Festiwal "Deszcz" i poetycka grupa kobyłecka. "To skarbiec do literackich odkryć"

Ostatnia aktualizacja: 27.06.2024 11:27
Podwarszawska Kobyłka to miasto, z którym związany był Miron Białoszewski. To jednak nie jedyny poeta związany z tymi okolicami. W tym roku po raz pierwszy odbędzie się tu Festiwal "Deszcz". W Programie 2 Polskiego Radia Agnieszka Karpowicz i Magdalena Staroszczyk - kuratorki wydarzenia opowiedziały o szczegółach związanych z poetycką grupą kobyłecką 
W Dwójce porozmawialiśmy o Festiwalu Deszcz w Kobyłce
W Dwójce porozmawialiśmy o Festiwalu "Deszcz" w KobyłceFoto: Polskie Radio/Piotr Podlewski
  • W Kobyłce po raz pierwszy odbędzie się festiwal "Deszcz".
  • To właśnie w tym podwarszawskim mieście odnaleziono po 70 latach sztukę "Deszcz".
  • Kuratorki wystawy zdradziły w "Poranku Dwójki", że właśnie w podwarszawskich miejscowościach powstała poetycka grupa kobyłecka.

"Deszcz" - to tytuł sztuki, którą Miron Białoszewski napisał dla Teatru na Tarczyńskiej i której nigdy nie wystawił. Przez 70 lat była uznawana za zaginioną. W 2023 roku niespodziewanie odnalazły się aż dwie jej wersje. Jedna z nich "ukrywała się" w Kobyłce. 30 czerwca, właśnie tu - w mieście, z którym w latach 1947-1955 związany był Białoszewski - po raz pierwszy odbędzie się Festiwal "Deszcz".

Pierwsze z odkryć pod Warszawą?

Magdalena Staroszczyk oceniła w Dwójce, że "odkrycie" sztuki to pierwszy krok. Jest tak z uwagi na to, że w tych okolicach mieszkała grupa poetów. - Rzeczy, które się znajdują i których jest jeszcze do odkrycia jest naszym zdaniem więcej. Cała grupa przebywa w podwarszawskich miejscowościach: Kobyłce, gdzie znajdowały się domy Jerzego i Ireny Grygolunas, Stanisława Swena Czachorowskiego oraz pobliskiej Zielonce, gdzie mieszkał Bogusław Choiński - wymieniła.

- To okolica cały czas do odkrywania, bo okazuje się, że działo się tam wiele rzeczy inspirujących dla twórczości np. Mirona Białoszewskiego. Jest to także skarbiec do literackich odkryć - oceniła.

Grupa kobyłecka

Agnieszka Karpowicz opisała moment "zawiązania się" grupy kobyłeckiej. - Udział Mirona Białoszewskiego w tym, co nazywamy grupą kobyłecką wiąże się z tym momentem, kiedy do Kobyłki przeprowadził się Swen Czachorowski. Było to w 1947 roku. Zaraz potem Irena Prudil wyszła za mąż za Jerzego Grygolunasa, który mieszkał w swoim rodzinnym domu. To dwa elementy podwarszawskiego trójkąta - powiedziała.

Czytaj także:

- Irena Prudil i Stanisław Swen Czachorowski tworzyli wieczorki artystyczne, tzw. Teatr Lotny czy spotkania towarzyszko teatralne. Działo się to już podczas okupacji w Warszawie. Po wojnie było to kontynuowane w naturalny sposób w Kobyłce - zdradziła Agnieszka Karpowicz.

Wolność Poszukiwania i przyroda

Co sprawiało, że to właśnie podwarszawska Kobyłka była miejscem, w którym poeci czerpali inspirację? Zdaniem  Magdaleny Staroszczyk to wolność i bliskość przyrody. - Kobyłka i Zielonka dawała pewną wolność poszukiwania. Czasami było to zarzutem wobec grupy kobyłeckiej. Wydawała się ona budowniczym socjalizmu grupą przebywającą w kosmosie - oceniła.

- Mamy dokumenty m.in. fotograficzne pokazujące, że poeci uwielbiali wyjść np. do lasu i tam próbowali odtwarzać fragmenty dramatów czy po prostu improwizować. Myślę, że był to zaczyn do tworzenia Tarczyńskiej - powiedziała kuratorka wydarzenia.

Posłuchaj
18:59 _PR2 (mp3) 2024_06_27-09-20-03.mp3 Agnieszka Karpowicz i Magdalena Staroszczyk o poetyckiej grupie kobyłeckiej (Poranek Dwójki)

***

Tytuł audycji: Poranek Dwójki

Prowadził: Marcin Pesta

Gość: Agnieszka Karpowicz i Magdalena Staroszczyk (kuratorki wydarzenia)

Data emisji: 27.06.2024

Godzina emisji: 9.20

dz/pg

Czytaj także

Lech Dzierżanowski o programie "Z klasyką przez Polskę": trzeba być tam, gdzie jest publiczność

Ostatnia aktualizacja: 20.06.2024 12:14
- Nasze obserwacje są takie, że naprawdę publiczność w małych miejscowościach niczym się nie różni od publiczności Filharmonii Narodowej - mówił w Dwójce Lech Dzierżanowski - zastępca dyrektora ds. muzyki Narodowego Instytutu Muzyki i Tańca.
rozwiń zwiń
Czytaj także

Adriana Prodeus: na festiwalu Animator zastąpiliśmy "sztuczną inteligencję" "sztuczną intuicją"

Ostatnia aktualizacja: 25.06.2024 11:41
- Ogłosiliśmy otwarty nabór dla artystów wizualnych na prace związane ze sztuczną intuicją. Zmieniliśmy tę nazwę ze sztucznej inteligencji, dlatego że uważamy, że to, z czym naprawdę mamy do czynienia, nie ma wiele wspólnego z inteligencją. Raczej z rodzajem grupowania różnych skojarzeń i eliminowania tych, które nie pasują. Co jednak bliższe jest intuicji - mówiła w Dwójce Adriana Prodeus, dyrektor artystyczna Międzynarodowego Festiwalu Filmów Animowanych "Animator".
rozwiń zwiń