Krajowy Fundusz na Rzecz Dzieci powstał, aby pomóc wybitnie uzdolnionym uczniom szkół podstawowych, gimnazjów i liceów w rozwijaniu talentów. Ma także wyrównywać szanse edukacyjne dzieci, które mieszkają z dala od centrów naukowych i kulturalnych.
Początki Funduszu sięgają maja 1981 roku. Powołali go ludzie, według których dzieciom w Polsce trzeba było pomóc. Początkowo głównym obszarem jego działań była pomoc zdrowotna, zwłaszcza dla noworodków, ponieważ to ich sytuacja – jak i szpitalnictwa w ogóle - była wówczas najtrudniejsza. Z jednej strony Fundusz miał zatroszczyć się o zakup nowoczesnego sprzętu, z drugiej – o dokształcanie lekarzy. Z biegiem czasu na pierwszy plan zaczęła wysuwać się jednak działalność edukacyjna. – Ludzie zrzeszeni wokół Funduszu, a byli to lekarze i naukowcy, zauważyli, że w Polsce jest jeszcze jedna grupa, której trzeba pomóc – mówi Maria Mach, była stypendystka, obecnie pracownica Funduszu. – Paradoksalnie, były to dzieci wybitnie zdolne, czyli te, które, na pierwszy rzut oka, już na starcie maja więcej. W Funduszu zrodziła się jednak myśl, że takie osoby mają również większe potrzeby edukacyjne, aby mogły osiągnąć pełny rozwój.
Bliżej nauki i sztuki
Najpierw pomocą miały być po prostu stypendia, ale od razu stało się jasne, że są również takie rzeczy, których sobie młody stypendysta nie kupi: na przykład kontakt z wyższą uczelnią czy prawdziwym laboratorium. – Kiedy w 1983 roku wystartowała ta forma działalności Funduszu, Ryszard Rakowski, który jest prawdziwym spiritus movens tej instytucji, zabrał ze sobą stypendystów na wydział fizyki na pierwsze warsztaty – opowiada Maria Mach. Obie strony były zaskoczone – profesorowie byli nieprzyzwyczajeni do tak młodego audytorium, a stypendyści do atmosfery, jaka panuje na uczelni. Tym nie mniej spotkanie okazało się niezwykle płodne i odkrywcze dla obu stron. Ludzie związani z Funduszem nabrali pewności, że warsztaty to inicjatywa, którą warto podejmować. Z roku na rok program spotkań z ludźmi nauki rozwijał się. Do Uniwersytetu Warszawskiego i Polskiej Akademii Nauko dołączały kolejno nowe placówki: uniwersytety z Poznania, Torunia i Krakowa. Wśród stypendystów, prócz młodych naukowców, pojawili się wybitnie zdolni muzycy, plastycy i tancerze. W końcu zrezygnowano ze zwykłej pomocy pieniężnej na rzecz organizacji właśnie takich spotkań. – Całość środków, jakie udaje nam się pozyskać, jest wydawana na realizację takich programów – mówi Maria Mach.
Fundusz pomógł w karierze dra hab. Konrada Banaszaka, hydrogeologa i geochemika. - Zostałem stypendystą Fundacji w ósmej klasie szkoły podstawowej – mówi dr Banaszak. – Brałem udział w różnych konkursach z fizyki i matematyki i szło mi na tyle dobrze, że moja szkoła zgłosiła mnie do Funduszu. To dużo zmieniło w moim życiu, ponieważ opieka Funduszu nad jego stypendystami dotyczy naprawdę wielu płaszczyzn. Miałem okazję brać udział w warsztatach i obozach naukowych. Na studiach z kolei sam zacząłem prowadzić zajęcia dla kolejnych stypendystów i prowadzę je do teraz.
Źr. stockxpert.com.
Dzisiaj dr Banaszak jest wykładowcą Uniwersytetu Mikołaja Kopernika w Toruniu. Jak podkreśla, dwóch członków jego zespołu badawczego również było stypendystami Funduszu. To niejako gwarancja jakości.
Dzięki pomocy Funduszu młodzi ludzie mają możliwość kontaktu z wybitnymi przedstawicielami interesujących ich dziedzin. Mogą prowadzić badania w najlepszych polskich placówkach i laboratoriach i, dzięki temu, zapoznać się z najnowszymi trendami i aparaturą badawczą, jaką stosuje się w wybranej przez stypendystów dziedzinie. Do ich dyspozycji są np. laboratoria PANu. To naprawdę znakomita okazja do pogłębiania swoich zainteresowań - zdarzało się, że objęci programem Funduszu licealiści pisali oryginalne prace naukowe, które potem publikowane były w międzynarodowych czasopismach. – Najważniejszy jest kontakt z naukowcami – mówi dr Banaszak. – Są to na ogół ludzie, którzy potrafią w prosty sposób mówić o skomplikowanych problemach. Wynajdują takie zagadnienia, w których jest coś do zrobienia, a jednocześnie znajdują się w zasięgu uczniów.
Młodzi artyści mogą z kolei wziąć udział w specjalnych warsztatach czy pracować pod okiem mistrzów. W spotkaniach z podopiecznymi Funduszu brali udział m.in. prof. Leszek Kołakowski, Czesław Miłosz czy Ryszard Kapuściński. Warto dodać, że wśród podopiecznych Funduszu byli niegdyś Bartłomiej Nizioł i Piotr Pławner, którzy zwyciężyli w Międzynarodowym Konkursie Skrzypcowym im. H. Wieniawskiego w 1991 roku, Agata Szymczewska, która zwyciężyła na tej imprezie w 2006 roku, Magdalena Lisak, jedna z finalistek Konkursu Chopinowskiego w 1995 roku, czy wreszcie zwycięzca ostatniego – Rafał Blechacz. Także jeden z najgłośniejszych reżyserów młodego pokolenia, Jan Klata, jest związany z Funduszem.
Dookoła Funduszu
Fundusz, co podkreśla Maria Mach, jest wspólnym wysiłkiem ludzi dobrej woli. – Mobilizujemy naukowców myślą o tym, że wychowują sobie audytorium świetnych studentów i, z czasem, również współpracowników – mówi. – Okazało się, że to rzeczywiście działa. Z jednej strony jest bardzo szeroka rzesza ludzi, którzy chcą się zaangażować w naszą działalność, z drugiej dobrze wpływa to umysłowość młodych ludzi, kiedy im się daje te bezcenne z ich punktu widzenia rzeczy za darmo.
Warsztaty, organizowane dla zdolnych uczniów, mają na celu ich wszechstronny rozwój. Oprócz zajęć związanych stricte z przedmiotem zainteresowań, organizowane są również wyjścia do teatru i na koncerty. – Fundusz zdaje sobie sprawę, że trzeba zdolnym ludziom stworzyć odpowiednie otoczenie – mówi dr Banaszak. – Dzięki temu rodzą się tutaj przyjaźnie na całe życie.
Jak zostać podopiecznym Funduszu? Na adres instytucji należy przesłać zgłoszenie - może to zrobić nawet sam potencjalny stypendysta, najczęściej jednak robią to szkoły, do których uczęszcza wyróżniająca się osoba. - Oceniamy nie zdolności danej osoby, ale jej pracę – mówi Maria Mach. – Bardzo trudno jest standaryzować możliwości. Na przykład osoby wybitnie zdolne często wypadają kiepsko w testach na inteligencję, bo po prostu są niestandardowe. Nie nastawiamy się też bynajmniej na prymusów. Prosimy raczej o przesłanie wyników swojej pracy czy informacje o tym, czym dana osoba się zajmuje. Szukamy ludzi z pasją.
Prace, które przysyłają do Funduszu kandydaci, opiniowane są przez specjalistów z odpowiednich dziedzin. – Są cztery zasadnicze grupy „uzdolnień”, jakimi się zajmujemy – wyjaśnia Maria Mach. – Osoby o tzw. zainteresowaniach poznawczych czyli naukowych stanowią największą grupę. W tym roku jest to aż 360 wyróżnionych. Drugą grupą są muzycy, których w tym roku zakwalifikowaliśmy 183, mamy też kilkunastu plastyków i tancerzy baletowych. Dla każdej z grup przygotowujemy specjalną ofertę.
Oferta dla młodych naukowców składa się np. z 13 specjalistycznych warsztatów badawczych na różnych uniwersytetach i Polskiej Akademii Nauk, trwających po kilka dni. Na ogół, żeby dostać się na taki warsztat, należy rozwiązać jakieś zadanie, co gwarantuje odpowiedni poziom wśród uczestników. Podczas zajęć uczniowie zajmują się konkretnym problemem, dzięki czemu wiedzę, którą zdobywają, natychmiast mogą wykorzystać w praktyce. Często są to nierozwiązane dotąd naukowe zagadnienia – a zatem jest to prawdziwy skok na głęboką wodę! Warsztaty mają też – dla bardziej zainteresowanych – swoją kontynuację podczas dłuższych wyjazdów wakacyjnych, podczas których uczniowie mogą przygotować samodzielną pracę naukową.
W Unii i na kresach
Znakomite są prace zgłaszane przez podopiecznych Funduszu na Konkurs Prac Młodych Naukowców Unii Europejskiej. Naprawdę jest się czym pochwalić: Polska startuje w tym konkursie od 14 lat i, obok Wielkiej Brytanii i Niemiec, zdobywa najwięcej głównych nagród. Jak dotąd laureatów tych wyróżnień było już 15, a w tym roku do europejskiego finału zakwalifikowało się kilku kolejnych kandydatów.
Źr. Wikipedia.
Inną ciekawą inicjatywą Funduszu są tzw. „spotkania na kresach”. Dotyczą one głównie osób o zainteresowaniach artystycznych. – Wraz ze stypendystami, głównie plastycznymi, objeżdżamy Polskę, rozpoczynając od jej północnego-wschodu poprzez Tomaszów Lubelski, Komańczę, Biecz, Paczków i Bolków – mówi Maria Mach. We wszystkich tych miejscach odbywają się warsztaty malarskie, a grupa młodych naukowców uczestniczy w zajęciach historycznych, filmoznawczych czy literaturoznawczych, młodzi muzycy dają zaś koncerty. Dlaczego projekt odbywa się „na kresach”? – Chodzi o pogranicze kultur, o ciekawe wpływy innych nacji i religii – wyjaśnia była stypendystka.
Co jest największym kłopotem Funduszu? – Chyba wciąż jest to pozyskiwanie środków na naszą działalność – zdradza Maria Mach. – Wciąż trudno jest namówić do wspierania ludzi zdolnych, a jest to naprawdę ważne w perspektywie przyszłości – tłumaczy. Ostatecznie, czym skorupka za młodu nasiąknie, tym na starość trąci. Właśnie dlatego inwestowania w młodych naukowców i artystów nigdy nie będzie za dużo. Więcej na temat działalności Funduszu na jego stronie: www.fundusz.org.
Marta Kwaśnicka
POSŁUCHAJ AUDYCJI - mp3 (18,43 MB)