Na wystawie przedstawiono fotografie i biogramy przedstawicieli mniejszości białoruskiej w polskim Sejmie i Senacie w latach 1922-1939. Zaprezentowano również akty prawne, na podstawie których mniejszość narodowa w II RP prowadziła działalność polityczną. Na mapach przedstawiono udział Białorusinów w dwudziestoleciu międzywojennym w lokalnych społecznościach na terenie Polski.
Sylwia Tofiluk, historyk zajmujący się dwudziestoleciem międzywojennym i współautorka wystawy, poinformowała, że w ciągu 20 lat w parlamencie II RP zasiadało 30 Białorusinów. - Liczba ta ulegała zmianie. W Sejmie I kadencji w latach 1922-1927 było 15 Białorusinów, którzy tworzyli tzw. Mały Parlament, parlament białoruski. Natomiast w latach 1935-1939 mniejszość białoruską reprezentował tylko Genadiusz Szymanowski. Udział Białorusinów był uzależniony od regulacji prawnych w zakresie praw obywatelskich i wyborczych – wyjaśniała. Badaczka przedstawiła również niektóre postaci z grona posłów i senatorów mniejszości białoruskiej. - Wśród parlamentarzystów były osoby, które odgrywały istotne znaczenie dla dziejów Białorusi i Białorusinów. Tu wskazać należy m.in. Bronisława Taraszkiewicza - działacza społecznego, tłumacza, językoznawcę, autora białoruskiej gramatyki dla szkół, a także współzałożyciela partii Hramada. Był wśród nich również ksiądz Adam Stankiewicz, założyciel czasopisma "Białoruska Krynica" i pierwszy prezes Białoruskiej Chrześcijańskiej Demokracji. Posłem był Aleksander Własow, prezes Towarzystwa Szkoły Białoruskiej i założyciel pierwszego czasopisma białoruskiego, ”Naszej Niwy”. Parlamentarzystami byli również ludzie znali w swojej lokalnej społeczności, nauczyciele, rolnicy, społecznicy – mówiła.
”Sygnał dla Mińska”
- Nowoczesne ruchy polityczne, prawicowy i lewicowy, narodziły się w polskim Sejmie. Zostały stworzone tutaj, przez symboliczne, bardzo ważne dla narodu białoruskiego postaci – podkreślił na otwarciu wystawy przewodniczący komisji spraw zagranicznych Sejmu, poseł Robert Tyszkiewicz.
Parlamentarzysta zauważył, że tym samym polski Sejm tworzył wspólną historię polityczną Polski i Białorusi. – To jest sygnał (dla Mińska), bo dziś takie partie polityczne jak Białoruska Chrześcijańska Demokracja, czy Hramada, nie mogą znaleźć się w białoruskim parlamencie. Przypominamy na tej wystawie, że jedne z najważniejszych nurtów politycznych nowoczesnej Białorusi wciąż czekają na swoje miejsce we współczesnym białoruskim parlamentaryzmie. Białorusini w okresie lat 20. i 30. tworzyli te ruchy w polskim Sejmie, mogli tu realizować swoje programy i głosić swoje poglądy. Warto, by wreszcie mieli taką możliwość w niepodległej Białorusi – podkreślił Robert Tyszkiewicz.
Poseł pytany przez dziennikarzy o represje wobec mniejszości białoruskiej w II Rzeczypospolitej powiedział, że wystawa zawiera też informacje o dramatach, prześladowaniu, więzieniach. - To był niełatwy czas. Wszyscy mamy dziś świadomość, jak pełna błędów była polityka wobec mniejszości narodowych w dwudziestoleciu międzywojennym. Niemniej, jeśli porównamy historię polityczną i mniejszości białoruskiej w II RP i po stronie sowieckiej, to widzimy, że mimo błędów, prześladowań, skala wolności demokratycznych po stronie polskiej pozwalała rozwijać się niezależnemu białoruskiemu ruchowi politycznemu, wydawnictwom, szkolnictwu – mówił. - Nie ma co do tego wątpliwości, że gdyby nie aktywność polityczna takich ludzi jak Bronisław Taraszkiewicz, ksiądz Adam Stankiewicz, nie byłoby mowy o tym, że mamy dziś nowoczesne nurty polityczne w myśli białoruskiej. One powstały tutaj. Wykuły się w trudnych warunkach, ale jednak miały możliwość funkcjonowania – zaznaczył poseł.
Historia nieznana na Białorusi
Aleś Zarembiuk z Białoruskiego Domu w Warszawie mówił, że bardzo wielu Białorusinów nie zna historii przedstawionej na wystawie. – Nie wiedzą, że mamy doświadczenie demokratyczne z lat 20 poprzedniego stulecia. Na razie nie możemy zrobić wystawy o mniejszości polskiej w białoruskim parlamencie. Ale trzeba jeszcze trochę poczekać – i takie wystawy jak ta również będzie można organizować na Białorusi – mówił białoruski opozycjonista.
- Czasem o Białorusi mówi się, że to kraj wiejski, rolniczy, brak warstwy inteligencji. Tymczasem ta wystawa pokazuje, że mieliśmy wybitnych przedstawicieli i w polskim parlamencie. To również dowód, że mniejszość białoruska w II RP miała swoje prawa. To doświadczenie, które otrzymali nasi przodkowie podczas pracy w polskim parlamencie kilku kadencji w okresie międzywojennym jest bardzo znaczące dla nas, dla rozwoju białoruskiego narodu. To również historia polskiego parlamentaryzmu. Posłowie byli Białorusinami, ale pracowali w polskim parlamencie, także dla polskiego narodu i polskiej demokracji – powiedział Aleś Zarembiuk portalowi PolskieRadio.pl
Na Białorusi de facto nie ma parlamentu
Na wystawie byli obecni przedstawiciele białoruskiej opozycji. Uładzimir Kobec z ruchu Europejska Białoruś również podkreśli w rozmowie z Polskim Radiem, że historii białoruskich parlamentarzystów w Polsce na Białorusi prawie nikt nie zna. - Mało kto słyszał o tym, że Białorusini mieli posłów w polskim Sejmie, że tworzono tzw. Mały Parlament. Ta wiedza była zakazana w czasie Związku Radzieckiego, w żadnym podręczniku szkolnym nie było takich informacji, nie uczyliśmy się tego w szkołach. To bardzo ważny aspekt historii – łączy nasze narody. W wolnej Białorusi musimy opowiedzieć o tych posłach, o roli Rzeczypospolitej we wspieraniu białoruskiej mniejszości – zaznaczył działacz.
Pytany o współczesny parlament białoruski Uładzimir Kobec podkreślił, że de facto nie był on wybrany przez Białorusinów. - Ostatni demokratyczny parlament był rozpędzony w 1996 roku przez Aleksandra Łukaszenkę. Obecnie działająca izba – to nie parlament. Nikt nie zna nazwisk osób, które w nim zasiadają. Nie są one politykami. To organ, który głosuje tak, jak sobie zażyczy Aleksander Łukaszenka. To chyba nie jest nowa informacja dla Polaków. W obecnym białoruskim parlamencie nie można byłoby zorganizować takiej wystawy – powiedział opozycjonista.
"Czekamy na wolną Białoruś"
Robert Tyszkiewicz, przewodniczący komisji spraw zagranicznych Sejmu, zaznaczył, że cwspółorganizatorem wystawy jest Białoruski Dom w Warszawie i jest to dla niego osobista satysfakcja. – Wszyscy kierujemy nasze myśli ku wolnej, niepodległej Białorusi – podkreślił.
Pytany przez dziennikarzy, czy świat pamięta jeszcze o Białorusi, gdy na Ukrainie trwa wojna, zaznaczył, że trzeba o niej przypominać. Dodał, że Polska pilnie będzie przyglądać się wyborom na Białorusi. - Kryzys na Ukrainie zwłaszcza nakazuje nam aktywność wobec Białorusi, by uniknąć najgorszych scenariuszy, ale także byśmy nie pozwolili zapomnieć Europie o białoruskich aspiracjach – dodał.
***
Wystawa o białoruskich parlamentarzystach w II RP mieściła się w hallu głównym Sejmu na pierwszym piętrze. Była prezentowana między 7 do 10 lipca. Jej organizatorami są Komisja Spraw Zagranicznych oraz fundacja Białoruski Dom Informacyjny. Wsparcia udzieliły Biblioteka Sejmowa, Fundacja German Marshall Fund. Materiały historyczne przygotowywała m.in. specjalizująca się w tej tematyce historyk Sylwia Tofiluk.
Autorzy wystawy mają dalsze plany. Jak mówił Aleś Zarembiuk, pojawił się pomysł, by przedstawić dalsze losy posłów białoruskich i przybliżyć ich działalność. - Niektórzy znaleźli się w więzieniu. Niektórzy walczyli o niepodległość Białorusi- ale niektórzy współpracowali z ZSRR – mówił. Wielu z nich zakończyło życie w sowieckich więzieniach.
Agnieszka Kamińska, PolskieRadio.pl/agkm
Informacje o Białorusi: Raport Białoruś, serwis portalu PolskieRadio.pl