Pobudki przed świtem. Przedzieranie się przez knieje, oczerety i moczary. Godziny w bezruchu na mrozie w oczekiwaniu na ten jeden moment. Fotografia przyrodnicza nie zawsze musi tak wyglądać. - Fotografia przyrodnicza dzieli się na fotografię dokumentalną, dzięki której pokazujemy na przykład, że w danym miejscu jest dane zwierzę, i fotografię artystyczną, którą ja staram się uprawiać - mówił Bartek Sołtysiak. - W obu przypadkach liczy się pewna wrażliwość, serce do tego, co się robi. Sam dzięki fotografii realizuję pewne wartości, dzięki tej pasji można poczuć więź z przyrodą.
Zdobywaj doświadczenie, trenuj oko
Ale tu liczy się także doświadczenie. - Z pierwszymi aparatami chodziłem do lasu i pstrykałem, ale zupełnie nie znałem się na tym, co robię. Zabierałem aparat na spacery bardziej jako pretekst. Jednak z czasem okazało się, że dzięki temu trenowałem oko - wspominał Bartek Sołtysiak.
Jak opowiadał, fotografia przyrodnicza wcale nie jest prostym zajęciem. - Po dłuższym czasie, przeglądając pierwsze zdjęcia zorientowałem się, jak moja fotografia się zmieniała. Patrząc na świat przez obiektyw aparatu przez dłuższy czas uczymy się, nabieramy doświadczenia - tłumaczył fotograf. - Potem pojawiają nam się pewne koncepty: w jaki skomponować zdjęcie, dobrać światło, kolory. To jest to, co w fotografii liczy się najbardziej, nawet nie sam temat zdjęć - podkreślał.
Zamiast jechać na Alaskę, znajdź "tygrysy" blisko domu
Z czasem Bartek Sołtysiak zorientował się, że w jego komputerze najwięcej jest zdjęć owadów, więc na nich postanowił się skupiać. - Jednak nie zamykam się na jednym rodzaju fotografii, zawsze miałem bardzo dużo zainteresowań i dziś najbardziej lubię fotografować rośliny i przyrodniczą abstrakcję - podkreślał.
- Barierą, którą mają osoby chcące zajmować się fotografią przyrodniczą jest właśnie to, w jaki sposób przedstawia się tych profesjonalnych fotografów - mówił gość Czwórki. - Nie trzeba jechać na Alaskę, stać kilka godzin w śniegu, zamykać się w jakiejś klitce czy na ambonie i polować na tygrysy. Tak naprawdę wystarczy wyjść z domu, bo liczy się to, czy umiemy odpowiednio kadrować - podkreślał. Jak opowiadał, na przykład jeśli chcemy sfotografować kwiat, warto - zamiast pstrykać po prostu zwykłe kadry - schylić się i ująć go od spodu, a w tle pokazać niebo. Wówczas zdjęcie będzie niebanalne, ciekawsze.
Zobacz także:
Fotograf przyrody charakteryzować się musi także nie lada refleksem. - Plener to nie jest studio, w którym można ustawić sobie odpowiednie oświetlenie i zniwelować wiatr. Środowisko przyrodnicze jest bardzo zmienne, dynamiczne. My jesteśmy zależni od słońca, jego światła, zachmurzenia i tego, co zastaniemy w danym miejscu - podkreślał. - Jeśli nie zdążymy pstryknąć zdjęcia, okazać się może, że po kilku sekundach czy minutach światło się już zmieni.
***
Tytuł audycji: Czat Czwórki