W Rosji trwają protesty w obronie Aleksieja Nawalnego

Policja zatrzymuje uczestników ulicznych akcji, a także osoby, które przypadkowo znalazły się w pobliżu. Zatrzymana została między innymi żona Aleksieja Nawalnego - Julia

Protesty w Moskwie

PAP/EPA/Peter Foley

Demonstranci zarzucają brutalność. Według rosyjskich mediów niezależnych, do tej pory w Moskwie policja zatrzymała ponad 350 osób, a w całym kraju około 1700.

Rosyjska telewizja niezależna "Deszcz" pokazała zatrzymanie pary młodych ludzi, którzy brutalnie zostali zawleczeni do zakratowanego autobusu. Ta sama stacja opublikowała zarejestrowany przez świadków przypadek, gdy policjanci kolanami przygniatali do ziemi młodego mężczyznę, a ten prosił, żeby poluzowali uchwyt, bo się dusi. 

#RosjaProtesty: tak protestujący w Jekaterynburgu uciekali po lodzie przed OMONem! Funkcjonariusze zablokowali protest i dali ludziom 10 minut na rozejście się. Demonstranci odwrócili się i przeszli na drugą stronę rzeki - protest trwa #Navalny #navalnyprotest
🎥@znak_ekb pic.twitter.com/0oCZN13e4J

— Biełsat po polsku (@Bielsat_pl) January 31, 2021

Przedstawiciele organów ścigania wzywają ludzi do rozejścia się i grożą odpowiedzialnością karną za udział w nielegalnym zgromadzeniu. O przypadkach bicia pałkami i wykręcania rąk informują inne media niezależne. Portal Fontanka.ru podał, że w Petersburgu policja użyła gazu łzawiącego.
W Moskwie funkcjonariusze rozpędzają większe grupy demonstrantów. Natomiast demonstranci spacerują po centralnych ulicach stolicy, skandując hasła: "Putin złodziej" i "My jesteśmy władzą".

IAR/ks