Pomysłodawcy przyznają, że prace posuwają się powoli, ale konsekwentnie. - Nie jesteśmy dużą korporacją z nieograniczonym budżetem i setką pracowników, dlatego nie należy się spodziewać, że od razu wypuścimy tysiąc sztuk. Idziemy krok po kroku, od egzemplarza prototypowego. Biorąc pod uwagę, że pierwsze szkice powstały raptem dwa lata temu, doszliśmy do bardzo zaawansowanego etapu, w którym mamy niemalże skończony w skali 1:1 model auta - powiedział w audycji "Na cztery ręce" Koziołek.
ZOBACZ: Syrena wróci na polskie drogi?
Twórcy projektu poświęcają na niego w zasadzie każdą wolną chwilę. Efekty nie są na razie widoczne dla wszystkich, ale... - My już mieliśmy okazję przejechać się tym pojazdem, tylko nie chcieliśmy tego upubliczniać. Wnętrze jest już w dużej części złożone, silnik gotowy, aczkolwiek... Będzie on jeszcze poprawiany, dołożymy trochę koni mechanicznych. Pozwoli to rozwinąć prędkość do ok. 330 km/h - zadeklarował Koziołek. Dodał jednak, że rekordy wyrażane w liczbach nie są wcale celem, który planują osiągnąć przy tym projekcie.
Biorąc pod uwagę, że nowa Warszawa nie będzie, przynajmniej na początku, produkowana seryjnie i nie ma też na celu osiągania rekordowych wyników, jaki jest prawdziwy zamysł jej twórców? Koziołek odpowiada bez namysłu, jednym tchem, że chodzi o pasję. - Od samego początku zależało nam na spełnieniu marzenia i zrealizowaniu tego, co sobie założyliśmy. Podstawą w przypadku nowej Warszawy jest jej design i ożywienie ikony, jaką bez wątpienia jest to auto. Chcemy udowodnić, że jak ma się wizję to wystarczy pasja, zaangażowanie i zapał, którym zarazi się innych - skwitował.
Więcej o projekcie reaktywacji kultowego auta - w nagraniu "Na cztery ręce".
ac/pj