A skoro o pudełku mowa. W środku znajdują się karty, drewniane pionki i żetony ryzyka. Plansza do gry jest nietypowa, bo dwustronna. – To duża zaleta, bo możemy wybrać poziom trudności – mówił w "Stacji Kultura" Kamil Jasieński, który testował grę w ramach cyklu "RozGRYwka". Oprócz planszy głównej do dyspozycji graczy jest kilka mniejszych.
W "K2" chodzi o to, by za pomocą kart wprowadzić dwuosobową grupę himalaistów na szczyt. Im wyżej, tym trudniejsze warunki, ale i więcej punktów do zdobycia. Wygrywa gracz, który zdobędzie ich najwięcej.
- Gra podoba się szerokiej grupie osób. Chwalą ją sobie tzw. gikowie czyli pasjonaci gier planszowych, jak i rodziny z dziećmi. Czy grają w nią himalaiści? Amatorzy tak, ale ci prawdziwi raczej się wspinają niż grają - stwierdził Adam Kałuża, twórca gry.
"K2" to oczywiście nie to samo co prawdziwa wspinaczka, ale silne wrażenia są zagwarantowane. – Jest to gra w której rywalizacja stoi na najwyższym poziomie. Spotykamy np. miejsca, które są wąskimi przesmykami. Trzeba dokonać właściwych obliczeń, żeby przez nie przejść w odpowiednim momencie. To również gra, która wzbudza ogromne emocje. Na pierwszy rzut oka tego nie widać, bo pudełko "K2" wydaje się skromne i nieduże - zaznaczył Błażej Kubacki z serwisu grybezpradu.pl.
Więcej o teście gry "K2" w nagraniu audio i wideo audycji.
pg