Stolica Małopolski słynie w kraju i poza jego granicami z bogatych kolekcji dzieł sztuki. Cennymi zbiorami malarstwa polskiego i światowego poszczycić się może między innymi krakowskie Muzeum Narodowe. Placówka prezentuje swoje kolekcje w Gmachu Głównym oraz dziewięciu oddziałach. Każdego sezonu organizuje także wiele wystaw czasowych, którym zawsze towarzyszą ciekawe programy edukacyjne i wydarzenia artystyczne. Jednym z największych wydarzeń ubiegłego roku w krakowskim Muzeum Narodowym była prezentacja twórczości Zofii Stryjeńskiej. To pierwsza po wojnie i jak dotąd najobszerniejsza wystawa prac artystki.
O sezonie 2008 w Muzeum Narodowym w Krakowie opowiada wicedyrektor placówki – Marek Świca:
Z całą pewnością wystawa Zofii Stryjeńskiej – pierwsza wielka monografia twórczości tej artystki - była jednym z najważniejszych wydarzeń w 2008 roku przygotowanych przez nasze Muzeum. Nic dziwnego, Stryjeńska to naprawdę fascynująca osobowość, świadomość twórczości, której przez ostatnich kilkadziesiąt lat niesprawiedliwie została sprowadzona do dekoracji na bombonierkach. Mam nadzieję, że wystawa w Muzeum Narodowym pokazała wielowymiarowość artystki, wszystkie pola jej aktywności. Stryjeńska była niesamowicie pracowitą osobą. Szczyt jej popularności i sławy przypadł na dwudziestolecie międzywojenne, zwłaszcza na lata dwudzieste. Przypieczętowaniem sukcesu międzynarodowego były nagrody dla pawilonu polskiego i samej Stryjeńskiej na Wystawie Sztuki Dekoracyjnej w Paryżu w 1925 roku. Ta właśnie wystawa była główną osią wystawy, wokół której zaprezentowaliśmy różne dokonania artystki – malarstwo, projekty teatralne, sztukę książki, sztukę użytkową.
Czy wystawa ożywiła zainteresowanie sztuką międzywojenną – zwłaszcza polskim art déco i wypracowanym przez Stryjeńską jej indywidualnym stylem?
Już od początku lat dziewięćdziesiątych Muzeum Narodowe w Krakowie pokazuje szeroko rozumianą sztukę art déco. Prezentacja twórczości Zofii Stryjeńskiej wpisuje się więc w cykl ekspozycji poświęconych temu nurtowi. Dwa lata temu na przykład można było u nas oglądać wystawę o przewrotnym tytule „Nie tylko art déco”, której osią główną stała się prezentacja pięknej kolekcji plakatów z okresu dwudziestolecia międzywojennego, pochodzących ze zbiorów Muzeum Etnograficznym i Przemysłowego we Lwowie. Ekspozycja „Nie tylko art Déco” dawała doskonałą możliwość zapoznania się z szerokim spectrum sztuki użytkowej tamtego czasu, między innymi z: ubiorami, wyposażeniem wnętrz, drukami i falerystyką. Art Déco to nie tylko ciekawy nurt artystyczny, ale także interesujący fenomen kulturowy, socjologiczny, a nawet polityczny. Polska odmiana art déco, łącząca w sobie elementy awangardy z dekoracyjnością sztuki ludowej, pełniła bowiem rolę stylu narodowego nowo odrodzonego po wielu latach niewoli państwa polskiego. Myślę, że jest to pewien fenomen zasługujący na specjalne wyróżnienie i podkreślenie wagi, jaką sztuka, przy mądrej polityce państwa, odegrała dla scalenia świadomości Polaków w odrodzonej Polsce.
Czy wystawie Zofii Stryjeńskiej towarzyszyły programy edukacyjne?
Nasze Muzeum słynie z bardzo różnorodnej oferty edukacyjnej. Także z monografią Stryjeńskiej związane były rozmaite działania tego typu. Począwszy od warsztatów dla najmłodszych dzieci, poprzez ofertę skierowaną do młodzieży i dorosłych, po próby włączenia w krąg aktywnych odbiorców osoby z kręgu wykluczenia społecznego, które z różnych powodów mają ograniczony dostęp do kultury. Mam tu na myśli osoby niepełnosprawne, w podeszłym wieku. Staramy się likwidować bariery funkcjonujące w naszym społeczeństwie i każdemu stwarzać możliwości pełnego uczestnictwa w wydarzeniach organizowanych przez naszą instytucję.
Nie mniej ważna okazała się prezentacja twórczości wybitnych współczesnych artystów, m.in.: Warhola, Clementego, Fischla, LaChapelle’a. Właścicielem wypożyczonych Muzeum prac jest znany kolekcjoner Rafael Jablonka. Czy wystawa była największą prezentacją sztuki zachodniej XX wieku w Polsce w 2008 roku?
Dwa lata temu Muzeum stanęło przed wielkim wyzwaniem. W dosyć niezwykłych okolicznościach udało nam się porozumieć z panem Rafaelem Jablonką – Polakiem, który od lat 70. mieszka i pracuje w Niemczech. Aktualnie jest w setce najbardziej znanych marszandów sztuki. Prowadzi galerię w Berlinie, równocześnie będąc właścicielem bardzo dużej kolekcji sztuki współczesnej. W Polsce poza Muzeum Sztuki w Łodzi, Muzeum Narodowym w Warszawie czy w Poznaniu, jak wiemy, właściwie nie ma kolekcji muzealnych posiadających światową sztukę drugiej połowy XX wieku. Muzeów nie było po prostu stać na zakupy sztuki obcej, dlatego skupiały się głównie na dokumentowaniu najważniejszych zjawisk w sztuce rodzimej. Braki w zbiorach nie wykluczają jednak poszukiwania rozwiązań alternatywnych. Wzorem praktyk wielu instytucji europejskich i światowych zdecydowaliśmy się na dwuletni depozyt. Dzięki temu w Muzeum Narodowym w Krakowie, istnieje rzadka w Polsce możliwość zobaczenia ważnych nazwisk najnowszej sztuki zachodniej.
Do kogo jest głównie adresowana? Jakie wydarzenia i programy edukacyjne jej towarzyszą?
Kolekcja to wybór prac dziecięciu artystów, wchodzących w krąg zainteresowań pana Jablonki. Postawiliśmy sobie to wyzwanie jako najważniejsze odniesienie, które powinno pozwolić przełamać pewne stereotypy w muzealnictwie polskim. Cała oferta związana z tą wystawą bardzo silnie obudowana była, i nadal będzie w roku obecnym, działaniami edukacyjnymi, kierowanymi, jak już powiedziałem wcześniej, do różnych grup społecznych. Większość z tych artystów nie jest w Polsce znana. Poza Warholem i Arakim o wielu twórcach, z tego wyboru niewiele osób u nas słyszało.
Były również programy edukacyjne adresowane do najmłodszych odbiorców...
Tak, dla dzieci, które przyjdą na wystawę przygotowaliśmy książeczkę - przewodnik po wystawie do pracy - nawet samodzielnej lub z pomocą rodziców. Poza tym zapraszamy współczesnych artystów, którzy stają się przewodnikami po meandrach sztuki, tak żeby przestała być ona tematem tabu, jakąś enigmą, która nie nie zachęca ludzi do odwiedzania muzeów. Myślę, że muzea dzisiaj, zwłaszcza w Polsce, mają olbrzymie zadanie bycia swojego rodzaju przewodnikiem, interpretatorem tego, co dzieje się w sztuce. Tego nam brakuje i próbujemy tę lukę w krakowskim Muzeum Narodowym nadrabiać. Wspieramy nauczycieli w procesach edukacyjnych, coraz silniej nawiązujemy kontakty z organizacjami i instytucjami, które odpowiadają za programy nauczania. Dostosowujemy wręcz naszą ofertę do tego, żeby również wśród pedagogów przełamać pewną niechęć, biorącą się przede wszystkim z kłopotów związanych z kształceniem ludzi w wiedzy o sztuce. Wyraźnie widać, zarówno na poziomie szkolnictwa powszechnego, jak także wśród studentów, nawet szkół artystycznych, że te luki są olbrzymie. Muzeum staje się więc tutaj ważnym graczem na rynku edukacyjnym, posiadającym zaplecze w postaci zbiorów, które prezentujemy na różnego typu wystawach i pokazach.
Jakie inne jeszcze wystawy, prezentowane w ubiegłym roku przez Muzeum Narodowe w Krakowie, zasługują Pana zdaniem na wymienienie? Ważnym wydarzeniem był z pewnością pokaz chorągwi Hetmańskiej Iwana Mazepy po dokonanej nie tak dawno konserwacji...
Pokaz po konserwacji chorągwi hetmana Iwana Mazepy stał się kulminacyjnym podkreśleniem bardzo ważnej sprawy, jaką było powierzenie przez rząd Ukrainy polskim konserwatorom z Muzeum Narodowego w Krakowie jednej z ważniejszych relikwi dla narodu ukraińskiego, w celu dokonania jej konserwacji. Chorągiew przybyła do nas w formie historycznego destruktu (historia tego obiektu w ostatnich trzech stuleciach to fascynujący materiał na scenariusz filmowy), w bardzo złym stanie, a pojechała do Muzeum Historii Ukrainy w takim stanie, w jakim mogli konserwatorzy współcześnie odnowić ten obiekt. Jest to bardzo dobitny sygnał, że muzea posiadają również olbrzymie zaplecza konserwatorskie. Nasza placówka utrzymuje w swojej strukturze wyspecjalizowany zespół konserwatorski – a pokaz chorągwi Hetmańskiej Iwana Mazepy był prezentacją jego możliwości, był efektem imponującej pracy, która na co dzień nie jest eksponowana. Stało się ono okazją, by pokazać, jak wygląda warsztat oraz jak żmudną i długotrwałą pracą jest wykonywanie przez dwanaście miesięcy zabiegów konserwatorskich, które na pierwszy rzut oka nie są wcale efektowne.
Wracając jeszcze do roku ubiegłego, myślę że jednym z wielu bardzo interesujących wydarzeń była akcja społeczna związana z okrągłymi rocznicami stulecia urodzin i pięćdziesiątej rocznicy śmierci Marii Jaremy. Muzeum postanowiło wyjść ze sztuką w miasto. Na jednym z krakowskich osiedli – na Azorach, jest ulica nosząca imię Marii Jaremy. Stoi przy niej jeden z wielkich „mrówkowców” lat sześćdziesiątych. Na jednej ze ścian postanowiliśmy wymalować fragment pracy znajdującej się w stałej ekspozycji Galerii Sztuki Polskiej XX wieku. Uczyniliśmy to po to chociażby, aby grupie społeczności lokalnej uświadomić, kim była Maria Jarema. Rozesłaliśmy foldery, przybliżające sylwetkę autorki pokazywanej pracy, które jednocześnie były biletami wstępu na stałą ekspozycję sztuki XX wieku.
Czy mógłby Pan zdradzić, jakie ciekawe prezentacje Muzeum zaplanowało na ten rok?
Nasza oferta obejmuje między innymi prezentację zmodernizowanej stałej ekspozycji militariów, tj.: galerii „Broń i barwa w Polsce”. Ekspozycja ta była już może, mówiąc kolokwialnie, nieco przestarzała. W marcu tego roku, po kilku miesiącach prac modernizacyjnych, udostępnimy ją w nowym kształcie, z nowymi elementami. To dla nas kolejne wyzwanie, żeby galeria „Broń i barwa w Polsce” stała się miejscem częściej odwiedzanym. Zmiana wyglądu i nowy program edukacyjny ekspozycji militariów wpisuje się w szerszy program modernizacji ekspozycji stałych Muzeum Narodowego. Kolejnym wydarzeniem będzie otwarcie Domu Jana Matejki, również po gruntownym remoncie konserwatorskim.
Z wystaw czasowych polecam prezentację dzieł Jacka Malczewskiego, którego osiemdziesiąta rocznica śmierci mija w tym roku. Wystawa nosić będzie tytuł „Podszepty sztuki” i w znacznej części opierać się o zbiory Fundacji Raczyńskich. Obrazy Malczewskiego prezentowane są na stałe w Pałacu w Rogalinie. Do maja trwa tam poważny remont, stąd okazja aby płótna, które rzadko opuszczają Rogalin, mogły być zaprezentowane na wystawie w Krakowie.
Drugą ważną wystawą w pierwszej połowie roku jest monografia krakowskiego artysty, współzałożyciela grupy „Wprost” – Zbyluta Grzywacza. Natomiast w wakacje, aż do początków jesieni, czeka nas kolejne niezwykłe wydarzenie – wystawa „Amerykański sen” z trochę przewrotnym podtytułem „USA w PRL”. Ekspozycja powstaje we współpracy z Konsulatem Stanów Zjednoczonych oraz Instytutem Amerykanistyki Uniwersytetu Jagiellońskiego. Chcemy pokazać fenomen tworzenia między 1945 a 1989 polskiego mitu Ameryki, ścieranie się oficjalnej wizji USA jako agresora i głównego zagrożenia światowego z wyobrażeniem raju dającego nieograniczone możliwości. Wystawa oparta będzie - podobnie jak niedawny „Teatr ogromny Stanisława Wyspiańskiego” - na multimediach działających na wszystkie zmysły. Bardzo gorąco polecam. Jest to nasz kolejny muzealny eksperyment. Mam nadzieję, że zostanie dobrze przyjęty. Nie zgadzam się z pojawiającymi się od czasu do czasu opiniami, że muzea powinny organizować jedynie wystawy opierające się w znacznym stopniu na oryginalnych dziełach sztuki.
[----- Podzial strony -----]
Muzeum Narodowe we Wrocławiu
Wrocław nie bez powodu ubiega się o tytuł Europejskiej Stolicy Kultury w 2016 roku. Jest jednym z bardziej znaczących ośrodków kulturalnych w Europie z uwagi na ilość działających w nim instytucji kulturalnych oraz odbywających się każdego roku imprez artystycznych. Istotną rolę w zakresie animacji działań kulturalnych odgrywa tu przede wszystkim wrocławskie Muzeum Narodowe. W ubiegłym roku instytucja obchodziła 60-lecie swojego istnienia. Zaprezentowała wówczas szereg wystaw indywidualnych, jak też kilka pokazów przekrojowych. O najciekawszych z nich, a także o planach na bieżący rok, opowiada dyrektor placówki - Mariusz Hermansdorfer:
"Oblicza miasta"
Najbardziej wartościowa prezentacja to wystawa „Oblicza miasta”, czyli ikonografie Wrocławia. W 99% oparta jest na naszej kolekcji, pokazującej motywy wrocławskie w sztuce od XV wieku (najstarsze prace pochodzą z tego okresu) do początku XX wieku. Jak to zwykle bywa przy ikonografii, dominują oczywiście prace na papierze, czyli grafiki i rysunki. Są jednak także wyroby rzemiosła artystycznego: porcelana, szkło, wyroby metalowe oraz niezbyt duży zestaw obrazów.
Osobną częścią wystawy, ale integralnie się z nią wiążącą – zarówno miejscem ekspozycyjnym, jak i trzecim tomem katalogu - jest wystawa kolekcji naszych pocztówek z motywami wrocławskimi, od wieku XIX do 1939 roku. Jest to znacząca wystawa z punktu widzenia opracowania naukowego, ponieważ towarzyszy jej trzytomowy katalog naukowy, zawierający opisy, legendę, bibliografię i odnośniki.
Jeśli chodzi o wystawę „Arcydzieła złotnictwa z kolekcji Muzeum Narodowego we Wrocławiu”, to trwała ona przez cały miniony rok. Skończyła się w październiku, a w jej miejsce weszły również arcydzieła z naszych zbiorów, mianowicie Skarb Średzki stanowiący naszą własność. Na stałe zdeponowany jest w Środzie Śląskiej. W tej chwili, na okres obchodów jubileuszowych naszej placówki, pozostanie do końca marca u nas. Według nowej formuły nie będzie on już odtąd stale prezentowany w Środzie Śląskiej, ale każdego roku przez sześć miesięcy przebywać będzie w Muzeum we Wrocławiu.
Są to więc dwie najbardziej wartościowe prezentacje ostatniego kwartału.
Muzeum zaprezentowało także pięć wystaw indywidualnych. Czy wszystkie cieszyły się jednakowym zainteresowaniem odbiorców i krytyków sztuki?
Najbardziej oryginalną i spektakularną z nich była prezentacja Leona Tarasewicza. Jej ważnym elementem stała się realizacja malarstwa na trzech podłogach, opartych na przestrzennej konstrukcji wypełniającej cały zabytkowy hall Muzeum. Artysta specjalnie na ten pokaz zrealizował trzy ogromne malowidła. Po powstałych w ten sposób pracach można było chodzić.
W tym samym czasie, a więc w lutym 2008 roku, otwarta została także retrospektywna wystawa Konrada Jarodzkiego. Artysta, który w ubiegłym roku skończył 80 lat, mimo podejmowanych w latach siedemdziesiątych prób odejścia od obrazu i ukierunkowania się na rodzaj pewnego landartu, trzyma się jednak tradycyjnego blejtramu, płótna. Ponieważ te dwie wystawy odbywały się równolegle, w jednej przestrzeni był Jarodzki, a w drugiej Tarasewicz, dawało to widzowi możliwość porównania, stwierdzenia że sztuka współczesna ma wiele oblicz. Podobnie odczytała to również krytyka.
Następnie zorganizowaliśmy indywidualną prezentację Zbigniewa Makowskiego. Pokazano na niej ponad sto prac artysty, przede wszystkim gwasze i rysunki, ale także prace olejne. Były to obrazy od pierwszej martwej natury, jeszcze z czasów studiów, powstałe około 1954-55 roku, aż po ostatnie realizacje Makowskiego. Prezentacja, zawierała wyłącznie prace, które na przestrzeni lat Makowski ofiarował do naszych zbiorów. Przekazał ponad sto prac do naszej kolekcji muzealnej, co świadczy o dużym zaufaniu i uznaniu dla naszego Muzeum. Wystawa została zrealizowana w ramach powołanej przeze mnie kilka lat temu serii, noszącej nazwę „Artyści i mecenasi Muzeum Narodowemu we Wrocławiu”. W poprzednich latach odbyło się w jej ramach wiele wystaw, które prezentowały kolekcje ofiarowane naszej placówce przez artystów, mecenasów czy spadkobierców.
Kolejne dwie wystawy były przypomnieniem twórczości klasyków malarstwa wrocławskiego. Mam tu na myśli profesora Eugeniusza Gepperta, który stworzył tę szkołę, oraz jednego z jego pierwszych uczniów a potem absolwentów – Alfonsa Mazurkiewicza. Była to prezentacja dwóch wybitnych twórców, przypomnienie ich przy okazji jubileuszu naszego 60-ciolecia.
Muzeum Narodowe we Wrocławiu włączyło się parę lat temu w organizację Nocy Muzeów. Jak dużym zainteresowaniem cieszy się ona wśród wrocławian, jeśli chodzi o Państwa placówkę?
Noc Muzeów weszła do repertuaru muzeów europejskich. Trudno sobie wyobrazić, żeby wykreślić ją z programu. Od dwóch czy trzech sezonów noc muzeów stała się bardzo popularna w społeczeństwie Wrocławia. Rzesze ludzi odwiedzają nas do późnych godzin nocnych. Staramy się zawsze ustalić ramy czasowe do północy, ale z reguły są one przedłużane. Tłumy ludzi przychodzą oglądać zarówno wystawy stałe, jak też okresowe. Okazuje się, że ludzie lubią przychodzić do muzeum w nocy. Muszę jednak przyznać, że również w ciągu roku nasze Muzeum nie może narzekać na niską frekwencję. Mamy jedną z lepszych w Polsce. Duża w tym zasługa Panoramy Racławickiej, która napędza dodatkowe tłumy do naszej placówki.
Jak przebiegać będzie Noc Muzeów u Państwa w tym roku?
Nie zaplanowaliśmy niczego wyjątkowego specjalnie na tę okazję. Udostępnimy oczywiście stałe wystawy. Z reguły nie przygotowujemy ekspozycji czasowych na tę imprezę, realizujemy coś w rodzaju para-happeningów, spotkań, występów artystycznych.
Czy mógłby Pan zdradzić plany Muzeum na kolejne miesiące bieżącego roku?
Niemowlęta, 1897 r., pastel, papier. Depozyt Fundacji MWW
W lutym otworzyliśmy wystawę Wojciecha Weissa zatytułowaną „Ten krakowski Japończyk”. Jest to zmodyfikowana wersja wystawy, która była prezentowana jest w Centrum Manggha w Krakowie. Na kolejny miesiąc zaplanowaliśmy dwie wystawy. Jedną z nich będzie prezentacja mody dwudziestolecia międzywojennego. Pokażemy przygotowany przez nas fragment wystawy prezentowanej obecnie w Zamku Królewskim w Warszawie – „Dwudziestolecie. Oblicza nowoczesności”. Drugim wydarzeniem będzie wizyta u nas dwóch współczesnych artystów: Berdyszaka i pochodzącego z Grecji - Xagorarisa. Wystawa zrealizowana zostanie z Galerią Elżbiety Kościelak we Wrocławiu. W kwietniu odbędzie się bardzo ważna dla nas wystawa, w ramach której pokażemy rzeźbę europejską XIX i początku XX wieku z naszych zbiorów. Prezentacja ta będzie zorganizowana w formule, według której organizujemy u nas od pewnego czasu wystawy, a więc towarzyszyć jej będzie katalog naukowy zbiorów. Z kolei w maju, we współpracy z Centrum Sztuki WRO, odbędzie się gościnna wystawa, w ramach której zaprezentowana zostanie sztuka wideo. W czerwcu otwarta zostanie wystawa malarstwa śląskiego czasów nowożytnych z naszych zbiorów. Będzie to duża prezentacja naszej bardzo dobrej kolekcji tego malarstwa, której znowu towarzyszyć będzie opracowanie naukowe. Jesień z kolei, to duża retrospektywa poety konkretnego – Stanisława Dróżdża, a także obszerna prezentacja prac klasyka ceramiki wrocławskiej – Krystyny Cybińskiej. Sezon zakończymy w połowie grudnia pokazem kolejnej kolekcji z naszych zbiorów. Będą to prace Jerzego Tchórzewskiego, a wystawa zorganizowana zostanie w dziesiątą rocznicę śmierci artysty. Wcześniej swoje wystawy poświęcone twórczości Tchórzewskiego pokażą Muzea Narodowe w Krakowie i Poznaniu. Prezentacjom tym towarzyszyć będzie album w opracowaniu i pod redakcją Doroty Folgi-Januszewskiej.
[----- Podzial strony -----]
Muzeum Narodowe w Warszawie
Jedna z największych placówek muzealniczych w Polsce – stołeczne Muzeum Narodowe, od pewnego czasu ma w zwyczaju prezentować cztery duże ekspozycje czasowe w ciągu jednego sezonu. Tak też było w minonym roku 2008. Warszawiacy mogli oglądać również ciekawe wystawy przygotowane przez oddziały placówki – Muzeum Plakatu w Wilanowie oraz Królikarnię.
W połowie stycznia Muzeum Narodowe w Warszawie zdecydowało się dokonać obszernej prezentacji sztuki polskiej z lat 1918-1939. Na trwającej do końca marca wystawie „Wyprawa w dwudziestolecie” zaprezentowano zarówno najwybitniejsze dzieła sztuki powstałe w tym okresie, jak też prace znane tylko nielicznym odbiorcom, a nawet obiekty nigdy dotąd nie pokazywane. Ekspozycję podzielono według klucza chronologicznego, tak aby ukazywała główne nurty artystyczne na tle życia społecznego ówczesnej Polski. Tematyka dwanastu części wystawy oscylowała wokół charakterystycznych dla lat 20 i 30 ubiegłego wieku motywów, takich jak: miasto, maszyna, awangarda, kryzys, sport i film. Zwiedzający mogli podziwiać przede wszystkim pochodzące z okresu międzywojennego obrazy i rzeźby, ale też sztukę zdobniczą w stylu art déco oraz fotomontaże i plakaty. W sumie na wystawie zgromadzono 300 obiektów, wypożyczonych z ponad 20 muzeów, a także od osób prywatnych. W oddzielnej sali odbywały się prezentacje filmów fabularnych.
W kolejnym kwartale 2008 roku warszawskie Muzeum Narodowe pokazało wystawę „Ukraina światu. Skarby Ukrainy z kolekcji Platar”. Była to pierwsza poza granicami Ukrainy prezentacja najważniejszych dzieł kolekcjonowanych przez dwóch przemysłowców, a także wybitnych mecenasów sztuki - Sergieja Płatonowa i Sergieja Taruty. W okresie transformacji scalenie dzieł sztuki w kolekcję uratowało wiele z nich przed wywiezieniem i zniszczeniem. W ten sposób powstał jeden z najbogatszych zbiorów archeologicznych na Ukrainie. Zgromadzone w nim pamiątki i dzieła sztuki dokumentują niezwykle bogatą historię tego kraju: poprzez wytwory rękodzielnicze kultury trypolskiej, dzieła Kimmerów, Scytów, Sarmatów, Greków, Rzymian, aż po Bizancjum i kijowską Ruś. To w sumie około 400 dzieł z okresu między szóstym stuleciem przed naszą erą, po XII wiek minionego tysiąclecia. Zwiedzający wystawę mogli zachwycić się przepięknie zdobionymi naczyniami trypolskimi, wykonanymi w typowym dla ludów stepów Azji stylu zwierzęcym. Na wystawie zaprezentowano także broń, ozdoby i przedmioty użytku codziennego plemion Kimmerów i Scytów, figurki z terakoty, a także malowane ręcznie naczynia i złote klejnoty Scytów, Greków i Rzymian oraz wyroby złotnicze z okresu Bizancjum i Rusi kijowskiej.
Miesiące wakacyjne upłynęły z kolei pod znakiem prezentacji Kolekcji Fundacji Zbiorów Sztuki Współczesnej Muzeum Narodowego w Warszawie. Nosząca tytuł „Punkty Odniesienia” wystawa trwała do końca września. Zorganizowana została w dziesiątą rocznicę zakupu pierwszych dzieł sztuki przez wymienioną fundację, założoną w 1996 roku przez Muzeum Narodowe w Warszawie i Kancelarię GESSEL. Gromadzone od tego czasu obiekty wzbogaciły dotychczasową kolekcję polskiej sztuki współczesnej warszawskiej placówki muzealniczej. XX-wieczne arcydzieła ze zbiorów Muzeum sprzed 1998 roku, stały się dla prac współczesnych artystów swoistymi punktami odniesienia. Stąd właśnie tytuł wystawy. Kolekcja Fundacji Zbiorów Sztuki Współczesnej Muzeum Narodowego w Warszawie liczy ogółem ponad 40 prac autorstwa 19 twórców. Najstarsze prace powstały na początku lat 70.
Ostatni kwartał 2008 roku przypadł w udziale wystawie „Orientalizm w malarstwie, rysunku i grafice w Polsce w XIX i 1. połowie XX wieku”. Była to pierwsza w kraju próba ukazania zagadnienia orientalizmu w malarstwie polskim tego okresu. Nurt w sztuce związany z tą tematyką dał znać o sobie poza Polską także m.in. we Francji, Anglii, Niemczech i Włoszech. Fascynacje orientalizmem obecne wśród niektórych malarzy europejskich XIX wieku wzięły swój początek w epoce romantyzmu. Dodatkowych inspiracji dostarczyły twórcom ówczesne wydarzenia polityczne, m.in. działania wojenne Napoleona w Egipcie, zajęcie Algieru, a także niepodległościowy zryw Greków i wojna krymska. Zainteresowanie orientalizmem przebiegło dwufazowo. Kolejna, druga jego fala przemierzyła Europę przełomu wieków XIX i XX, a wywołało ją ożywienie kolekcjonerstwa tego rodzaju dzieł sztuki. Inspiracje orientalizmem w sztuce polskiej wzięły swój początek nie tyle z podejmowanych przez twórców podróży, ile co z fascynacji utworami poetów doby romantyzmu - głównie Mickiewicza i Słowackiego. Wynikały one poza tym z pamięci na kontakty polskich sarmatów ze Wschodem, i związanym z nimi upodobaniem do przedmiotów rękodzielnictwa wschodniego. Do najważniejszych polskich orientalistów zaliczyć można Tadeusza Ajdukiewicza, Stanisława Kaczor-Batowskiego, Stanisława Chlebowskiego, Jana Ciąglińskiego, Aleksandra Laszenkę, Alfreda Wierusz-Kowalskiego, Wacława Pawliszaka i Franciszka Tepę. Tematyka orientalna pojawiła się również w twórczości takich polskich malarzy, jak: Józef Brandt, Juliusz Kossak, Jan Matejko i Piotr Michałowski. Na zaprezentowanej w Muzeum Narodowym w Warszawie wystawie oglądać można było blisko 200 obrazów oraz ponad 100 rysunków i rycin autorstwa najważniejszych przedstawicieli orientalizmu w Polsce. Uszeregowane tematycznie dzieła sztuki wypożyczone zostały między innymi z Muzeów Narodowych w Kielcach, Krakowie, Poznaniu, Warszawie i Wrocławiu oraz z innych regionalnych placówek muzealniczych naszego kraju. Wystawie towarzyszył katalog naukowy pod redakcją Anny Kozak i Tadeusza Majdy.
Spośród innych prezentacji Muzeum Narodowego w Warszawie w 2008 roku na uwagę zasługują także wystawa w 200-lecie śmierci Franciszka Smuglewicza „Złoty Dom Nerona” (6 maja – 13 lipca 2008), w ramach której można było zapoznać się z teką „Vestigia delle Terme di Tito” zawierającą 60 dużych plansz przedstawiających dekorację Złotego Domu, jednej z najsłynniejszych budowli starożytnego Rzymu, oraz prezentacja „Kolekcji z Suchej” (21 sierpnia - 21 września 2008), a więc gromadzonych od 1866 roku aż do drugiej wojny światowej przez przedstawicieli rodów Branickich i Tarnowskich z Suchej narodowych pamiątek i dzieł sztuki europejskiej. Oglądający mogli zapoznać się między innymi z rycinami autorstwa Bernarda Belotto zwanego Canaletto, Szymona Czechowicza, Wojciecha Gersona, Artura Grottgera, Piotra Michałowskiego, Jana Piotra Norblina, Cypriana Kamila Norwida i Franciszka Smuglewicza.
Jedną z ciekawszych wystaw, pokazywanych w minionym sezonie w oddziale Muzeum – Królikarni, była prezentacja fotografii jednego z największych fotografików XX wieku - Henri Cartier-Bressona. Wystawa upamiętniała 100 rocznicę urodzin artysty, a zgromadzone na niej 163 prace warszawiacy zobaczyć mogli jako pierwsi w Polsce. Większość fotografii to część powstałego w 1955 roku cyklu „Europejczycy”, będącego owocem podróży Bressona po naszym kontynencie. Ponadto zobaczyć można było również wcześniejsze i znacznie późniejsze prace artysty. Natomiast jeśli chodzi o miniony sezon w wilanowskim Muzeum Plakatu, to bardzo interesującą okazała się prezentowana tam wystawa „Walencja w plakacie. 100 plakatów hiszpańskich”, w ramach której zobaczyć można było najciekawsze realizacje z lat 1980 – 2008.
Andrzej Burgoński