Logo Polskiego Radia
Jedynka
migrator migrator 05.02.2009

Zmiany w oświacie a kryzys

Senat podtrzymał te propozycje sejmowe, spowodował tylko, że nieco pierwszy rok, to rozpoczynanie w tym roku zostało nieco złagodzone.

Tomasz Majka: W studiu tu, w Warszawie, są: Sławomir Broniarz, przewodniczący Związku Nauczycielstwa Polskiego...

  • Sławomir Broniarz: Dobry wieczór.

    T.M.: A drugi gość w studiu w senacie, oczywiście senator, były minister edukacji narodowej Edmund Wittbrodt, witam.

    Edmund Wittbrodt: Dobry wieczór.

    T.M.: Czy sześciolatki ofiarą kryzysu padły jako pierwsze, panie senatorze?

    E.W.: Nie no, myślę, że nie, dlatego że senat podtrzymał te propozycje sejmowe, spowodował tylko, że nieco pierwszy rok, to rozpoczynanie w tym roku zostało nieco złagodzone, bo my żeśmy przyjęli taką poprawkę, w której wtedy, kiedy rodzice wyrażają taką wolę i dziecko chodziło wcześniej do przedszkola, ma 6 lat, ale jednocześnie wtedy, kiedy szkoła jest przygotowana, to wtedy takie dziecko będzie rozpoczynało nowy rok szkolny w tym roku 2009.

    T.M.: Pan senator na pewno pamięta, ja też pamiętam, te szumne... i pan przewodniczący Broniarz też pamięta te szumne zapowiedzi wielkiej reformy, a wydaje się, że na razie to taki trochę strzępek reformy został.

    S.B.: Znaczy nie, ja powiem coś całkiem przeciwnego. Wydaje się, że fakt, iż lekko spowolniliśmy, to troszeczkę wyhamowane zostało tempo wyjdzie nam wszystkim na zdrowie.

    T.M.: Nie warto się spieszyć?

    S.B.: Związek Nauczycielstwa Polskiego uważał, że najpierw może spróbujmy zrobić wszystko na rzecz upowszechnienia wychowania przedszkolnego i na bazie tej wtedy obniżajmy wiek edukacji szkolnej do szóstego roku życia. Byliśmy tego orędownikami. To, że przyjęto takie, a nie inne tryby wprowadzania tej ustawy w życie wydaje się, że jest racjonalnym działaniem.

    T.M.: Panie senatorze, czy to nie jest tak, że jednak te zapowiedzi były większe, bo były, prawda?

    E.W.: Nie no, to prawda, że były nieco większe, ale faktem jest, i tu zgadzam się z panem przewodniczącym, że wejście do tej szkoły zmienionej, zreformowanej, gdzie wszyscy sześciolatkowie rozpoczynają edukację, miało być łagodne, tylko miało się rozpocząć już teraz może nieco powszechniej, ale kończyć i właśnie powszechne to miało być w roku 2012. Czyli tu w zasadzie nic się nie zmienia, natomiast jest jedna rzecz, bo ja tutaj się w pełni zgadzam z panem przewodniczącym, że właściwie szkoła musi być dobrze przygotowana do tego, wiele szkół już zgłasza, że ma wszystkie warunki spełnione, żeby ta edukacja się rozpoczęła i wobec tego moim zdaniem źle by było, gdybyśmy w ogóle hamowali, bo taka koncepcja też w senacie była, żeby tę całą procedurę rozpoczynać nie w 2009, a na przykład o rok później. Myślę, że to byłoby niepotrzebne.

    T.M.: Sławomir Broniarz.

    S.B.: Mnie się wydaje, że tutaj wszyscy powinniśmy być z tego faktu zadowoleni, dlatego że po pierwsze tu jest jednak podmiotowa rola rodzica i dyrektora szkoły, tutaj jest także w jakiejś mierze odpowiedź, pozytywna odpowiedź na te uwagi i obawy, jakie środowiska wielu rodziców, ale i także samorządów wyrażały, więc może nie szukajmy sensacji na siłę i nie próbujmy tutaj wzniecać niepokojów. Mam nadzieję, że ta ustawa w takim kształcie będzie dobrze służyła polskiej szkole.

    T.M.: Ja nie chcę wzniecać niepokojów, bo te niepokoje są faktem. Teraz zapraszam panów do posłuchania krótkiej wypowiedzi. W stolicy trwa bój o sześciolatki, rodzice walczą z warszawskim biurem edukacji, bo ta chce zlikwidować zerówki w przedszkolach i wysyłać wszystkie sześciolatki do zerówek w szkołach. Powód to, oczywiście: w innym wypadku w stolicy zabraknie miejsc dla trzylatków.

    Katarzyna Klimczak, mokotowscy rodzice: Dwa tygodnie temu powiedziano nam na zebraniu: drodzy państwo, widzimy się ostatni raz, gdyż zerówka w przyszłym roku nie będzie istniała. Więc jaką mamy gwarancję, że nasze dzieci trafią do dobrych warunków? To zabiera nam możliwość decydowania o przyszłości naszych dzieci.

    Małgorzata Pietrak: Mam sześciolatka, który w tej chwili jest w zerówce szkolnej, ale miał ten rok spędzić w zerówce przedszkolnej. To chodzenie wygląda tak, że mój syn, mimo że już jest luty, nie zaadaptował się w tej szkole, nieustannie liczy na powrót do przedszkola. Na przykład łazienka przy tej drugiej zerówce mieści się piętro niżej, dzieci same biegają do łazienki.

    Męski głos: Nie mamy zapewnienia, nie mamy nigdzie na piśmie tego, że 1 września nie będzie tak jak u pani. Tak że pojedziemy... [gwar głosów] ... Ale nie wiemy tego, dopóki tego nie zobaczymy...

    Beata Mrózka, zastępca dyrektora biura edukacji: Znaczy dementuję, nie ma decyzji o przesunięciu wszystkich sześciolatków z przedszkoli do szkół. Ja powiem, między czym a czym mogą rodzice wybierać, bo ja się nie zgadzam na mówienie, że zostało im odebrane prawo wyboru. Gdyby samorząd zorganizował wszystkie zerówki w szkołach podstawowych, a tak jest w niektórych miastach, to nie łamie prawa, ma taką możliwość.

    T.M.: Panie ministrze, słyszał pan wypowiedzi rodziców, emocjonujące wypowiedzi? Da się jakoś uspokoić tę sytuację?

    E.W.: No tak, ale z tym, że ja mówię tak, że to nie ma się co dziwić, bo rodzice chcą, żeby dzieci miały jak najlepsze warunki. I tutaj muszę powiedzieć, że te rozwiązania, które są przyjęte, one jakby wychodzą naprzeciwko tym oczekiwaniom, dlatego że żeby dziecko posłać do szkoły, to rodzic musi o tym zadecydować i jednocześnie on podejmując o tym decyzję, może sprawdzić, czy warunki w tej szkole, do której dziecko ma posłać, czy one spełniają jego oczekiwania. Zresztą może być nawet tak, że dyrektor szkoły, który ma wprowadzić tę wcześniejszą edukację, on sam też musi oceniać, czy on ma odpowiednie warunki, czy nie, bo on może nie wyrazić zgody na to, powiedzieć, że szkoła nie jest przygotowana. A więc ja myślę, że ci rodzice, którzy mają obawy i ci, którzy stwierdzą, że szkoła nie jest przygotowana, to mogą opóźnić to rozpoczynanie edukacji w szkole o rok i do tego czasu te warunki najprawdopodobniej już się zmienią, poprawią.

    T.M.: Panie przewodniczący, pytam Sławomira Broniarza, czy nie obawia się pan jednak, że będzie taka sytuacja, że do szkół pójdą dzieci rodziców świadomych znaczenia edukacji i z tych bogatszych miast, gmin, że ta idea wyrównywania szans nie zostanie zrealizowana?

    S.B.: Zanim na to pytanie, jednak uwaga á propos postawy rodziców. Ja jestem z tego faktu niezmiernie zadowolony, bo od pewnego czasu obserwuję, że rzeczywiście rodzice coraz aktywniej włączają się w życie szkoły nie tylko z okazji studniówki, matury bądź wywiadówki, ale także bardzo żywotnie interesują się także warunkami funkcjonowania swojego dziecka w obiekcie szkolnym i to jest naprawdę objaw bardzo pozytywny. Natomiast jeżeli chodzi o wcześniejsze rozpoczynanie edukacji szkolnej, to przypomnę, że to w Polsce nie jest nowość, bo tysiące młodych ludzi rozpoczynało edukację szkolną od szóstego roku życia. To ma się stać powszechne i dobrze by było, żeby odbywało się w dobrze do tego przygotowanych obiektach szkolnych. To, że niektóre samorządy próbują przesuwać dzieci do szkół, wynika po prostu z faktu, że będą korzystały z subwencji, ale tutaj ta jakby ingerencja rodziców, zainteresowanie rodziców kontrolą warunków, w których to dziecko będzie realizowało obowiązek, jest zjawiskiem niezwykle pozytywnym.

    T.M.: To mówimy o jednym, spowolnieniu w zmianach w oświacie związanych po części z kryzysem, to dowiedzieliśmy się na początku tego tygodnia. Ale to nie jedyne spowolnienie. Rządowy program „Komputer dla ucznia”, dzięki któremu każdy polski gimnazjalista miał dostać laptopa, został wstrzymany, o tym pisała dzisiaj między innymi Polska The Times. Panie ministrze, czy to był może po prostu chwyt marketingowy, czy jednak była idea, tylko zabrakło pieniędzy?

    S.B.: Ja sądzę, że to była idea i to całkiem dobra idea. Jak wiemy, był to program, który miał być realizowany przez Kancelarię Premiera. No, wszyscy wiemy, jaka dzisiaj jest sytuacja i wiemy, że niektóre z naszych marzeń, które chcielibyśmy, żeby już były spełnione, niestety trzeba będzie trochę odłożyć. Z tym, że ja nie wiem, czy to już jest decyzja, że ten program „Laptop dla ucznia” już jest wstrzymany, czy po prostu on będzie nieco okrojony, bo ja myślę, że tam jeszcze takiej ostatecznej decyzji nie ma.

    T.M.: Na razie wiemy to, że zostały wydane pieniądze na szkolenia, a laptopów nie będzie. Panie przewodniczący, to nie jest tak, że w inne miejsca powinno się kierować fundusze, a nie na laptopy?

    S.B.: Nie, nie, ja jestem absolutnie za tym, żebyśmy...

    T.M.: Za laptopami.

    S.B.: ...rozwój technologii informatycznych w szkole propagowali, ale zwracam uwagę na to, o czym pan redaktor zaczął, że muszą się odbyć szkolenia, musi się odbyć przygotowanie nauczycieli, musi być cała obudowa metodologiczna związana z wykorzystaniem tego laptopa w systemie klasowo–lekcyjnym na lekcji, żeby to nie był tylko gadżet, który będzie służył chociażby...

    T.M.: Do gier, właśnie, bo o tym słyszałem, że to będzie służyło uczniom...

    S.B.: Jeżeli nawet z powodów obiektywnych to zostało spowolnione, to sądzę, że wszystkim nam wyjdzie to na zdrowie.

    T.M.: To w takim razie jeszcze przejdźmy do innych zmian, do których będzie powoli dochodziło, chociaż nie tak szybko, jak o tym mówiła Katarzyna Hall, obiecywała, że po wprowadzeniu nowych programów nauczania wszyscy pierwszoklasiści z podstawówek i gimnazjów dostaną podręczniki od państwa za darmo. Ale okazuje się, że te prawo będzie dotyczyło 550 tysięcy generalnie uczniów. To też pewne spowolnienie, chociaż nowe książki będzie trudno kupić używane, bo takowych jeszcze nie będzie. To duże utrudnienie, panie przewodniczący, dla rodziców?

    S.B.: Po pierwsze to jest jednak jakieś 12 czy 15% dzieci, to nie jest mała liczba. Po drugie czasami może warto ugryźć się w język, zanim złoży się jakąś deklarację, co do możliwości zrealizowania której to deklaracji mogą być pewne wątpliwości. My jednak będziemy dopingować rząd, żeby być może z środków unijnych to wsparcie finansowe, szczególnie w tych środowiskach defaworyzowanych, środowiskach ubogich, żeby to wsparcie materialne było jednak większe z pewnym jednoznacznie brzmiącym zastrzeżeniem – to nie może służyć rodzinom tylko i wyłącznie po to, żeby te podręczniki były używane przez rok, a potem żeby jakość tego podręcznika nie pozwalała na jego przekazanie młodszemu pokoleniu. Tutaj także musi być kontrola w tym zakresie.

    T.M.: Panie ministrze.

    E.W.: No, ja się zgadzam z panem przewodniczącym tutaj w pełni, z tym, że ja mam nadzieję, że pewne środki, które są przewidziane na dofinansowanie tych rodzin, które mają problemy finansowe, że one będą w takiej ilości, że te najważniejsze potrzeby zostaną spełnione. Ale, oczywiście, trzeba byłoby się starać, żeby to było bardziej powszechne.

    T.M.: Panie ministrze, czy to nie jest tak, że te zapowiedzi rządu, że te oszczędności wprowadzane w różnych działach nie dotkną obywateli, no, trochę się zaczynają nie spełniać, bo, oczywiście, mówimy o oszczędnościach, najwięcej w ostatnich dniach związanych z obronnością, to dotyka pracowników firm zbrojeniowych, ale te oszczędności na oświacie powodują, że jak tu widać, będą dotykały znacznie większej liczby osób i uczniów.

    E.W.: Ja myślę, że oszczędności dotkną całe społeczeństwo. Ja rozumiem pana premiera czy rząd, który próbuje jak gdyby uspokajać, nie powodować nerwowości i mówić od razu na początku, że kryzys nas nie dotknie, ale każdy, kto myśli chociaż trochę i wie, że dzisiaj nie ma gospodarek nieskojarzonych, to wie, że w jakimś stopniu to nas dotknie i konsekwencje tego odczujemy wszyscy. No i ja myślę, że to w tej chwili się dzieje, że potrzebne są oszczędności w różnych miejscach i one są... decyzje tutaj odpowiednie podejmowane i z tego też powodu nie wszystkie nasze marzenia na ten rok się spełnią. Ale dobrze, że takie marzenia są, bo gdyby ich nie było, to w ogóle byśmy nic (...)

    T.M.: A nauczyciele chyba są w tej dość komfortowej sytuacji, bo zazwyczaj teraz w ostatnich tygodniach słyszymy o zwolnieniach albo o zmniejszaniu pensji, a nauczyciele mogą liczyć na podwyżkę.

    E.W.: ale jeszcze mogą liczyć na podwyżkę (...)

    T.M.: Sławomir Broniarz, już ostatnie...

    S.B.: Szczególne znaczenia nabiera porozumienie postrajkowe i zmiany w ustawie gwarantujące wzrost wynagrodzeń. I to rzeczywiście ma w tej dzisiejszej obecnej sytuacji kryzysu finansowego znaczenie szczególne. Ja mam nadzieję, że nauczyciele potrafią to docenić.

    T.M.: Gośćmi Programu 1 Polskiego Radia w studiu w senacie był były minister edukacji narodowej Edmund Wittbrodt, dziękuję...

    E.W.: Dziękuję bardzo.

    T.M.: A naprzeciwko mnie siedział przez ostatnie 14 minut Sławomir Broniarz...

    S.B.: Dziękuję bardzo.

    T.M.: ...przewodniczący Związku Nauczycielstwa Polskiego.

    (J.M.)