Stormowska spisała się w Tomaszowie najlepiej z "Biało-czerwonych". Zawodniczka Orła Elbląg dotarła do półfinału wyścigu na 500 metrów, ale ostatecznie pojechała w finale B i zajęła ósme miejsce. Jej udział w tej rywalizacji nie był pozbawiony przygód. Zarówno w pierwszej rundzie, jak i w ćwierćfinale Polka przewracała się, ale była przez sędziów przepuszczana do następnego etapu. W obu przypadkach uznano, że Stormowską przewracały rywalki.
W półfinale Kamila jechała długo na drugiej pozycji, ale pod koniec wyścigu dała się wyprzedzić i zajęła w nim trzecie miejsce, a to oznaczało udział w finale B. W walce o miejsca 5-8 Polka też nie ustrzegła się błędów i była ostatnia, a to oznaczało ósme miejsce w końcowej klasyfikacji.
W przypadku innej polskiej nadziei medalowej upadek był bardziej pechowy. Rafał Anikiej jechał pewnie drugi w pierwszej rundzie na 500 metrów. W pewny momencie stracił jednak sam równowagę i przewrócił się na lód bez udziału przeciwnika. To oznaczało zawstydzające odpadnięcie z rywalizacji.
W niedzielę Anikiej spisał się lepiej i dotarł do półfinału rywalizacji na 1000 metrów. Tam pojechał dobrze i pobił rekord Polski juniorów, ale wystarczyło to na piąte miejsce w wyścigu i dziesiąte w ogólnej klasyfikacji.
Inni Polacy, w tym Mateusz Krzemiński, Paweł Adamski, Patrycja Markiewicz i Karolina Milkowska zakończyli rywalizację na pierwszej rundzie w wyścigach na 500 1000 i 1500 metrów. Niektórzy z nich również zrobili to upadając na lód, czego nie mogła zrozumieć trenerka kadry Anna Łukanowa-Jakubowska. Posłuchajcie jej wypowiedzi w pliku dźwiękowym po lewej stronie.
Polska sztafeta kobieca dołożyła jeszcze siódme miejsce w rywalizacji zespołowej, ale nie poprawiło to humoru trenerów i samych zawodników, którzy start w mistrzostwach ocenili negatywnie.
***
Robert Grzędowski