Sama o sobie mówi, że zajmuje się rzeźbiarstwem, ale dla laika to, co robi to… szydełkowanie. Do studia przyszła w bluzce i spódnicy, zrobionych własnoręcznie za pomocą szydełka. – Nie mam czasu chodzić na zakupy – opowiada artystka, mistrzyni szydełkowania, rzeźbiarka, Agata Olek. – Szybciej jest zrobić ubranie na szydełku, niż wyjść z domu albo opuścić studio, chodzić po sklepach i kupować nowe rzeczy.
Na spotkaniach, czy wystawach także pojawia się wyłącznie w rzeczach, stworzonych własnoręcznie. Artystka przyznaje, że stworzenie kreacji nie jest czasochłonne, bo zajmuje jej… "dwa filmy".
Jednak Agata Olek ubiera przy pomocy szydełka nie tylko siebie i innych. Kolorową włóczką okrasza także… przeróżne przedmioty i postumenty na ulicach i nie tylko. Ostatnio "ubrała" jedną z rzeźb na Wall Street w Nowym Yorku. Przygotowanie każdego elementu, znajdującego się poza studiem artystki, wymaga jednak czasochłonnych przygotowań w domu. – Gdybym chciała robić wszystko od początku na ulicy, musiałabym przy jednym obiekcie siedzieć dwa miesiące – śmieje się artystka. – Kawałki są więc wcześniej robione i przez 4-5 dni dokręcane, plecione.
fot. Aurelia Chmiel
Zdaniem artystki, taka praca wymaga także przygotowania mentalnego. – Codziennie muszę iść w dane miejsce, między 1 a nocy a 6 rano… przecież moja praca w zasadzie jest nielegalna… - opowiada artystka. – Więc najlepiej to robić w poniedziałek ok. 4.30 rano, kiedy nie ma policji a ludzie opuścili już knajpy i śpią w swoich domach, bo potem idą do pracy.
To, że Olek zaczęła zawodowo zajmować się tworzeniem szydełkowych rzeźb, było właściwie trochę dziełem przypadku. – Gdy przyjechałam do Nowego Yorku, koleżanka poprosiła mnie, bym przygotowała dla niej kostium – opowiada artystka. – Nie miałam wówczas pieniędzy, by kupić maszynę do szycia, więc wpadłam na pomysł, by połączyć elementy stroju szydełkiem. I tak się zaczęło.
Więcej niesamowitych historii z życia artystki poznasz, słuchając całej rozmowy w studiu Czwórki
(kd)