W roku wybuchu Wielkiej Wojny przyszedł na świat w Moskwie (czy też, jak chcą inne źródła - w Wilnie) mały Roman Kacew, który później miał się stać wielkim francuskim pisarzem Romainem Garym.
Zawieszony między trzema kulturami - rosyjską, polską i francuską - uznany został przez krytykę za pisarza "inclassable", czyli takiego, którego trudno zaszufladkować. Pod wpływem literatury rosyjskiej jego powieści odznaczają się sentymentalizmem, wpływ kultury polsko-żydowskiej natomiast to humor i ironia. Lata spędzone we Francji i francuska szkoła dały mu z kolei kartezjańską dyscyplinę i intelektualną spójność.
Można powiedzieć, że został szczodrze przez los obdarowany: miał talent, powodzenie, popularność, zaszczyty, a jednak była to postać tragiczna, która życie zakończyła samobójczą śmiercią.
- Byłem dziennikarzem, dyplomatą, lotnikiem, pisałem powieści, ale zawsze interesowałem się filmem, zrobiłem dla Hollywoodu 17 scenariuszy, a potem sam zacząłem być reżyserem i aktorem - mówił Romain Gary w 1975 roku podczas pobytu w Polsce.
Dr Joanna Żurowska z Uniwersytetu Warszawskiego tłumaczyła w radiowej Dwójce, że do dziedzictwa polsko-żydowskiego pisarza możemy dodać jeszcze polski romantyzm, który jest bardzo wyraźny w utworach Gary'ego.
- Jest to postać niezwykle złożona, w swoim testamencie napisał, że jest człowiekiem spełnionym, a w jednym z wywiadów na pytanie, czy myśli o starości, powiedział, że "starość to katastrofa, ale on ma układ z Najwyższym, że nigdy jej nie dozna". Jakby ta myśl o śmierci chodziła mu po głowie od dawna, bo położył kres swojemu życiu w wieku 66 lat - wspominała gość Dwójki.
Duży wpływ w życiu pisarza odegrała Warszawa. - Uczyłem się tam 3 lata, ale wyjechałem w 1927 roku, a potem pojawiłem się znów w 1935. Słabo znałem język polski, ale dobrze znałem Warszawę - wspominał Gary. - Jak tam wróciłem w 1935, nic nie pozostało. Nie było szkoły, w której się uczyłem, nie było mieszkania. Przyjechałem na inną planetę - zaznaczył.
- Zafascynowała mnie w nim polskość - tak z kolei mówi o nim Wojciech Pszoniak, który się z nim przyjaźnił. - Zawsze o sobie mówił, że urodził się Rosjaninem, jest Francuzem, a jedyne porozumienie ma z Polakami. Do końca interesował się naszym krajem, strasznie przeżywał to, co działo się w Polsce - dodał Pszoniak.
Gary był pisarzem, dla którego język był kopalnią wiedzy, zarówno o ludziach, jak i kulturze. W języku szukał finezji i różnych pokładów znaczeń. Sięgał do kultury Indian, wędrował w swojej wyobraźni i rzeczywistości po całym świecie i czerpał materiał do swoich utworów z każdego zakątka globu.
Posłuchaj całej audycji, którą przygotowała Ewa Stocka-Kalinowska.
mr/mc