Trzy wypadki śmiertelne i kilka osób poważnie rannych - to dotychczasowy bilans 25 i 26 grudnia w Tatrach. W górach panują bardzo trudne warunki, polscy i słowaccy ratownicy apelują o rozwagę, a mniej doświadczonym turystom radzą zrezygnować z wycieczek w wyższe partie Tatr. Szlaki są pokryte warstwą zamarzniętego i śliskiego śniegu. Większość wypadków, do których doszło, to wynik poślizgnięcia.
Do tragedii doszło po słowackiej stronie Tatr. 25 grudnia zginęło tam dwóch turystów z Czech. Jeden spadł kilkaset metrów na podejściu do schroniska Téryego, a drugi na szlaku na Sławkowski Szczyt. Towarzysząca mu kobieta z ciężkimi obrażeniami trafiła do szpitala.
26 grudnia rano turysta z Polski podczas wyjścia w Dolinie Małej Zimnej Wody poślizgnął się na śniegu i spadł. Ciężko rannego turystę odnaleziono po około godzinie. Ratownicy zabrali go śmigłowcem do Starego Smokowca. Mimo udzielonej pomocy 25-latek zmarł.
Jak poinformowała Horska Zachranna Slużba, słowaccy ratownicy otrzymali od kolegów z TOPR raport o upadku turysty podczas wyjścia w Dolinie Małej Zimnej Wody. Zgłaszający nie miał kontaktu wizualnego ani głosowego z kolegą, który poślizgnął się na śniegu i spadł.
Ciężko rannego turystę odnaleziono po ok. godzinie od upadku. Ratownicy zabrali go helikopterem do Starego Smokowca. Mimo maksymalnego wysiłku wszystkich uczestniczących w akcji ratowniczej ratowników, 25-latek zmarł.
Poślizgnięcia na szlaku
Również po stronie słowackiej Tatr na szlaku wiodącym na Sławkowski Szczyt, polska turystka poślizgnęła się i upadła z dużej wysokości doznając poważnych obrażeń. Na miejsce na pokładzie śmigłowca dotarli słowaccy ratownicy i przetransportowali kobietę do szpitala w Popradzie – poinformowali słowaccy ratownicy górscy na swojej stronie internetowej.
Siedem osób zwieziono w śmigłowcu. Kobieta spadła w przepaść
Do serii groźnych wypadków doszło także w polskiej części Tatr. Ratownicy TOPR od samego rana są wzywani do poszkodowanych. Najczęstszą przyczyną wypadków są poślizgnięcia i upadki z dużych wysokości. Za pomocą śmigłowca ratownicy zwieźliśmy z Tatr siedem osób.
Do najgroźniejszego wypadku doszło w rejonie Koziego Wierchu, gdzie kobieta spadła kilkaset metrów w przepaść doznając bardzo groźnych obrażeń. Lekarze walczą o jej życie. Poszkodowana została przetransportowana śmigłowcem do jednego z krakowskich szpitali.
- Warunki w Tatrach są skrajnie trudne i każdy upadek jest śmiertelnie niebezpieczny. Ruch turystyczny w Tatrach podczas świąt jest bardzo duży. Odradzamy wysokogórskich wyprawy – powiedział ratownik dyżurny Jan Gąsienica-Roj.
Wszystkie tatrzańskie szlaki, zarówno w reglu dolnym jak i w wyższych partiach, są bardzo mocno oblodzone. Do uprawiania turystyki wysokogórskiej niezbędne są raki i czekany.
W podobnych warunkach na przełomie 2015 i 2016 roku, w ciągu tygodnia w Tatrach zginęło 12 osób, a kilkadziesiąt zostało rannych.
Wyprawa na Morskie Oko
Około 17.00 na Polanie Włosienica w rejonie Morskiego Oka utknęła grupa około 45 turystów. Nie przewidzieli oni, że tak szybko zrobi się ciemno. Z prośbą o pomoc dzwonili do górskich służb ratunkowych i policji. Na miejsce pojechał policyjny radiowóz.
Ustalono, że na drodze panują dobre warunki i turyści bez narażania zdrowia mogą wrócić o własnych siłach. Pomoc miała być okazana tylko słabszym osobom, ew. dzieciom.
PAP/IAR/agkm
WIDEO: Kłopoty turystów, którzy na późno wyszli na wycieczkę do Morskiego Oka