To pouczająca deklaracja, zwłaszcza w ustach artysty, który debiutował już 13 lat temu na deskach Opery Narodowej w Warszawie. Była to partia Oniegina, która do dziś należy do jego żelaznego repertuaru. Co ciekawe, z dziełem Czajkowskiego wiążą się szczególne perypetie Artura Rucińskiego z bronią palną. Podczas debiutu jego pistolet zwyczajnie nie wypalił, więc musiał uśmiercić Leńskiego... tupnięciem. Innym razem pistolet wypalił za wcześnie, co wyglądało, jakby Oniegin postrzelił się w nogę.
Równie duże wyzwania, co "złośliwe" przedmioty, stawia przez śpiewakami nowoczesna reżyseria operowa. - Śpiewałem już spadając ze schodów, robiąc pompki i zwisając głową w dół - opowiadał Artur Ruciński Agacie Kwiecińskiej. Okazuje się, że nawet po latach artyście przydaje się trening ciała wyniesiony z warszawskiej Ogólnokształcącej Szkoły Baletowej, którą ukończyła zresztą jego siostra. Bohater "Five o'clock" odszedł z niej natomiast po półtora roku. Dlaczego nie został baletmistrzem, lecz śpiewakiem operowym? - Moje ciotki nauczyły mnie już w dzieciństwie, że najlepiej dużo się nie napracować, a otrzymać dobre wynagrodzenie - zażartował artysta.
Jak się okazuje, droga Artura Rucińskiego do opery była dosyć długa. - Najpierw przez trzy lata grałem na skrzypcach, które nauczyły mnie podstaw teorii i wyostrzyły mój słuch. Następnie był zespół folklorystyczny prowadzony przez moich rodziców i wzmiankowana już szkoła baletowa. W szkole średniej z kolei sięgnąłem po obój, który zafascynował mnie jako nabliższe przedłużenie głosu ludzkiego. Nawet jeśli chodzi o śpiewanie, planowałem najpierw zająć się muzyką jazzową i rozrywkową - wymieniał.
Piosenkarką została ostatecznie żona Artura Rucińskiego. Dzięki wolnemu zawodowi może podróżować z mężem po teatrach operowych świata. Jak się okazuje, nasz znakomity śpiewak lubi "życie na walizkach". W szczególności za brak monotonii i możliwość poznawania wybitnych muzyków. - Z drugiej strony czasami zdarza mi się obudzić w środku nocy, zupełnie nie wiedząc, gdzie jestem... - dodał.
Artur Ruciński opowiadał także o przyczynach kapryśności włoskiej publiczności, o swoim pierwszym samochodzie oraz czasach, w których rozpoczynał pracę od... otwarcia piwa.
***
Tytuł audycji: Five o’clock
Prowadzenie: Agata Kwiecińska
Gość: Artur Ruciński (śpiewak)
Data emisji: 21.03.2015
Godzina emisji: 17.00
Audycja powstaje we współpracy z Narodowym Instytutem Audiowizualnym.
mm/mc/mm