Historia

Kurt Waldheim – człowiek o dwóch obliczach

Ostatnia aktualizacja: 22.12.2014 06:00
Ten austriacki polityk, który w swoim czasie odcisnął piętno na polityce światowej, jednocześnie nosił ze sobą pewną tajemnicę. Afera Waldheima była lustrem, w którym, chcąc nie chcąc, Austriacy musieli się przejrzeć.
Audio
  • Kurt Waldheim - audycja Sławomira Szofa z cyklu "Postacie XX wieku". (PR, 29.10.2000)
Kurt Waldheim, 15.05.1992
Kurt Waldheim, 15.05.1992Foto: Georges Schneider/PAP

Kurt Waldheim urodził się 21 grudnia 1918 roku w St. Andrä-Wördern w Austrii.
Kierował największą organizacją międzynarodową
W 1972 roku Rada Bezpieczeństwa Organizacji Narodów Zjednoczonych jednogłośnie wybrała go na następcę Sithu U Thanta na stanowisku sekretarza generalnego tej instytucji.
- Mam pełną świadomość tego, że ważne obowiązki określone przez Kartę Narodów Zjednoczonych, które zostały mi powierzone nakładają na mnie wielką odpowiedzialność. Uroczyście przyrzekam, że uczynię wszystko, co będę w stanie, by w pełni te obowiązki wypełnić w duchu bezstronności i z całkowitym oddaniem – mówił Kurt Waldheim w swoim pierwszym przemówieniu w grudniu 1972 roku.

Przemówienie
Przemówienie Sekretarza Głównego ONZ Kurta Waldheima (19.09.1973), fot.: wikipedia/bundesarchiv

- On był szalenie wygodnym sekretarzem generalnym. Właściwie przez cały czas kierowania Organizacją Narodów Zjednoczonych nie był poddawany krytyce, przeciwnie był bardzo wysoko ceniony tak przez polityków radzieckich, jak i przez polityków zachodnich – mówił w audycji Sławomira Szofa z cyklu "Postacie XX wieku" nadanej w październiku 2000 roku publicysta Bolesław Broszczak.
Swoje dwie kadencje urzędowania na stanowisku sekretarza ONZ Kurt Waldheim zakończył w grudniu 1981 roku. Przeszedł wtedy do pracy naukowej, od 1982 został profesorem dyplomacji na Uniwersytecie w Waszyngtonie. Nie trwało to jednak długo bo już w 1986 roku został wybrany prezydentem Republiki Austriackiej.
Niechlubna przeszłość prezydenta Austrii
U szczytu swej błyskotliwej kariery politycznej Kurt Waldheim dość niespodziewanie popadł w niesławę. Wtedy to świat przypomniał sobie pewne zaszłości wojenne z jego życiorysu. Prestiż polityka ucierpiał, gdy ujawniono, że w czasie II wojny światowej pełnił służbę w niemieckim Wehrmachcie, w formacji, która dopuściła się zbrodni wojennych na Bałkanach.

 

Kurt
 

Kurt Waldheim (drugi od lewej), włoski generał Ercole Roncaglia, płk Hans Herbert Macholz i SS-Gruppenführer Artur Phleps na lotnisku w Podgoricy, 22 maja 1943. Fot.: wikipedia

- Czy ta biała plama w życiorysie była białą plamą dla wszystkich w momencie kiedy zaczynał swoją karierę dyplomatyczną? – pytał w audycji Sławomir Szof.
- Absolutnie nie – mówił publicysta Bolesław Broszczak. - To jest bardzo wygodne dla Austriaków. Tutaj dotykamy szalenie istotnego i ciągle żywego problemu odpowiedzialności, czy też jak niektórzy twierdzili braku odpowiedzialności Austrii za to, co działo się w okupowanej Europie przez cały okres hitleryzmu.
Zakaz wjazdu na teren Stanów Zjednoczonych
Cienie przeszłości wciąż wlekły się za prezydentem Republiki Austriackiej. Pod koniec jego kadencji prasa ujawniła nowe rewelacje. W raporcie ministerstwa sprawiedliwości Stanów Zjednoczonych stwierdzono, że "jako młody oficer Wermachtu Kurt Waldheim, późniejszy sekretarz generalny ONZ, prezydent Austrii dopuścił się szeregu zbrodni wojennych”. Według tego dokumentu, na oddziale którym dowodził Waldheim ciąży odpowiedzialność za śmierć 1200 Żydów greckich.
Już w 1987 roku informacje te były podstawą zakazu wjazdu Waldheima do Stanów Zjednoczonych. Nigdzie w 204-stronicowym raporcie dotyczącym tej sprawy nie mówi się, że prezydent Austrii osobiście zabijał bądź torturował swe ofiary. Zbierał jednak dane dla wywiadu i udzielał mu logistycznego wsparcia, a być może także osobiście wydawał rozkazy rozstrzeliwania więźniów i deportacji Żydów do obozów koncentracyjnych, za co był wielokrotnie nagradzany przez swych nazistowskich mocodawców. Nie chodziło tylko o wyłapywanie, przesiedlanie i mordowanie Żydów, ale także i o prześladowanie partyzantki jugosłowiańskiej oraz dokonywanie czystek etnicznych.
Dyplomatyczno-polityczne wykluczenie
Na skutek ujawniania tych nieznanych dotychczas światu szczegółów zebrała się międzynarodowa komisja historyków, która po długich obradach nie potwierdziła osobistej winy Kurta Waldheima. Uznano, że uczestniczył w zbrodniach, ale wykonywał rozkazy jako oficer niskiej rangi. Nie zdobyto i nie przedstawiono żadnych dowodów, że on osobiście kogoś rozstrzelał.
Sam Waldheim przyjął politykę milczenia. W momencie kiedy był atakowany i poza Austrią, która broniła go do samego końca, trwała debata na jego temat, nie wypowiadał się publicznie. Według głosów jakie dochodziły z biura Prezydenta Federalnego Republiki Austrii, on uważał te zarzuty za krzywdzące i nieprawdziwe. Jednak nigdy na żadnym forum publicznym z tymi zarzutami nie polemizował.
- Stał się obiektem ostracyzmu dyplomatyczno-politycznego. Austriacy nie zdobyli się na to aby zdjąć go z urzędu. Nie przyjeżdżał do tego państwa żaden liczący się przywódca świata, tak Wschodu, jak i Zachodu. Również Kurt Waldheim nie był zapraszany na żadne wizyty zagraniczne.
Funkcję prezydenta Austrii pełnił do końca kadencji. Zmarł w 2007 roku.

mk

Czytaj także

Generalne Gubernatorstwo. "Jak najbardziej zniszczyć i rozbić polską siłę narodową"

Ostatnia aktualizacja: 12.10.2024 05:45
- Znajdujemy się na tym obszarze dla ugruntowania niemieckiego panowania, dla wprowadzenia w życie władczych aspiracji niemieckich. Rzesza niemiecka nie jest gościem w tym kraju. My przebywamy tu po to, aby kraj ten zniemczyć na wieki i nieodwracalnie – pisał w 1943 roku generalny gubernator Hans Frank.
rozwiń zwiń
Czytaj także

Anschluss Austrii - nazistowskie wilki w austriackiej owczarni

Ostatnia aktualizacja: 12.03.2021 05:35
- Czyż istnieją słowa, które mogłyby opisać nasze uczucia, czyż serce i oczy są w stanie pojąć entuzjazm i radość, że Führer po tak długiej nieobecności znów jest w naszej stolicy - wołał sprawozdawca radiowy na Haldenplatz w Wiedniu.
rozwiń zwiń