13 kwietnia Polacy obchodzili Dzień Katyński, święto uchwalone cztery lata temu przez Sejm RP. Ta data przypada na rocznicę opublikowania przez Niemców informacji o odkryciu grobów masowych w Katyniu (1943) oraz przekazania Polsce przez Michaiła Gorbaczowa pierwszych dokumentów związanych ze sprawą (1990).
Zbrodnia katyńska jest dziś prawdopodobnie jednym z najlepiej znanych w Polsce wydarzeń z dwudziestowiecznej historii kraju. Jednak przez blisko pół wieku stanowiła tabu. Jeśli w ogóle wspominane, to zawsze zgodnie z fałszywą wersją o hitlerowcach jako jej sprawcach.
W 1940 roku Sowieci zamordowali w Katyniu ponad 20 tysięcy polskich oficerów. Jednym z nich był Feliks Miszczak, ojciec Krystyny Brydowskiej. Gość "Klubu Trójki" swojego ojca prawie nie pamięta. Miała trzy i pół roku, kiedy został powołany do wojska po wybuchu II wojny światowej. Zna go jednak z opowieści członków swojej rodziny.
- Mój ojciec urodził się i mieszkał pod zaborem rosyjskim i dlatego krótki czas był w tamtejszym wojsku. Kiedy powstał pierwszy korpus pod dowództwem generała Józefa Dowbor – Muśnickiego, ojciec do niego wstąpił. Później, gdy Piłsudzki tworzył zręby państwa Polskiego stał się jego zagorzałym zwolennikiem.
Feliks Miszczak podczas wojny obronnej w 1939 roku dołączył do Polskich oddziałów. Z tą datą wiążą się dwa pierwsze i jedyne wspomnienia Krystyny Brydowskiej dotyczące ojca. W tym czasie jej rodzina opuszczała swoje dotychczasowe miejsce zamieszkanie. Pakować można było tylko najważniejsze przedmioty. Pani Krystynie, jako kilkuletniej dziewczynce uwielbiającej lalki, bardzo zależało na zabraniu jednej z nich, ojciec wyraził na to zgodę. Drugie wspomnienie to moment pożegnania i pamiętne słowa: teraz idę. Nigdy więcej go nie zobaczyła.
Krystyna Brydowska już jako dziecko nie miała wątpliwości, że za śmierć bliskiego jej człowieka byli odpowiedzialni Sowieci. Jednak szczegóły tej zbrodni poznała wiele lat później.
- W 1943 roku niemieckie radio podało informację o Katyniu. Sytuacja się u mnie rozwinęła, mama wróciła ze mną do Brześcia, w którym wcześniej mieszkaliśmy, bo został tam mój mały brat. Przeziębiła się i w lutym 1944 roku umarła. Zostaliśmy zupełnie sami. Babcia zaczęła szukać przez szwajcarski Czerwony Krzyż śladów ojca. Dostała wiadomość, że nic nie wiedzą. Ja rosłam z taką świadomością, że zrobili to Sowieci, natomiast przez długie lata wierzyłam, że polscy oficerowie zostali przez nich utopieni na Morzu Białym – mówi gość audycji.
Aby wysłuchać całej rozmowy, wystarczy kliknąć w ikonę dźwięku w boksie "Posłuchaj" w ramce po prawej stronie.
Audycji "Klub Trójki" można słuchać od poniedziałku do czwartku tuż po 21.00. Zapraszamy.
(dmc)