Listy z informacjami o życiu zesłanej na Syberię rodziny, opisujące ich warunki bytowe czy pracę w kołchozie, wydane zostały przez białostocki oddział IPN. Według historyków, takie materiały to rzadkość. Ich zdaniem publikacja ma dużą wartość dokumentacyjną.
"Tylko te listy po nich pozostały...", to zbiór 26 listów autorstwa Eugenii i Władysława Simsonów, które pisali z zesłania do swoich bliskich, w okresie od 1940 do 1941 roku. Korespondencję rodziców udostępnił IPN syn Eugenii i Władysława, Eugeniusz Simson, który urodził się na zesłaniu. Promocja książki odbyła się w w Białowieży (Podlaskie), skąd rodzina została wywieziona.
Małżeństwo Simsonów wraz z rodzicami Władysława zostało wywiezione na Syberię 10 lutego 1940 roku, w pierwszej masowej deportacji obywateli polskich na Wschód. Tam pracowali m.in. przy wydobyciu złota. Pierwszy list do rodziny w Polsce napisali jeszcze z podróży do Gramotuchy w obwodzie nowosybirskim. Nie wiedzieli jeszcze wtedy, dokąd jadą. Autorką większości listów jest Eugenia. Jak napisał we wstępie do publikacji pracownik białostockiego IPN Andrzej Muczyński, pełne są one optymizmu i wiary w szczęśliwy powrót do Polski. Eugenia opisuje w nich przede wszystkim warunki życia zesłańców. Opowiada o codziennej, wykańczającej pracy i problemach ze zdrowiem. Pisze też o syberyjskiej przyrodzie i ogródku prowadzonym przez teściową.
"Pisze szczerze i śmiało o tym, co widzi i co myśli, choć ma świadomość, że jej listy mogą być i są czytane przez NKWD" - komentuje Muczyński. W listach interesują ją też sprawy rodziny, która została w kraju, ale również sprawy polityczne.
Autorem czterech ostatnich listów z 1941 roku jest Władysław. Listy te powstały w trakcie choroby Eugenii i po jej śmierci. Eugenia zmarła 5 lutego, po urodzeniu syna Eugeniusza. W książce zamieszczono też fotografie, dokumenty należące do rodziny Simsonów oraz pamiątki z zesłania. Naczelnik Oddziałowego Biura Edukacji Publicznej IPN w Białymstoku dr Waldemar Wilczewski powiedział PAP, że publikacja ma wyjątkową wartość dokumentacyjną, a tego rodzaju relacja dotycząca wywózek to rzadkość. "Te listy to przejmujące świadectwo. Wartość tej książki polega też na tym, że listy pisze osoba bardzo świadoma, która doskonale wie, co się stało i relacjonuje wszystko po kolei" - powiedział PAP Wilczewski.
Dodał, że w opublikowanych listach jest dużo szczegółów z życia codziennego, ale również odniesienia do sytuacji w Polsce, dlatego informacje są dla historyków cenne. "W krótkiej formie, poprzez listy, zostaje oddana dramatyczna rzeczywistość tamtego czasu, tamtego zesłania" - powiedział Wilczewski.
Deportacje na Syberię, to jeden z najważniejszych tematów jakie bada oddział IPN w Białymstoku, bo wiele rodzin na Białostocczyźnie ucierpiało wskutek tych wywózek. Instytut próbuje udokumentować jak najwięcej relacji Sybiraków lub ich potomków.
W 2011 roku rozesłanych zostało około stu ankiet w tej sprawie, ale odpowiedzi przyszło niewiele. Jak podkreślił Wilczewski, odpowiedzi były ponadto najczęściej wiedzą wtórną, często zaczerpniętą z książek, a nie wiedzą przekazywaną w rodzinnych kręgach o przeżyciach konkretnych osób będących na zesłaniu. Nie wiadomo więc, czy forma ankiet jako sposób zbierania informacji o wywózkach, będzie kontynuowana. IPN wciąż dokumentuje w ramach programu "Notacje" relacje żyjących Sybiraków. Są one nagrywane. W poszukiwaniu materiałów, pracownicy IPN przeszukują też archiwa, m.in. na Białorusi.