Historia suki biłgorajskiej w pigułce
Zbigniew Butryn
i jego szkoła suki biłgorajskiej
– W XVI wieku teoretyk muzyki niemieckiej Martin Agricola, napisał, że w Polsce używa się skrzypiec brzuchowych, czyli takich, które stawia się w pozycji pionowej i gra się stawiając palce między strunami, co sugerowało technikę paznokciową. Już wtedy, w XVI wieku, było to traktowane jako instrument polski, czyli inny niż ówczesny niemiecki – mówi prof. Maria Pomianowska.
Już pod koniec XIX wieku postrzegano sukę biłgorajską jako instrument wymarły. Skąd wiemy, jak wyglądała suka? Wojciech Gersan namalował ten instrument oraz muzyka grającego na nim u określonej pozycji. Na rysunku pojawiła się także miarka, dzięki której można obliczyć, ile ten instrument mierzył. Jak wspomina prof. Pomianowska, wielkości skrzypiec. Sama artystka odtwarzając sukę, pokusiła się o powiększenie jej. Miało to miejsce w latach 90. Co ciekawe, instrument na podstawie akwareli Wojciecha Gersona został zrekonstruowany niezależnie przez przez dwóch twórców: lutnika Zbigniewa Butryna z Janowa Lubelskiego oraz lutnika Andrzeja Kuczkowskiego z Warszawy. A odtworzenia sposobu gry na suce podjęli się właśnie Maria Pomianowska i Zbigniew Butryn.
Maria Pomianowska w swoim studiu.
Kim jest Maria Pomianowska?
Artystka jest nie tylko muzykolożką, profesorką Akademii Muzycznej w Krakowie, badaczką muzyki, ale rekonstruktorką instrumentów. Z powodzeniem odtworzyła dwa instrumenty, które zaginęły. Jednym z nich jest suka biłgorajska. Nazwa nawiązuje to Biłgoraju, z którego okolic pochodził ostatni artysta, który grał na suce na początku XX wieku.
– Udało mi się odtworzyć technikę wykonawczą wraz z prof. Ewą Dahlig i nieżyjącym już lutnikiem Andrzejem Kuczkowskim, który tę sukę wykonał. Zajęłam się m.in. tym, jakich strun używać, jaki repertuar wykonywać. Adaptowałam do grania na niej utwory ludowe, z muzyki dawnej, ale też komponowałam własną muzykę – opowiada.
- Trzydzieści lat dla instrumentu. Co to za historia? - mówi Pomianowska. - Tymczasem suka jest już rozpoznawalna w świecie, jest też na poziomie edukacji akademickiej. Dzięki działalności prof. Łapińskiemu i mojej. W akademii Muzycznej w Krakowie mam studentów, którzy dostają tytuły licencjatów i magistrów, gając właśnie na suce i fideli płockiej! A zaczęło się od... Marii Baliszewskiej. Na początku lat 90. ona i Maciej Rychły w jedno ucho sączyli mi opowieści o suce... a ja drugim uchem wypuszczałam...
W 1993 roku Pomianowska rozpoczęła projekt Magia smyczka - podczas koncertu miała grać na wielu azjatyckich instrumentach. Z niewiadomych przyczyn przed koncertem pękł podstawek w mongolskim morin khuur. Dzięki temu Maria Pomianowska poznała Andrzeja Kuczkowskiego - lutnika od dziwnych instrumentów.
- Gra Pani techniką paznokciową? A wie Pani, że w Polsce był taki instrument jak suka biłgorajska? Może by się Pani nim zajęła? - zagadnął lutnik.
Dominik Główka. Od rozłożenia skrzypiec po sukę z czereśni
Młody lutnik - samouk. Rozpoczął pracę nad instrumentami w 2014 roku zainteresowany tym, "co jest w środku".
- Posunąłem się do rozklejenia kupionych skrzypiec, sprawdzenia, jak to gra. Łatwo było mi zrozumieć budowę przestrzenną instrumentu. Doszedłem do wielu odkryć lutniczych, wnikliwie przez lata rozrysowując instrument. Moim marzeniem było wydobycie dźwięku podobnego do wiolonczeli, na instrumencie, na którym gram. A chciałem zbudować wiolonczelę własnymi rękami.
Główka nie wiedział z początku, jak się sezonuje, jakiego drzewa się używa. A do materiałów niełatwo było dotrzeć. Jak wskazuje nasz rozmówce - lutnictwo, zawód potrzebny, jest na wymarciu... Mimo przeszkód, Dominik Główka stworzył basy. Być może na tym by poprzestał, gdyby nie płyta Suita jedwabnego szlaku Marii Pomianowskiej.
- Od samego początku to, czego szukałem w muzyce, by czuć się dobrze, to dźwięk wiolonczeli, a zarazem czegoś... mniejszego. Okazało się, że to suka biłgorajska. Pracę zacząłem od poszukiwania drewna czereśniowego. Zacząłem pracę po omacku. To było fascynujące zajęcie! Cieszyłem się, że po założeniu strun powstanie taki dźwięk, o jakim marzę...
Gdy zbudował pierwszą sukę, Dominik Główka postanowił udać się do źródła - do Marii Pomianowskiej.
- Pomianowska przyjęła to dosyć... ozięble. Mój instrument, cały z czereśni, nie rezonował, był pozbawiony specyficznego brzmienia. Po odwiedzinach na kilku koncertach, Maria Pomianowska zaprosiła mnie do siebie. Chyba zauważyła we mnie jakiś potencjał - mówi z uśmiechem Główka. - Powiedziała mi, że chyba jestem trzecim lutnikiem, który "po swojemu" postanowił zrobić sukę biłgorajską.
Łącznie Główka zrobił około 10 suk biłgorajskich, nie licząc tych, które stworzył na początku - uważa je za próbne. Obecnie na jego instrumentach grają artyści i adepci.
***
Tytuł audycji: Źródła
Prowadziła: Maria Baliszewska
Data emisji: 13.01.2025
Godzina emisji: 12.00