Przed bezpośrednią napaścią na Polskę we wrześniu 1939 roku toczyła się wojna propagandowa. Pomiędzy propagandą niemiecką a polską w owym okresie istniała zasadnicza różnica. - Polegała ona na tym, że ta polska była improwizowana; chodziło o maksymalne zmobilizowanie społeczeństwa do oporu, a niemiecka była o niebo lepiej zorganizowana. Jej ostrze było ponadto skierowane nie tylko na obronę, ale przede wszystkim na atak i uzasadnienie agresji - wyjaśnia prof. Cezary Król, dyrektor Instytutu Studiów Politycznych Polskiej Akademii Nauk.
Zobacz serwis specjalny o II wojnie światowej >>>
Z takim zdaniem zgadza się prof. Adam Dobroński, historyk z Uniwersytetu w Białymstoku. Jak dodaje, polska propaganda bardzo szybko nadrabiała zaległości w obliczu realnego zagrożenia. - Finał był chyba podobny, bo propaganda ta była skuteczna, choć jednocześnie spóźniona - mówi prof. Dobroński.
Jak uzupełnia prof. Król, polskiej propagandzie rzeczywiście udało się uzyskać wysoki poziom mobilizacji społecznej, dzięki czemu w momencie zagrożenia nie doszło do żadnych wewnętrznych konfliktów politycznych. Jej minusem było natomiast to, że nie miała ona pokrycia w bagnetach. - Zgadzam się, że skutek tej propagandy nie odpowiadał efektom przygotowań militarnych do wojny. Ale czy było inne wyjście? - pyta historyk.
Historia w portalu PolskieRadio.pl >>>
Przedstawiciel PAN przyznaje, że alternatywą mogło być poszukiwanie sposobu na ugodę lub pójście na ustępstwa z Niemcami. - Kto wie, jak sądzą niektórzy, czy to nie była lepsza droga, żeby ocalić materię narodową - mówi prof. Król.
Czy propaganda miała wpływ na rozstrzygnięcia militarne? Czy słusznie przypisuje się jej polski chaos wrześniowy? Zapraszamy do wysłuchania całej rozmowy.
"Naukowy zawrót głowy" poprowadziła Katarzyna Jankowska.
(sm/ag)