- Trzeba odkłamać negatywny wizerunek wilka - mówi Paweł Średziński z WWF Polska. Gość "Soboty z radiową Jedynką" podkreśla, że wilk nie jest krwiożerczą bestią, tylko stworzeniem takim jak ludzie, który też musi jeść, a żeby jeść musi zabić ofiarę. Z ochroną wilka wcale nie jest tak dobrze, bo poluje się na te zwierzęta na Słowacji, na Ukrainie i na Białorusi, gdzie jest traktowany jak szkodnik.
Średziński przyznaje, że miejscach, gdzie wilk żyje nie ma społecznej akceptacji dla tego zwierzęta, ale dlatego, że zmieniły się zwyczaje ludzi. Stali się bardziej wygodni i niefrasobliwi. Kiedyś, kiedy pasterz przebywał ze swoim stadem notowano o wiele mniej przypadków ataku wilka na zwierzęta gospodarskie. Obecnie często się zdarza, że stado pasie się bez nadzoru. A to jakby wilkowi podetknąć obiad pod nos.
Paweł Średziński
W Polsce żyje ok. 800 wilków, a może ich żyć dwa razy więcej. W Bieszczadach są rozległe, bezludne tereny, gdzie wilk może spokojnie żyć nie wadząc nikomu. Podobne tereny są w Polsce zachodniej i północno-wschodniej.
Paweł Średziński podkreśla, że wilk został objęty w Polsce ochroną dopiero w połowie lat 90-tych. Wcześniej tępiono go, co było decyzją nieprzemyślaną i przyniosło wiele szkody. Wilk jest naturalnym reduktorem, zaś rozrost ponad miarę np. stad saren czy jeleni prowadzi do niszczenia lasów. Dlatego tak ważne jest odbudowanie jego pogłowia.
Rozmawiała Małgorzata Raducha.
(ag)