O rozmiarze zjawiska ma świadczyć ilość wykonywanych dziennie zdjęć oraz to... czy je publikujemy. - Dwóch psychologów przeprowadziło badania, dzięki którym zakwalifikowali robienie "selfie" jako zaburzenie psychiczne. Naukowcom udało się podzielić chorobę na trzy etapy. Pierwszy z nich nazwali "granicznym". Jest to stan, kiedy robimy sobie zdjęcia, ale nie wrzucamy ich na portale społecznościowe, drugi, tzw. "faza ostra", kiedy publikujemy min. trzy zdjęcia dziennie oraz trzecie stadium nazywane "fazą krytyczną", kiedy tego rodzaju zdjęcia publikowane są min. 6 razy dziennie - wyjaśniał Igor Rotberg, psycholog i psychoterapeuta.
Ekspert przekonywał, że potrzeba publikowania dużej ilości własnych zdjęć w wirtualnej przestrzeni może wynikać z wielu problemów na tle emocjonalnym m.in. obniżonym poczuciem własnej wartości. - Poczucie samotności często jest motorem do publikowania zdjęć w sieci. Myślą: jeśli wrzucę kolejne zdjęcie, ktoś się mną zainteresuje. W tym przypadku działa mechanizm podobny do tego, który występuje u ludzi uzależnionych od operacji plastycznych. W ten sposób starają się skompensować brak akceptacji dla własnego ciała - tłumaczył w rozmowie z Weroniką Puszkar.
Czy osoby, które widzimy na wyretuszowanych zdjęciach to nadal my? Czym może grozić uzależnienie "selfie"? Na czym polega "mitologizacja życia wirtualnego" i co jest bardziej groźne: uzależnienie od publikowania zdjęć czy od ich modyfikowania? Zapraszamy do wysłuchania nagrania.
***
Tytuł audycji: TOP - Trochę Optymizmu Popołudniem
Prowadzi: Kuba Marcinowicz
Materiał przygotowała: Weronika Puszkar
Goście: (w nagraniu rozmowy: Igor Rotberg, psycholog i psychoterapeuta)
Data emisji: 4.01.2017
Godzina emisji: 18.07
ac/kd