Logo Polskiego Radia
Jedynka
migrator migrator 18.05.2010

Powódź z 1997 r. niczego nas nie nauczyła

Wszyscy chcemy być jak najbliżej wody i to nie jest dobre. Powinniśmy przewidywać ewentualność wystąpienia wylewów.

Powódź z 1997 r. powinna nas czegoś nauczyć. Powstały po niej w Polsce dwa programy: program dla Odry 2006 oraz program Wisła 2020. Program dla Odry 2006 jest realizowany i głównym jego zadaniem jest zbudowanie systemu biernego i czynnego zabezpieczenia przeciwpowodziowego. Jak jednak pokazuje praktyka, nie do końca się udaje czynnie i biernie Odrę zabezpieczać.

Z funduszy które zostały przeznaczone na Odrę, zdaniem prof. Stanisława Staśko, hydrologa i dziekana Wydziału Nauk o Ziemi i Kształtowania Środowiska Uniwersytetu Wrocławskiego, wykorzystano zaledwie 30 proc. - Niemniej jednak dużo się robi w dorzeczu Odry i miejmy nadzieję, że pozostałe 10 mld, które jest do wykorzystania, zostaną zagospodarowane dla ochrony przeciwpowodziowej na Odrze - mówi.

Gdzieś popełniamy błąd, że coraz częściej nawidzają nas powodzie. Problemem jest np. budowanie domostw zbyt blisko wody, czy wręcz na terenach zalewowych. Zdaniem prof. Staśko, kiedyś natura sama to wszystko regulowała, rzeki wylewały.

- W tej chwili wszyscy chcemy być, mieszkać jak najbliżej wody i to nie jest dobre. Kiedyś mieliśmy taką sytuację we Wrocławiu, a teraz podobnie dzieje się w dolinie Wisły i jej dopływach. Powinniśmy ewentualność wystąpienia wylewów przewidywać, to jest zjawisko, które okresowo się pojawia - mówi prof. Staśko.

Aby zmniejszyć ryzyko powodzi, według prof. Stanisława Staśko w pierwszej kolejności w Polsce powinniśmy uruchomić prace nad zbiornikiem Racibórz i zwiększyć jego zdolność retencyjną. Powinno się także uregulować brzegi rzek i podejść z szacunkiem do przyrody, tzn. pozostawić obszary zalewowe, gdzie woda mogłaby się w przypadku jej nadmiaru wylewać. - I szybko i rozsądnie realizować dalej programy Odra i Wisła - mówił gość Jedynki prof. Stanisław Staśko.

(pm)

*

  • Paweł Wojewódka: W studio we Wrocławiu pan prof. Stanisław Staśko, dziekan Wydziału Nauk o Ziemi i Kształtowania Środowiska Uniwersytetu Wrocławskiego. Pan profesor jest hydrologiem. Panie profesorze, czy można powiedzieć, że to jest powódź podobna do tej z 1997 roku?

    Prof. Stanisław Staśko: Dzień dobry. Nie, to jest powódź, która jest spowodowana przez niższe opady, w Małopolsce głównie, są tam jeszcze niższe, bo są w zakresie 30 do 50 mm, więc jest to, powiedzmy sobie, połowa tego, co na razie obserwujemy w opadach. I w stanach rzek.

    P.W.: Na szczęście, panie profesorze, bo ta w 97 roku ona powinna nas czegoś nauczyć. Przejrzałem, powstały dwa programy – jeden program to jest „Program dla Odry 2006” i „Program Wisła 2020”. Program dla Odry 2006 jest realizowany i głównym zadaniem tego programu to jest zadanie zbudowania biernego i czynnego zabezpieczenia przeciwpowodziowego. No i nie tak do końca się udaje czynnie i biernie przeciwpowodziowo Odrę zabezpieczać.

    S.S.: To prawda. Z funduszy, które były przeznaczone, wykorzystano zaledwie 30% środków, niemniej jednak dużo się robi w dorzeczu Odry i miejmy nadzieję, że pozostałe 10 miliardów, które jest do wykorzystania, zostaną zagospodarowane dla ochrony przeciwpowodziowej i podobnych działań.

    P.W.: Powiedzmy jeszcze, że właśnie w tym programie są następujące województwa: śląskie, opolskie, dolnośląskie, lubuskie, łódzkie, wielkopolskie, kujawsko-pomorskie i zachodniopomorskie. To prawie trzy, co najmniej trzy z tych województw, które są teraz dotknięte przez powódź. Panie profesorze, a program Wisła 2020? Tutaj też mówiło się o tym, że z Wisłą należy zrobić porządek, że tutaj należy przygotować się właśnie na takie sytuacje, jakie teraz mamy. To również dotyczy tych rejonów Polski, które teraz są zalane.

    S.S.: No tak, drastycznie dotknięte powodzią, która w tej chwili następuje. Program Odra był wcześniejszy, program Wisła dopiero się rozpoczyna, ale mam nadzieję, że tam będą również podjęte szybkie działania, głównie dla osłony przeciwpowodziowej, dla ochrony mienia i dla regulacji dopływów Wisły, jak i też samej rzeki Wisły.

    P.W.: Panie profesorze, czy my gdzieś błąd może popełniamy, że te powodzie są coraz częstsze, coraz bardziej boleśnie nas dotykają. Oglądałem takie relacje telewizyjne, gdzie domy do pierwszego piętra w niektórych miejscach są zalane. Czy na przykład błędem jest to, że w dalszym ciągu wykorzystuje się tereny zalewowe pod budownictwo?

    S.S.: Tak, to jest poważny błąd. Natura sama regulowała, rzeki wylewały, a w tej chwili wszyscy chcemy być jak najbliżej wody i to nie jest dobre. Właśnie we Wrocławiu też ten przykład mieliśmy, a teraz widzę, że te błędy są popełniane również w dolinach Wisły i jej dopływów. To powinniśmy troszeczkę jednak przewidywać. To jest zjawisko, które okresowo się pojawia i w związku z tym znamy stany wysokie, ekstremalne zjawiska, chociażby z powodzi 97, w związku z tym plany zagospodarowania powinny być dostosowane do tych wysokich stanów i obszarów zalewowych. A już na obszarach zalewowych nie należy w ogóle budować.

    P.W.: Panie profesorze, niektóre kraje zachodnioeuropejskie regulowały rzeki bardzo dokładnie i bardzo mocna ta regulacja była. Były rzeki wprowadzone w takie wręcz betonowe kanały. Czym to się skończyło w czasie dużych powodzi, wszyscy wiemy. Czy naszym szczęściem jest to, że my po prostu większość naszych rzek, nasza „królowa”, czyli Wisła, nie jest tak mocno wyregulowana i dlatego nie dochodzi do tak ogromnych powodzi czy powodzi spowodowanych przez prędkość nurtu?

    S.S.: To jest racja. To jest tzw. efekt bycia, że tak powiem, w pewnym opóźnieniu do nowych technologii i to, że nie popełniamy błędów, które zostały popełnione na Zachodzie, gdzie wybetonowano koryta rzek i w związku z tym widzieliśmy tylko wieżyczki kościołów. Woda musi mieć swoje naturalne ujścia, w związku z tym trzeba tutaj współgrać z naturą i stosować rozwiązania, które umożliwią przepływy wysokie, ekstremalnie wysokie.

    P.W.: A czy sądzi pan, że jest możliwość zupełnego uchronienia się przed powodziami, przed podtopieniami? Czy mamy szansę na to, żeby z tym żywiołem wygrać?

    S.S.: Myślę, że takie szanse są, ale oczywiście nigdy do końca nie jesteśmy w stanie przewidzieć zarówno wielkości, jak i czasu tego zdarzenia, w związku z tym możemy tylko się przystosować do ekstremalnie wysokich przypływów czy też susz.

    P.W.: Panie profesorze, a co należałoby w pierwszej kolejności teraz zrobić, żeby uchronić się na przykład przed, no nie wiem, zimową czy wiosenną powodzią, do której być może, jeżeli będzie na przykład dużo śniegu, może dojść? Co powinniśmy zrobić w pierwszej kolejności?

    S.S.: W pierwszej kolejności chyba rozpocząć prace nad zbiornikiem Racibórz i zwiększyć zdolność retencyjną, ponieważ w dorzeczu Odry jest to 1/5 zaledwie wielkiej wody, którą możemy zgromadzić w tych ponad 30 zbiornikach. A więc zbiorniki, pewna regulacja i oczywiście szacunek dla przyrody, pozostawić obszary zalewowe tymi obszarami, gdzie woda powinna naturalnie w takich wysokich stanach wylewać. Przede wszystkim wydaje mi się rozsądnie i szybko realizować te programy, które są nakreślone, zarówno Odra, jak i Wisła.

    P.W.: Miejmy nadzieję, że uda się to zrealizować, bo powodzie zdarzają się u nas coraz częściej i są coraz bardziej bolesne. Bardzo panu serdecznie dziękuję. Państwa i moim gościem był pan prof. Stanisław Staśko, Uniwersytet Wrocławski.

    S.S.: Dziękuję.

    (J.M.)