Białoruski historyk Ihar Mielnikau prezentował w Warszawie swoją drugą już książkę ”Granica koło Zasławia. 1921-1941”- opowiadającą o dawnej przedwojennej granicy Polski i Związku Radzieckiego oraz o międzywojennej historii zachodniej Białorusi.
Książka miała premierę wcześniej tej jesieni na Białorusi, przy wsparciu polskiej ambasady w Mińsku i Instytutu Polskiego. W środę 9 grudnia odbyła się jej prezentacja w Warszawie, w Muzeum Katyńskim, a 11 grudnia w Białoruskim Domu w Warszawie.
Wiedza o tym, co działo się po obu stronach granicy w czasach międzywojennych, jest wciąż niepełna. Ihar Mielnikau, który mieszka w Zasławiu, niedaleko dawnej linii granicy, zebrał wiele dokumentów, zdjęć obrazujących międzywojenną rzeczywistość.
Pierwsza książka Ihara Mielnikaua, doktora historii, redaktora portalu istpravda.ru/bel nosiła tytuł ”Zachodniobiałoruska Atlantyda. 1921-1941”. Ihar Mielnikau jest też kolekcjonerem historycznych pamiątek i dokumentów. Zorganizował nawet (we wrześniu 2014 roku) w zasławskim muzeum wystawę swojej kolekcji, pod tytułe, "Zachodniobiałoruska Atlantyda. Historia zachodniej Białorusi w okresie międzywojennym w dokumentach, fotografiach i artefaktach”. Jednak ekspozycja nie spodobała się głównemu ideologowi obwodu mińskiego, według którego eksponowanie udziału Białorusinów w kampanii wrześniowej 1939 roku po stronie polskiej dyskredytuje ZSRR i Białoruś. W końcu wystawę zamknięto, pod pretekstem problemów technicznych z instalacją elektryczną w sali muzeum.
Ihar Mielnikau od kilku miesięcy zamieszcza teksty w rubryce historycznej na stronie internetowej ambasady polskiej w Mińsku. Pisał m.in. o Białorusinach, którzy służyli w wojsku polskim i o marynarzach pińskich.
***
PolskieRadio.pl: O czym opowiada książka ”Granica koło Zasławia. 1921-1941”?
Ihar Mielnikau: Mieszkam w okolicy starej przedwojennej granicy polsko-radzieckiej. To bardzo blisko Mińska, około 30 km. Mój Zasław to byłe miasteczko pograniczne, które można porównywać z dzisiejszym Brześciem nad Bugiem. Są ciągle pozostałości, które o tym świadczą. Na przykład stacja kolejowa do dziś nazywa się ”Białoruś”.
W książce opisuję dawną granicę, strażnice polskiego Korpusu Pogranicza, radzieckich pograniczników z Zasławia. Opowiadam o życiu na granicy, o kontrabandzie, o pracy polskiego wywiadu. Jeden z rozdziałów poświęcony jest Mińskiemu Rejonowi Umocnionemu – budowanemu na wypadek uderzenia z Polski - a nazwanego potem przez Niemców Linią Stalina.
Opracowania na ten temat pojawiały w Polsce, ale przypuszczam, że wielu historyków nie było tutaj, na miejscu. A ja, kiedy przejdę się po okolicy, to widzę ślady granicy, pozostałości strażnic, ich piwnice, podstawy słupów granicznych.
Moja pierwsza książka, ”Zachodniobiałoruska Atlantyda 1921-1941”, ukazała się pod koniec 2014 roku, była poświęcona głównie życiu Białorusinów w II Rzeczpospolitej. Były w niej też informacje o udziale Białorusinów w kampanii wrześniowej 1939 i o represjach stalinowskich.
Obie pozycje przeznaczone są w pierwszym rzędzie dla białoruskiego społeczeństwa, by znało ono swoją historię i by znikły białe plamy historyczne. Można z nich dowiedzieć się o tym, co się działo w 1939 roku, o 17. września, o stalinowskich represjach – są opisy, wspomnienia, zdjęcia – a wiele z nich i w Polsce jest nieznanych, co tu dopiero mówić o Białorusi. Ale i mało kto wie, że podczas II wojny światowej Zasław się bronił – pogranicznicy radzieccy przez kilka dni wstrzymywali uderzenie na Mińsk – choć to fragment historii radzieckiej, to i u nas zapomniany.
Interesujący jest i też 1941 rok. Tak naprawdę granica od 1939 po 1941 rok wciąż istniała - Białorusinów przez nią nie przepuszczano.
W książce jest bardzo dużo zdjęć.
Jest tam ponad 100 zdjęć archiwalnych i około 50 kolorowych fotografii. Oprócz tego są rysunki – zamówiłem je specjalnie do tej książki. Można na nich zobaczyć, jakie umundurowania mieli pogranicznicy, jak wyglądały wówczas umocnienia.
Są tam archiwalne fotografie z mojej prywatnej kolekcji, z różnych archiwów, bardzo ciekawe, wielu z nich nie publikowano w Polsce.
Czy w Polsce ludzie są zainteresowani opisywaną w tych książkach historią?
Promocja książki w Polsce odbywa się w grudniu, ale niektórzy przeczytali ją już po jej wydaniu wczesną jesienią, np. z pomocą słowników. Niektórzy dopytują o tłumaczenie z języka białoruskiego. Jeśli chodzi o pierwszą książkę, „Atlantydę”, to już zaczęły się na ten temat rozmowy. Potrzebny jest sponsor, by ją wydać. Białoruskie wersje muszę wydawać i tak sam. A plany na przyszłość to oczywiście trzecia książka. Materiałów jest bardzo dużo.
Oprowadzam czasem wycieczki w okolicach ryskiej granicy i wszyscy zawsze mi mówili, że warto opisać jej historię. Poprzednia książka spotkała się z zainteresowaniem na Białorusi – a promocyjne spotkania zorganizowałem w różnych rejonach Białorusi, i w Witebsku, i w Mołodecznie, i w Mińsku.
Zajmuję się również pisaniem scenariuszy filmów historycznych dla telewizji państwowej. Wówczas z reguły pomagam dobrać scenografię, mundury. Sam w domu mam 15 różnych historycznych mundurów. Ostatni mój nabytek to umundurowanie Białorusina spod Monte Cassino.
Z tego co wiem, bierze pan udział czasem w rekonstrukcjach.
Próbowałem zainteresować miejscowych tematami wrześniowymi, ale na Białorusi są one niepożądane, z przyczyn ideologicznych. Mamy jednak grupę rekonstrukcyjną ”Białorusini w wojsku polskim”.
Kolekcjonuję nie tylko mundury, ale zdjęcia, dokumenty. Wystawa, ta, która została zamknięta na Białorusi (z powodu niezadowolenia ideologa, red.) była właśnie stworzona z materiałów z mojej kolekcji.
Chcę też powiedzieć, że pierwsza książka była poświęcona moim rodzicom. Ta druga jest dedykowana dziadkom. Jeden z nich był Białorusinem, drugi Rosjaninem. Walczyli pod Warszawą i potem pod Koenigsbergiem w jednym pułku. A dowiedzieli się o tym już dawno po wojnie, gdy rodzice już się pobrali. Byli uczestnikami opisywanej przeze mnie wojny – więc im tę pracę poświęciłem.
***
Rozmawiała Agnieszka Kamińska, PolskieRadio.pl
Informacje o Białorusi: Raport Białoruś
bialorus.polskieradio.pl