Idea HUSH Warsaw nie jest skomplikowana. Po pierwsze, można mieć niepowtarzalne ubrania. Po drugie, zarabiają na tym konkretne osoby, które pracują i mieszkają w Polsce, a nie kolejny prezes kolejnej korporacji. Po trzecie, jakość tych ubrań jest nieporównywalna z sieciówkową. Po czwarte, najczęściej te ubrania szyją wysokiej klasy rzemieślnicy starszego pokolenia, którzy w innym przypadku być może nie mieliby pracy, bo cenowo nie są konkurencyjni ze szwalniami z Chin. Po piąte, HUSH Warsaw hołduje zasadzie slow fashion - stawia na lokalność i wysmakowane rzeczy dobrej jakości.
- Myślę, że wszystko zaczęło się z buntu. Idea wyrosła z naszej buntowniczej natury - mówi pomysłodawczyni akcji, Magdalena Korcz. - Odkąd pamiętam, zawsze z Anią próbowałyśmy iść pod prąd polskim przekonaniom. Ludzie dziwnie się na nas patrzyli, kiedy zaproponowałyśmy, że zrobimy dużą modową imprezę na Stadionie Narodowym. Ale my postawiłyśmy na swoim i teraz widać, że miałyśmy rację.
9 czerwca w Galerii Stadionu Narodowego zaprezentowało się ponad 170 marek z Polski i zagranicy produkujących ubrania i dodatki w limitowanych edycjach. Ci, którzy przyszli na targi nie szczędzili organizatorkom słów uznania: - Można tutaj wygrzebać prawdziwe perełki, są ubrania prezentujące różne style, a każdy ciuch ma swoja własną historię. Bardzo mi się podoba taka celebracja mody - tak pierwszą edycję HUSH Warsaw podsumowała jedna z uczestniczek.
Reportaż Joanny Bogusławskiej "Z buntu" został przygotowany w Studiu Reportażu i Dokumentu Polskiego Radia.
kul