– "Dywan" jest tkany z różnych skojarzeń. To wehikuł latający, którego działania nigdy nie zdołamy zrozumieć. Takie też są moje wiersze – zdradza poeta Adam Wiedemann. Szafarz erudycyjnych skojarzeń, sfinks, specjalista od śmiercionośnych zagadek promował w "Kontrkulturze" swój najnowszy zbiór wierszy.
– Najważniejsza jest sama materia życia. Trzeba ją czuć. Jeżeli ona będzie przerobiona przez ogólnie panujące komunały, wtedy nic z niej nie mamy – podkreśla gość Magdaleny Kasperowicz. Poeta neguje słowo "codzienność". – Czegoś takiego nie ma. Wystarczy powiedzieć sobie, że każdy dzień jest innym, nowym dniem, aby codzienność straciła kontekst rzeczywistości – tłumaczy. – Co znaczy opisać rzeczywistość? Uprościć ją, skoncentrować do tabletki? Żywię przekonanie, że to zagadkowość jest naszym chlebem powszednim. Staram się sięgać głębiej. Nienazywalne łatwiej ubrać w słowa niż rzeczywistość samą w sobie – zapewnia Wiedemann.
Nienazywalne w sposób szczególny objawia się w miłości. – Wiersze miłosne piszę od niedawna. Wynika to pewnie z tego, że z wiekiem człowiek robi się sentymentalny. Zaczyna bać się o siebie, bać się, że nie przeżyje niczego większego, piękniejszego. Nabiera przekonania, że trzeba chwycić to, co się ma – tłumaczy autor "Dywanu".
Zapytany, jak "wypłynąć poetycko", jak zaistnieć jako poeta, gość "Kontrkultury" radzi, by z jednej strony pracować nad poetyckim warsztatem, a z drugiej "nie starać się za bardzo". Podkreśla, że poetą jest się przez cały czas, a nie jedynie nim "bywa". – Niedocenienie dobrze robi poecie. Zmusza go to, do podjęcia wysiłku, żeby pokazać, że tworzy coś dobrego – zauważa.
Adam Wiedemann urodził się w 1967 roku. Wydał 10 zbiorów wierszy. Najnowszy, zatytułowany "Dywan", ukazał się w tym roku nakładem Wojewódzkiej Biblioteki Publicznej i Centrum Animacji Kultury w Poznaniu.
Posłuchaj rozmowy z Adamem Wiedemannem w "Kontrkulturze".
Am