Choć Marek Kalita przyznaje, że nie pamięta, kiedy podjął decyzję o wstąpieniu w szeregi adeptów szkoły aktorskiej, studia wspomina ze śmiechem. – Było bardzo wesoło – mówi w Czwórce. – Czasy były jednak nienajlepsze, bo szkołę skończyłem tuż przed stanem wojennym. Gdy go ogłaszano, byłem akurat w teatrze w Łodzi.
Marek Kalita to dziś aktor nie tylko teatralny, ale także filmowy, choć przyznaje, że bardziej czuje się związany z teatralnymi deskami. Reżyserem jest, jak to określa, "przy okazji". Równie "okazjonalnie" zdarzało mu się też opracowywać scenografię do spektakli teatralnych.
– To było po prostu związane z tym co robiłem – mówi gość Czwórki. – Jakikolwiek pomysł, który miałem na reżyserię danego spektaklu związany był zawsze także z wizją plastyczną, dlatego sam się tym zajmowałem.
I choć śmieje się, że przy jego sztukach scenograf raczej "nie zarobi", dodaje, że on sam też sporo na takich projektach nie zarobił, bo większość z nich realizował w teatrach offowych. – A tam się najczęściej dokłada – pointuje Kalita.
Od zawsze wiedział, że jego życie poświęcone będzie aktorstwu. Już jako chłopiec zakładał teatry, poświęcał się próbom. Marzenie o własnej scenie ziściło się w Krakowie, gdzie stał się współzałożycielem sławnego niegdyś Teatru Bückleina.
O tym, że ma nieprzeciętne zdolności aktorskie, przekonało się już wielu reżyserów. Widzowie mogą go podziwiać m.in. w spektaklach Grzegorza Jarzyny, czy Krzysztofa Warlikowskiego, a na dużym ekranie pojawi się w najnowszym filmie "Sęp". Dowiedz się więcej, słuchając nagrania całej rozmowy z markiem Kalitą z audycji "Ex Magazine".
Marek Kalita w Czwórce
(kd)