- Chciałem przedstawić całkowicie hipotetyczną sytuację - podkreślał archeolog, prof. Przemysław Urbańczyk w Dwójce. Jego zdaniem historia Mieszka mogła wyglądać tak: Państwo Wielkomorawskie, które odziedziczyli, po swoim ojcu Świętopełku I Wielkim, bracia Mojmir II i Świętopełk II, chyliło się ku upadkowi. W 905 roku w wielkim starciu pod Bratysławą, z Madziarami, którzy przez 50 lat terroryzowali połowę Europy, rozbita zostaje wielka armia morawska. Państwo się zapada, znikają elity rządzące, zamierają grody...
Profesor Przemysław Urbańczyk zastanawia się, gdzie elity państwa Wielkomorawskiego mogły się podziać? Gdyby książę Mojmir II albo Świętopełk II zginęli pod Bratysławą, mielibyśmy takie informacje od ówczesnych kronikarzy. - Najprawdopodobniej się uratowali. Jedynym logicznym kierunkiem ucieczki byłby kierunek północny. Tylko tam można było szukać szansy odbudowania swojej pozycji - opowiadał profesor.
Ziemie za Karpatami były Morawianom doskonale znane; zjawiska archeologiczne wskazują, że byli tam wcześniej obecni. Natomiast wybór Wielkopolski, kolebki polskiej państwowości, byłby dla nich doskonały, bo tam nie było żadnej konkurencji politycznej ani militarnej. - Argument, który historycy pomijają skrzętnie, to imię Świętopełk - mówił profesor w "Skarbcu Nauki Polskiej" - Mieszko, zgodnie z ówczesnym obyczajem, synowi nadawał imię swojego ojca albo swojego dziada. Musiał to być ktoś, kto już nie żył - wyjaśnił.
Morawianie byli jednak chrześcijanami, i to od kilku pokoleń. Jak więc w tej koncepcji mieści się chrzest Mieszka?
- Wywędrowawszy do Wielkopolski, zapewne w dalszym ciągu czuli się chrześcijanami. Ale byli daleko od jakichkolwiek ośrodków kościelnych, więc ich wiara została przez kilkanaście lat zniekształcona. To dopiero było groźne. W tym czasie dla kościoła takie odstępstwa od ortodoksji stanowiły zapowiedź schizmy, podważenie jedności - opowiadał profesor.
Poparcie dla tej hipotezy przynosi archeologia. Na Ostrowie Tumskim w Poznaniu odkryto kamienne palatium wiązane z Mieszkiem I i, obok niego, maleńką kaplicę. Jedynym dobrym datownikiem jest belka progowa z tego palatium, którą oceniono na okres przed rokiem 941. Nie wiemy, ile słojów z tej belki brakuje. Ale, nawet jeśli dwadzieścia, to i tak jesteśmy przed datą 966, czyli przed przybyciem chrześcijańskiej księżniczki Dobrawy, pierwszej żony Mieszka. Dodajmy, że, przy ówczesnych technikach, budowa musiała trwać kilkanaście lat. - Jesteśmy w czasach przedchrześcijańskich. Żaden poganin nie buduje kościoła. Co charakterystyczne, nikt ze współczesnych kronikarzy i obserwatorów sceny środkowoeuropejskiej w ogóle nie zauważył chrztu Mieszka - opowiadał profesor.
***
To tylko jedna z wielu interesujących hipotez profesora Urbańczyka. W książce "Mieszko Pierwszy Tajemniczy" szuka on odpowiedzi na pytania: skąd wzięła się jego wiedza o tym, jak zbudować podstawy państwa terytorialnego, jak brzmiało oryginalne imię Mieszka, czy gorliwie szerzył chrześcijaństwo, gdzie został pochowany?
Te interpretacje w bardzo odważny sposób godzą w utrwalony w naszej historiografii consensus na temat początków państwa polskiego. Według standardowej wiedzy Mieszko od szóstej dekady X wieku był samodzielnym władcą o niekwestionowanym autorytecie wewnątrz swojego rodowego terytorium, wzbudzającym respekt sąsiadów i przyciągającym uwagę kronikarzy. Nie wiemy jednak, choć chcielibyśmy się dowiedzieć, dlaczego właśnie on? Autor próbuje wykazać, że można znacznie poszerzyć zakres rozważań i zakwestionować niektóre mocno ugruntowane przekonania.
Z profsorem Przemysławem Urbańczykiem rozmawiała w "Skarbcu Nauki Polskiej" Katarzyna Kobylecka.
usc