Ksiądz Franciszek Blachnicki, zaangażowany w ruch ewangelizacyjny, przez lata był rozpracowywany przez służby PRL. Jego nagła śmierć od początku budziła podejrzenia. Bezpieka w walce z Kościołem katolickim uciekała się także do środków ostatecznych, o czym opinia publiczna przekonała się w 1984 roku, gdy funkcjonariusze Służby Bezpieczeństwa zamordowali niewygodnego dla władzy ks. Jerzego Popiełuszkę.
Najnowsze śledztwo wykazało, że ks. Blachnicki został otruty rtęcią.
- W wyniku przeprowadzonego śledztwa nie ulega żadnej wątpliwości, że ksiądz Franciszek Blachnicki został zamordowany 27 lutego 1987 roku. Był kolejną ofiarą systemu komunistycznego - powiedział minister sprawiedliwości Zbigniew Ziobro w marcu 2023 roku.
Nawrócenie w celi śmierci
Franciszek Blachnicki urodził się 24 marca 1921 roku w Rybniku. W wieku 10 lat wstąpił do drużyny harcerskiej, a tuż przed II wojną światową rozpoczął służbę w Dywizyjnym Korpusie Podchorążych w Katowicach. W czasie wojny obronnej 1939 roku uczestniczył w bitwie pod Tomaszowem Lubelskim, gdzie jego oddział został rozbity. Już w październiku przyszły kapłan zaangażował się ruch konspiracyjny, ale jego grupa została rozbita przez Niemców wiosną 1940 roku.
Franciszek Blachnicki został aresztowany przez gestapo. Po kilkumiesięcznym śledztwie trafił do obozu Auschwitz, a następnie został przeniesiony do aresztów w Zabrzu i Katowicach. W marcu 1942 roku za zaangażowanie w ruch konspiracyjny Niemcy skazali go na karę śmierci, zamienioną ostatecznie na 10 lat więzienia. Przebywający przez kilka miesięcy w celi śmierci Blachnicki przeżył nawrócenie. Do końca wojny pracował w różnych obozach koncentracyjnych, m.in. w Legenfeld, który w kwietniu 1945 został oswobodzony przez wojska amerykańskie.
Pierwsze lata kapłaństwa
Po powrocie do Polski Franciszek Blachnicki wstąpił do seminarium, a święcenia kapłańskie otrzymał w 1950 roku. Pierwsze lata posługi młodego kapłana przypadły na okres stalinizmu, zmasowanej walki władz komunistycznych z podziemiem niepodległościowym i Kościołem katolickim. Niepokorni duchowni byli aresztowani, torturowani i skazywani na wieloletnie więzienie, a nawet karę śmierci. Zachowane dokumenty komunistycznych służb dowodzą, że przez cały okres PRL księża podlegali permanentnej inwigilacji od momentu wstąpienia do seminarium do chwili śmierci.
Z diecezji katowickiej, na terenie której służył kapłan, władze państwowe usunęły biskupów. Ks. Blachnicki zaangażował się wówczas w prace tzw. tajnej Kurii (1952-1956), a także występował przeciw decyzjom ówczesnego – narzuconego przez władze komunistyczne - wikariusza kapitulnego, ks. Jana Piskorza.
Działalność ewangelizacyjna i społeczna
Ksiądz Franciszek Blachnicki był inicjatorem ruchów ewangelizacyjnych i społecznych. W 1954 roku zorganizował pierwszą przeznaczoną dla ministrantów Oazę Dzieci Bożych. Trzy lata później zainicjował ogólnopolski ruch "Krucjata Wstrzemięźliwości", który miał być odpowiedzią na pogłębiający się problem alkoholizmu w społeczeństwie. W czasie pierwszej wizyty Jana Pawła II w Polsce w 1979 roku założył ruch "Krucjata Wyzwolenia Człowieka", której zadaniem było promowanie abstynencji.
W latach 60. XX wieku działalność oazowa duchownego przybierała na sile. Jej owocem było powstanie Ruchu Żywego Kościoła, a w 1976 roku Ruchu Światło-Życie. Stworzony przez ks. Blachnickiego ruch chrześcijańskiej formacji młodych katolików był pierwszym na tak wielką skalę w bloku państw komunistycznych. W Ruch Światło-Życie zaangażowało się łącznie ok. 2 mln osób.
Na celowniku służb
Działalność ks. Blachnickiego nie przypadła do gustu władzom, które wszelkimi środkami starały się zwalczać wpływy Kościoła w Polsce. Kapłan stał się jednym z najbardziej inwigilowanych duchownych działających na terenie metropolii krakowskiej. W 1961 roku spędził kilka miesięcy w areszcie za "wydawanie nielegalnych druków i rozpowszechnianie fałszywych wiadomości o prześladowaniach Kościoła".
Komuniści utrudniali mu również rozwój kariery naukowej. Kapłan po otrzymaniu stopnia doktora teologii, w latach 1964-72 pracował jako adiunkt na Katolickim Uniwersytecie Lubelskim. Władze państwowe zablokowały jednak zatwierdzenie jego rozprawy habilitacyjnej, przez co duchowny porzucił zupełnie pracę na uczelni i mocniej zaangażował się w ruch oazowy.
W połowie lat 60. SB prowadziła dochodzenie w sprawie wydawania i kolportowania publikacji, które nie przechodziły przez cenzurę. Kapłan był wielokrotnie przesłuchiwany, sprawdzano jego korespondencję, a w lutym 1968 roku przeprowadzono rewizję w jego mieszkaniu w Krościenku. We wrześniu 1977 roku w Krakowie został powołany specjalny zespół do rozpracowania ruchu oazowego, a także prowadzenia działań dezinformacyjnych.
Emigracja i tajemniczy zgon
W grudniu 1981 roku, kilka dni przed wprowadzeniem stanu wojennego, ks. Blachnicki wyleciał do Rzymu. Powrót do Polski groził osadzeniem w więzieniu, postanowił zatem pozostać na emigracji, aby pomagać polskim emigrantom oraz rozszerzyć inicjatywę oazową na inne kraje. Osiadł w mieście Carlsberg w RFN, gdzie kontynuował swoją działalność ewangelizacyjną i nawiązywał kontakty z przedstawicielami środowisk opozycyjnych krajów bloku wschodniego.
Ksiądz Blachnicki przewidywał, że system komunistyczny upadnie do końca lat 80. i trzeba przygotować ludzi do życia w nowej rzeczywistości. Postacią duchownego interesowały się wówczas służby niemieckie i rosyjskie. Polskie władze również nie ustawały w prześladowaniach księdza. Wysłały za nim list gończy i umieściły w jego otoczeniu dwóch agentów, których zadaniem było rozpracowywanie polskiej emigracji w RFN. Byli to Andrzej i Jolanta Gontarczykowie, którzy szybko zdobyli duże zaufanie kapłana i stali się jego bliskimi współpracownikami.
Ksiądz Franciszek Blachnicki zmarł nagle 27 lutego 1987 roku w wieku 65 lat. Jako przyczynę śmierci wskazano zator płucny, jednak wersja oficjalna budziła wówczas duże wątpliwości.
Pierwsze śledztwo
W kwietniu 2000 roku prochy kapłana sprowadzono do ojczyzny i złożono w kaplicy Kościoła Chrystusa Dobrego Pasterza w Krościenku nad Dunajcem. Rok później IPN wszczął śledztwo, w toku którego ujawniono agenturalną działalność małżeństwa Gontarczyków, a także sugerowano, że śmierć ks. Blachnickiego mogła być wynikiem otrucia. Śledztwo w sprawie zabójstwa duchownego zostało jednak w 2006 roku umorzone przez prokurator Ewę Koj z Oddziałowej Komisji Ścigania Zbrodni przeciwko Narodowi Polskiemu w Katowicach, która odstąpiła również od przesłuchania funkcjonariuszy SB zamieszanych bezpośrednio w inwigilację. Niektórzy komentatorzy zwracają uwagę, że takie zamknięcie sprawy służyło w istocie ochronie osób związanych ze służbami specjalnymi PRL.
Jak się niedawno okazało, śledztwo trwało nadal, choć już nieoficjalnie. Piotr Woyciechowski, ekspert ds. służb specjalnych, mówił w Polskim Radiu, że w 2006 roku miała miejsce poufna ekshumacja szczątków ks. Blachnickiego na zlecenie ordynariusza diecezji katowickiej abp. Wiktora Skworca. - Ta dokumentacja na wniosek prokuratury została przekazana przez stronę kościelną i włączona do obecnego śledztwa - mówił gość audycji Piotra Nisztora.
26:04 PR24_mp3 2021_07_25-20-33-21.mp3 Piotr Woyciechowski o śledztwie ws. śmierci ks. Blachnickiego. Audycję "W cieniu afer" prowadzi Piotr Nisztor (PR, 2021)
- Fakt przeprowadzenia tych czynności przez stronę kościelną moim zdaniem tłumaczą kwestie związane z procesem beatyfikacyjnym. To jest dla mnie naturalne. Tylko problem polega na tym, że Kościół przeprowadził ekshumacje i badania sekcyjne, czyli zrobił coś, co było "psim obowiązkiem" prokurator Ewy Koj. Zarzucono sprawdzenia tego naturalnego jakby dowodu i tego, co tak naprawdę mogło się stać w Carlsbergu 27 lutego 1987 roku, jakie były rzeczywiste przyczyny śmierci - podkreślił Piotr Woyciechowski.
W kwietniu 2020 roku wskutek interwencji poselskiej posła Tomasza Rzymkowskiego śledztwo w sprawie śmierci ks. Blachnickiego zostało wszczęte ponownie przez pion śledczy IPN w Katowicach.
Zmowa?
Przesłankami do podjęcia przerwanego przed laty postępowania były wciąż obecne wątpliwości dotyczące okoliczności śmierci ks. Franciszka Blachnickiego. Generał Andrzej Kowalski, były szef Służby Wywiadu Wojskowego, goszcząc w 2021 roku w audycji "PRL - historia prawdziwa", mówił: - Nawet wśród bezpośrednich świadków są ci, którzy od samego początku nie podejrzewali, że stało się coś tak złego i drastycznego, ale są też ci, którzy bardzo szybko mieli wątpliwości, czy mieliśmy do czynienia z naturalnym zgonem, czy pojawił się jakiś dodatkowy czynnik. To wszystko, co działo się wokół małżeństwa państwa Gontarczyków, podsycało wyobraźnię, że stało się coś więcej - tłumaczył.
22:36 PR24_mp3 2021_04_18-07-36-19.mp3 Gen. Andrzej Kowalski o inwigilacji ks. Franciszka Blachnickiego. Audycję "PRL - historia prawdziwa" prowadzi Robert Tekieli (PR, 2021)
Gen. Andrzej Kowalski przyznał, że skala rozpracowania ks. Blachnickiego przez służby PRL była wyjątkowa. - Zaangażowane siły i środki w tamtym okresie były imponujące i nie mogło to się dziać tylko ze zwykłej ciekawości. Chodziło na pewno o to, by zrealizować główny cel służb komunistycznych, czyli zablokować działalność kapłana - mówił.
- Niestety pojawia się tutaj ta możliwość, że najpewniejszą metodą do tego było uśmiercenie. Nie zostały podjęte żadne poważne kroki śledcze, które sprowadzałyby się do przesłuchania oficerów prowadzących sprawę i agenturę w Carlsbergu, miejscu śmierci ks. Blachnickiego. To bardzo prosta czynność. Nie zostało to wykonane, bo istniała w Polsce, a może i do dziś istnieje, pewnego rodzaju zmowa, milcząca ochrona środowiska niektórych oficerów SB - stwierdził gen. Andrzej Kowalski.
Robert Derewenda, dyrektor Instytutu im. ks. Franciszka Blachnickiego, zwrócił uwagę na to, że kapłan dowiedział się o tym, że jest inwigilowany przez najbliższych współpracowników. Ta informacja była dla niego na tyle szokująca, że postanowił porozmawiać z Jolantą i Andrzejem Gontarczykami. - Był to dzień przed jego śmiercią. Podczas pracy w drukarni doszło do mocnej sytuacji, dla księdza emocjonalnej, czyli wymiany zdań z Andrzejem Gontarczykiem. Później ksiądz zjadł obiad, a podczas drzemki jego współpracownicy usłyszeli niepokojący kaszel, potem ksiądz zmarł - przypomniał Robert Derewenda.
22:15 PR24_MPLS 2020_11_08-11-06-21.mp3 Robert Derewenda o okolicznościach śmierci ks. Franciszka Blachnickiego. Audycję "PRL - historia prawdziwa" prowadzi Robert Tekieli (PR, 2020)
Drugie śledztwo
W ramach wznowienia sprawy dotyczącej podejrzenia zabójstwa duchownego 13 października 2020 roku prokuratorzy IPN przeprowadzili ekshumację zwłok ks. Franciszka Blachnickiego. - Dla pionu śledczego IPN sprawa zabójstwa ks. Franciszka Blachnickiego jest jedną z najważniejszych. Duchowny ten, obok ks. Jerzego Popiełuszki, był jednym z księży najbardziej prześladowanych przez komunistów - mówił wówczas w rozmowie z PAP prokurator Andrzej Pozorski, dyrektor Głównej Komisji Ścigania Zbrodni przeciwko Narodowi Polskiemu i zastępca prokuratora generalnego.
Celem ekshumacji było przeprowadzenie sądowo-lekarskiej sekcji zwłok ks. Blachnickiego, która była połączona z badaniami biegłych sądowych z zakresu medycyny, kryminalistyki, antropologii, genetyki i toksykologii. - Dzięki badaniom biegłych chcemy doprowadzić do procesowej weryfikacji okoliczności śmierci ks. Franciszka Blachnickiego, w szczególności odnoszących się do jej przyczyny i mechanizmu - powiedział Andrzej Pozorski.
W postępowaniu przyjęto kwalifikację prawną zabójstwa duchownego jako zbrodnię komunistyczną stanowiącą zbrodnię przeciwko ludzkości, ponieważ działania SB wobec duchownego należy traktować jako wymierzone w całą opozycję antykomunistyczną w Polsce.
14 marca 2023 roku minister sprawiedliwości Zbigniew Ziobro oficjalnie ogłosił wyniki drugiego śledztwa w sprawie śmierci ks. Blachnickiego, a prokurator Andrzej Pozorski przedstawił szczegóły postępowania Głównej Komisji Ścigania Zbrodni przeciwko Narodowi Polskiemu. - Ponad wszelką wątpliwość ustaliliśmy, że śmierć ks. Franciszka Blachnickiego nastąpiła na skutek zabójstwa, poprzez podanie śmiertelnych substancji toksycznych - powiedział.
PAP/Polskie Radio 24/db/kmp/jmo/th/mc