Na przełomie lat 80. i 90. Kret, który studiował wówczas egiptologię, pojechał na "głodowe stypendium" do kraju piramid i faraonów. - Dostawaliśmy tam jakieś pieniądze, ale te kwoty wystarczyły jedynie na wynajęcie mieszkania, więc wszyscy musieliśmy uprawiać proceder przemytu i handlu - opowiada Kret. - Szlaki wydeptali zresztą poprzedni stypendyści, więc mieliśmy stałych odbiorców - śmieje się podróżnik i dodaje, że on lisów nie przewoził, bo "szkoda mu było zwierząt".
Jarosław Kret kocha Egipt i podróże, jednak książka "Mój Egipt" powstała wiele lat po ukończeniu studiów. - Nie jestem podróżnikiem - turystą, który jedzie na dwa tygodnie i potem pisze o "wyprawie" książkę - tłumaczy Kret. - Muszę przesiedzieć gdzieś 5 lat, jak to miało miejsce w Indiach, albo 20 lat, jak w przypadku Egiptu, żeby cokolwiek napisać.
Kret napisał także już wcześniej książkę pt. "Moje Indie". - Ta książkę okazała się niesamowitym sukcesem - mówi dziennikarz. - Wtedy wpadłem na pomysł, by napisać coś o Egipcie.
W "Moim Egipcie" historii studenckiego stypendium i początków egipskiego życia Kreta dotyczą jedynie pierwsze dwa rozdziały. Potem jest samo życie. - Dziś przynajmniej dwa razy w roku jestem w Egipcie i mam tam bliskich przyjaciół. Mam gdzie spać i dużo do roboty, bo tam zawsze jest coś fajnego do zrobienia – mówi podróżnik.
W Polsce obraz Egiptu jest nieco uproszczony. Choć mnóstwo naszych rodaków uwielbia spędzać w tym kraju urlopy, z reguły zwiedzanie kończy się na hotelu, basenie i piramidach. - Dlatego napisałem książkę, żeby poszerzyć wiedzę - tłumaczy Kret. Przede wszystkim chcę złamac stereotypy, m. in. ten o "zemście faraona".
Więcej na temat podróży Jarosława Kreta i książki "Mój Egipt" dowiesz ię, słuchając całej rozmowy w "Stacji Kultura".
(kd)