Ze względu na pracę dla komendanta niemieckiego nazistowskiego obozu, oskarżona wiedziała o wszystkich zbrodniach. Była poinformowana "szczegółowo" o wszystkich metodach morderstw, które były tam systematycznie stosowane - powiedział prokurator Maxi Wantzen podczas odczytywania aktu oskarżenia. Zdaniem prokuratora dzięki swojej pracy Furchner zapewniała "sprawne funkcjonowanie obozu" - relacjonuje portal tygodnika "Die Zeit". - Pani F. nie będzie na tym etapie komentować, nie będzie też odpowiadać na żadne pytania - powiedział obrońca oskarżonej Wolf Molkentin.
Adwokat wygłosił wstępną mowę obrony, w której kwestionował m.in. to, czy ze względu na swoją pracę kobieta rzeczywiście była w pełni świadoma dokonywanych zbrodni. Z punktu widzenia obrony to pytanie jest wciąż otwarte - powiedział.
"Około godziny 8. 30 we wtorek rano Furchner opuściła na wózku inwalidzkim dom seniora w Quickborn (koło Hamburga) i udała się do sądu w Itzehoe (Szlezwik-Holsztyn)" - relacjonuje dziennik "Bild". Po 96-latkę przyjechała karetka pogotowia, która zawiozła ją do sądu
W sali rozpraw oskarżona pojawiła się na wózku inwalidzkim, w chustce na głowie i maseczce na twarzy.
Uciekła z domu opieki
Rozpoczęcie procesu w Itzehoe nie odbyło się w pierwszy planowanym terminie, 30 września, ponieważ oskarżona rano w dniu rozprawy uciekła z domu opieki, w którym mieszka i nie stawiła się w sądzie. Dopiero po kilku godzinach została zatrzymana przez policję i trafiła do aresztu.
Furchner złożyła skargę na zatrzymanie. Po rozpatrzeniu skargi sąd zawiesił nakaz aresztowania i poinformował, że "zwolnił oskarżoną z aresztu, nakazując środki zabezpieczające". Według informacji tygodnika "Spiegel", Furchner musi nosić elektroniczną bransoletkę na kostce.
Jeszcze przed rozprawą Furchner poinformowała w liście do sędziego prowadzącego, że nie chce się stawić w sądzie. Obawiała się szyderstwa i wyśmiania. W procesie karnym obecność oskarżonego jest jednak niezbędna.
Postępowanie jest rozpatrywane przez wydział dla nieletnich w mieście Itzehoe, ponieważ oskarżona w chwili popełnienia przestępstwa miała mniej niż 21 lat, a więc była młodociana w rozumieniu ustawy o sądach dla nieletnich.
Pomoc w mordowaniu Żydów
96-latka jest oskarżona o to, że w okresie od czerwca 1943 r. do kwietnia 1945 r. jako stenotypistka i maszynistka w komendanturze niemieckiego obozu koncentracyjnego Stutthof pomagała kierownictwu obozu w systematycznym zabijaniu więźniów.
Furchner była sekretarką komendanta obozu Paula Wernera Hoppego. "To właśnie Hoppe sporządzał rozkazy egzekucji, przydzielał warty i sporządzał listy deportacyjne do pociągów do Auschwitz" - podkreśla tygodnik "Spiegel".
Furchner była już trzykrotnie - w latach 1954, 1964 i 1982 - przesłuchiwana: w postępowaniu przeciwko komendantowi obozu Hoppe i innym ówczesnym oprawcom z SS. Za każdym razem miała jednak status świadka, a nie oskarżonego. Tłumaczyła wówczas, o czym przypomina "Spiegel", że "listy o zagazowaniu ludzi nie przechodziły przez moje ręce, ani nie widziałam takich rozkazów, ani Hoppe nie dyktował mi takich listów (...) O tym, że ludzie byli rozstrzeliwani, mówiło się między nami. Egzekucje nie zdarzały się tak często, aby mogło powstać wrażenie, że wykonywane są codziennie [...]".
Postępowanie jest rozpatrywane przez wydział dla nieletnich w mieście Itzehoe, ponieważ oskarżona w chwili popełnienia przestępstwa miała mniej niż 21 lat, a więc była młodociana w rozumieniu ustawy o sądach dla nieletnich.
Proces ten uważany jest za jeden z ostatnich procesów zbrodniarzy wojennych w Niemczech. Od 7 października toczy się również postępowanie przed Sądem Krajowym w Neuruppin. 100-letni oskarżony usłyszał zarzuty o pomocnictwo w zamordowaniu kilku tysięcy osób jako strażnik SS w obozie koncentracyjnym Sachsenhausen pod Berlinem w latach 1942-1945. Oskarżony zaprzecza zarzutom.
W obozie Stutthof pod Gdańskiem Niemcy więzili podczas II wojny światowej ponad 100 tysięcy osób, w tym wielu Żydów. Według danych Głównego Urzędu Badania Zbrodni Hitlerowskich w Ludwigsburgu, w obozie koncentracyjnym Stutthof i jego podobozach zginęło ok. 65 tys. osób
PAP/dad