy bezlitosną ironię, krytykę poszczególnych postaw życiowych czy warstw społecznych. Ale klasyczna ironia odsyłała do jakiegoś uniwersalnego systemu wartości, a tymczasem w "Pani Bovary" nie mamy takiego punktu odniesienia. Nauka czy religia? Cudzołóstwo czy małżeństwo? Arystokracja czy mieszczanie? Odpowiedzią za każdym razem jest tu: "ani to, ani to". Ironia Flauberta dotyka wszystkich – opowiadał literaturoznawca.

Gustaw Flaubert, ok. 1860 r. Fot. Etienne Carjat/domena publiczna Gustaw Flaubert, ok. 1860 r. Fot. Etienne Carjat/domena publiczna

"Sznur, nie perła, niesie naszyjnik"

Szukanie innej formuły powieści nie ograniczało się u Gustawa Flauberta jedynie do zmiany narratora na stanowczo "mniej gadatliwego". Chodziło również, a może przede wszystkim, o nowy styl, nową kompozycję i dzięki temu – nową wizję świata.

Jeśli chodzi styl, nie chodziło pisarzowi o szeroko pojętne "klasyczne piękno". – Zdanie według Flauberta powinno być muskularne i męskie, pozbawione ozdobień, miękkości, łagodności – tłumaczyła Renata Lis. – Te zdania, pojedynczo wzięte, nie są same w sobie "ładne". Ale cały tekst, mimo tych chropowatych i złamanych zdań, płynie, ma swoje brzmienie, jest spójny.

Co do kompozycji, autor "Pani Bovary" powtarzał za Goethem, że nie perły tworzą naszyjnik, tylko sznur. Innymi słowy - konstrukcja jest wszystkim.

- Najpierw poświęcał wiele czasu nad koncepcją całości. Potem tworzył konspekty, nazywał je scenariuszami, były one coraz bardziej szczegółowe. Planował, co z czym ma się rymować, gdzie będą rozmaite fabularne echa, nawiązana, rymy - opowiadała Renata Lis.

Dopiero wówczas zasiadał do, i tak żmudnego, pisania.

Powieść o niczym, czyli o wszystkim

Jaka wizja świata wyłania się z tych nowatorskich, jak na swoje czasy, powieści Flauberta? Za odpowiedź posłużyć mogą komentarze do "Szkoły uczuć", jednej z najważniejszych (obok "Pani Bovary" czy "Bouvard i Pecuchet") powieści francuskiego pisarza, "moralnej i uczuciowej" historii pokolenia lat 20. XIX w.

We wstępie do nowego przekładu "Szkoły uczuć" znakomity tłumacz Ryszard Engelking pisał: "W roku 1869 »Szkoła uczuć« była zbyt nowoczesna, by spodobać się czytelnikom i krytyce. Raziła przedstawionym bezlitośnie obrazem ludzkiej małości i bezsensu istnienia. Dziś po stu pięćdziesięciu latach »Szkołę uczuć« uznaje się za jedno z arcydzieł, które wytyczają drogi rozwoju powieści".

- Następuje tu jakby zgęszczenie zdarzeń, które rozgrywają się we Francji między połową lat 40. XIX w. a połową lat 60. – mówił w Polskim Radiu eseista Jan Gondowicz. – "Szkoła uczuć" zaskoczyła czytelników, nie potrafili się rozeznać w wielkiej liczbie postaci. Zwłaszcza że przedstawiony świat składał się z osób niesympatycznych, byle jakich, przypadkowych. Poza tym poruszamy się tu ruchem zygzakowym, od jednego wydarzenia do drugiego.

Gustaw Flaubert chciał tym samym pokazać, jak wielką rolę odgrywa w życiu przypadek. - Ta chaotyczność życia jest właśnie tematem tej książki. Flaubert miał bowiem ambicje napisania powieści o niczym, czyli o wszystkim. A to wszystko nie ma osobnego znaczenia – tłumaczył Jan Gondowicz.

 "Szkoła uczuć" to powieść straszliwa – dopowiadał prof. Tomasz Swoboda. – To obraz klęski całego pokolenia, ale i szerzej: opowieść o klęskach człowieka jako takich. Tam się nic takiego nie wydarza, ale ta historia jest straszliwa właśnie przez to, co się w niej nie dzieje.

***

Czytaj także:

***

Czytając Flauberta, widzimy rozmijanie się ludzi, banalność ich poczynań, nudę, która dopada tych bohaterów, ich naiwne przeświadczenia o sobie. Widzimy niespełnioną potrzebę miłości, niemożność przekroczenia ograniczeń własne egzystencji. - Patrzymy na te postaci i widzimy, że to musi się źle skończyć. Ale one jeszcze tego nie wiedzą – mówiła Renata Lis.

Jak zaznaczała tłumaczka, właściwością spojrzenia Flauberta jest swoiście okrutne, pozbawione litości "spojrzenie bez złudzeń" – na człowieka, na życie.

Pocieszenia w klasycznym tego słowa rozumieniu proza Gustawa Flauberta nie zawiera. Spotkanie jednak z tym światem – tak mistrzowsko skonstruowanym i opisanym – może być, jak zawsze przy wielkiej sztuce, samo w sobie nagrodą.

jp

Źródła: Julian Barnes, "Papuga Flauberta", tł. Adam Szymanowski, Warszawa 2019; Mason Currey, "Codzienne rytuały. Jak pracują wielkie umysły", tł. Agata Napiórska, Warszawa 2009.

Czytaj także

Nieukończona książka Alberta Camusa. "Sensacja literacka. Bardzo osobista"

Ostatnia aktualizacja: 07.11.2024 05:45
111. rocznica urodzin Alberta Camusa jest dobrą okazją, by przyjrzeć się jego ostatniej powieści: "Pierwszemu człowiekowi". Powrócił on w niej do czasów swojego dzieciństwa, do miejsc, które go ukształtowały, do Algierii.
rozwiń zwiń
Czytaj także

Romain Gary. Kochał język polski, oszukał Francuzów, oczarował książkami świat

Ostatnia aktualizacja: 02.12.2023 05:45
- Uczyłem się w polskiej szkole. To zostało mi na całe życie - podkreślał w wywiadzie dla Polskiego Radia Romain Gary, opowiadając o swoich związkach z naszym krajem. 2 grudnia mijają 43 lata od śmierci tego znakomitego francuskiego pisarza, dwukrotnego laureata Nagrody Goncourtów, autora m.in. "Życia przed sobą" czy "Obietnicy poranka".
rozwiń zwiń
Czytaj także

Podróże po skarbach Europy. Aleksandra Olędzka-Frybesowa i jej opowieści

Ostatnia aktualizacja: 25.11.2023 05:50
Francuskie i hiszpańskie średniowiecze. "Twierdza" Saint-Exupéry’ego. Bizantyńskie ikony. Filozofia Simone Weil. To tylko kilka przykładów na tematy, które można odnaleźć w biografii twórczej Aleksandry Olędzkiej-Frybesowej – znakomitej tłumaczki, eseistki i poetki.
rozwiń zwiń