- Fala radiowa to zjawisko fizyczne, polegające na przemieszczaniu się energii elektrycznej i magnetycznej, ułożonej w odpowiedni sposób względem siebie - tłumaczy Artur Gaca z Wydziału Telekomunikacji Polskiego Radia. - W atmosferze ziemskiej mamy wiele czynników, które tę falę "wyłapują" z powietrza i przejmują. Dlatego energia jest ograniczona w zależności od odległości od źródła jej emisji, czyli w tym przypadku od anteny.
A to, że energia ta jest "pochłaniana" przez różne, napotykane po drodze czynniki, skraca jej drogę. Chodzi jednak nie tylko o kwestie rozmieszczenia nadajników, ale także samej specyfiki fal. - Jeśli fala radiowa emitowana jest z anteny nadajnika, lecąc przez powietrze jest przez nie pochłaniana i zderza się z różnymi przedmiotami - mówi Gaca. - W którymś momencie więc się wyczerpuje, a nam po prostu kończy się zasięg.
Dlaczego więc nie można postawić nadajników w takich odległościach od siebie, by fala radiowa, lecąc od jednego do drugiego, nie zdążyła się "skończyć"? To proste w przypadku nadajników telefonii komórkowej, gdyż mają one małą moc i nie występuje ryzyko zakłóceń. Trudniej jest rozmieścić nadajniki radiowe, które działają z większą mocą i mogłyby się wzajemnie zakłócać. Poza tym zabrakłoby częstotliwości. - Nadajniki stojące obok siebie nie mogą pracować na jednej częstotliwości, bo na granicy zasięgu jednego z drugim mogłyby się zakłócać. Dlatego te częstotliwości muszą być różne, przesunięte względem siebie - tłumaczy ekspert.
Więcej ciekawostek codziennie od poniedziałku do piątku, w cyklu "Spytaj redaktora", w audycji "W cztery oczy".
(kd)