Dowodem zamiłowania starożytnych do kąpieli jest chociażby rzymska nazwa brytyjskiego Bath, oznaczająca tyle co łaźnia. Od późnego średniowiecza podobną funkcję pełniły czeskie Karlowe Wary, czy Szwajcarskie Baden.
Sporo czasu upłynęło jednak, zanim wyjazd nad wodę i zwyczaj plażowania stał się powszechną i oczywistą rozrywką, nie wymagającą poparcia naukowymi argumentami. Prym pod tym względem wiodła Anglia, gdzie już na przełomie XVIII i XIX wieku spędzanie letnich miesięcy w nadmorskich eleganckich kurortach w Lyme czy właśnie Bath było ważnym elementem życia towarzyskiego.
Polacy zaczęli masowo jeździć do wód w XIX stuleciu. Wtedy karierę zrobiły Otwock i Konstancin, ale też Zakopane i Szczawnica. Kępiele miały wtedy przede wszystkim charakter leczniczy. Eliza Orzeszkowa leczyła artretyzm w Marienabdzie, Prus jeździł do Nałęczowa, a Sienkiewicz pod Wiedeń, choć swoich bohaterów wysyłał chętniej do Karslbadu, by... schudli i odzyskali formę.
Kąpiel była wówczas prawdziwym rytuałem. - Prasa zalecała na przykład, by przed pierwszą kąpielą odczekać 3 dni, by ona sama trwała 15 minut, by po wyjściu z wody rozgrzewać się winem i w żadnym wypadku się nie wycierać, bowiem morska sól jest zdrowa dla skóry - mówiła w audycji Moniki Kolet historyk literatury Agnieszka Bąbel.
Z kolei historyk sztuki Magdalena Bialic opowiadała między innymi o przemianach kostiumu kąpielowego. Pierwsze damskie stroje pochodziły z lat 50. XIX wieku i składały się z kaftanika pod szyję z rękawem, długich luźnych spodni i spódnicy do kolan, pończoch, gumowych bucików, czepka, słomkowego kapelusza... a wszystko wykonane z flaneli i nakładane na gorset.
Długa stąd droga do bikini, które, jak się okazuje, miało dwóch ojców. Dlaczego jeden z nich zaproponował właśnie nazwę "bikini", a drugi "atom"? I czym różniła się kabina kąpielowa od maszyny kąpielowej? O tym w nagraniu "Notatnika Dwójki".