15:06 36.T.11_13978_0.mp3 Audycja Karola Witta na temat dziejów obrazu Jana Styki "Golgota" (RWE, lata 70.)
11:57 czesław czapliński i styka.mp3 Czesław Czapliński, fotograf i dokumentalista, o "Golgocie" Jana Styki (PR, 2013)
Zaczęło się od pielgrzymki do Ziemi Świętej.
W 1895 roku Jan Styka - będąc u szczytu swoich sił twórczych, dopiero co ukończywszy wraz z Wojciechem Kossakiem, "Panoramę Racławicką" - postanowił wybrać się w szczególną podróż. Chciał zobaczyć miejsca związane z ziemskim życiem Chrystusa.
"Pojadę tam, mówiłem sobie", pisał we wspomnieniach, "nie dla zadowolenia jedynie samej ciekawości i wrażeń duchowych, ale by przestudiować teren, otoczenie. By odszukać, co się da z przeszłości, i uplastycznić Golgotę w momencie odkupienia". Już wtedy bowiem nosił w sobie pragnienie namalowania nowego religijnego dzieła.
Podróż trwała trzy miesiące, od marca do maja, a jej plon stanowiły liczne szkice i studia, które Jan Styka wówczas wykonał. Bogaty o te doświadczenia artysta wrócił do Lwowa i zabrał się za realizację swojego malarskiego przedsięwzięcia. Zwłaszcza że rotunda, w której eksponowano "Panoramę Racławicką", stała wówczas pusta ("Panoramę" wysłano do Budapesztu na tamtejszą wystawę), więc przestrzeni na nowy ogromny obraz nie brakowało.
Mecenasi i artyści
Brakowało jedynie funduszy, ale tu z pomocą pospieszył sam Ignacy Paderewski. Słynny pianista zawiązał spółkę z przemysłowcami Stanisławem Roszkowskim i Edmundem Zarembą, a zgromadzone dzięki temu pieniądze przeznaczył nie tylko na samo wykonanie dzieła, ale i na przygotowanie dla niego wystawy w Warszawie. Zakładano, słusznie, że obraz będzie przyciągał tłumy.
Tymczasem Jan Styka rozpiął na miejscu po "Panoramie Racławickiej” nowe, sprowadzone specjalnie z Belgii, płótno, i zaczął pracę. Malowanie postępowało bardzo szybko - zarówno dzięki przywiezionym z Ziemi Świętej materiałom, jak i dzięki pomocy innych, zaproszonych przez Stykę artystów. Byli to Tadeusz Popiel, Jan Stanisławski oraz Zygmunt Rozwadowski.
8 lipca 1896 roku praca dobiegła końca.
Chwila przed ukrzyżowaniem
Pod długich namysłach Jan Styka zdecydował, że w przeciwieństwie do "Panoramy Racławickiej" jego nowe dzieło nie będzie miało kształtu zamkniętego koła, ale półkola. Ogromnych rozmiarów: 60 metrów długości i 15 metrów wysokości.
"Golgota" - bo tak obraz został zatytułowany - nie przedstawia samego momentu ukrzyżowania (choć pod takim, "Ukrzyżowanie", tytułem też dziś występuje), ale scenę przed wykonaniem wyroku. "Artysta wybrał najwznioślejszy moment cierpień Chrystusowych, a mianowicie chwilę poprzedzającą rozpięcie na krzyżu", pisał w 1901 roku autor "Objaśnienia obrazu Jana Styki Golgota". Umieszona w centrum malowidła jaśniejąca postać stojącego Chrystusa - w białej szacie, z opuszczonymi, związanymi rękami - stanowi główny punkt tej złożonej z setek postaci i szczegółów malarskiej wizji.
Materiały komentujące "Golgotę" Jana Styki (lewa strona obrazu) zamieszczone w "Tygodniku Ilustrowanym" z 23 stycznia 1997 r. Fot. Polona
Materiały komentujące "Golgotę" Jana Styki (prawa strona obrazu) zamieszczone w "Tygodniku Ilustrowanym" z 23 stycznia 1997 r. Fot. Polona
Prawą stronę "Golgoty" wypełnia widok Jerozolimy, odbywający się pod murami miasta targ świąteczny, tłumy spieszące ku tytułowemu wzgórzu. Wśród nich: apostołowie oraz rzymscy żołnierze. Odczytywanemu wyrokowi śmierci na Nazarejczyku przysłuchuje się między innymi grupa zrozpaczonych niewiast z Marią, matką Jezusa. Jest też Łazarz z Betanii oraz klęcząca, załamująca ręce Maria Magdalena.
Na lewej stronie dzieła widać drogę do Samarii, grób, w którym ciało Umęczonego będzie złożone, a także starszyznę żydowską z Annaszem i Kajfaszem na czele.
Pośrodku, na szczycie Golgoty, stoją już wbite dwa pale przygotowane dla dwóch łotrów. Krzyż, na którym zawiśnie za chwilę Jezus, leży jeszcze u jego stóp.
Sukces w Warszawie
"Golgotę" pokazano najpierw we Lwowie, zobaczyło ją ponad 50 tysięcy osób. Na początku następnego roku, 1897, obraz został wystawiony w Warszawie, w specjalnie na ten cel postawionym budynku.
Rotunda stanęła w samym centrum miasta, przy Krakowskim Przedmieściu (wejście od ul. Karowej), na tyłach pałacu Tarnowskich (dziś znajduje się tu hotel Bristol). - Piękny to był gmach, w stylu wczesnego renesansu florenckiego, ozdobiony gzymsami, kolumnami i bogatą ornamentacją. Nad wejściem widniał napis, w stylu liter hebrajskich, "Golgota" - opowiadano w audycji Rozgłośni Polskiej Radia Wolna Europa.
Edward Troczewski, Rotunda "Golgoty" w Warszawie. Fot. Mazowiecka Biblioteka Cyfrowa/domena publiczna
Ówczesny papież Leon XIII przekazał Janowi Styce z okazji warszawskiej wystawy "Golgoty" specjalne błogosławieństwo. Słów uznania nie szczędził również arcybiskup warszawski ks. Wincenty Chościak-Popiel. W "Tygodniku Ilustrowanym" ukazał się duży dodatek poświęcony "Golgocie". Na okoliczność pojawienia się monumentalnego dzieła poeci pisali okolicznościowe wiersze. W końcu: budynek przy Krakowskim Przedmieściu odwiedzały tłumy, "od rana do nocy", "wieczorem przy oświetleniu eletrycznem"...
Okładka "Tygodnika Ilustrowanego" z 23 stycznia 1997 r. Fot. Polona
Ameryka – tragiczny splot wydarzeń
"Golgotę" pokazywano nie tylko w Warszawie, ale i w Moskwie oraz w Kijowie. W 1904 roku wielkie płótno - wraz z innymi dziełami Styki - zostało wysłane za ocean. Celem była wystawa światowa w amerykańskim St. Louis.
Pośrednik z USA, z którym współpracował Jan Styka, okazał się niestety nieuczciwy. Zaniepokojony o swoje prace artysta wybrał się, wraz z synem Tadeuszem, do Ameryki, by na miejscu zbadać sprawę i ratować wysłane dzieła. Jak podkreślano w audycji RWE, malarzowi udało się odzyskać swoje obrazy - nawet część z nich, piętnaście malowideł przedstawiających sceny z Sienkiewiczowskiego "Quo vadis", pokazano na wspomnianej wystawie w St. Louis.
"Golgotę" czekał jednak inny los. W St. Louis nie było dla niej odpowiedniego budynku, pozostała więc zdeponowana w urzędzie celnym w Nowym Jorku. I to, paradoksalnie, ją uratowało. Już po zamknięciu wystawy w St. Louis wybuchł na jej terenie pożar. Obrazy Styki spłonęły.
Malarz - zrozpaczony utratą, ponadto rozgoryczony problemami z nowojorskimi celnikami przetrzymującymi Golgotę - postanowił wrócić do Europy. Swoje monumentalne płótno zostawił w dalekiej Ameryce. Być może zakładał, że obraz czeka niestety zapomnienie. Na szczęście stało się inaczej.
"Golgota" na kalifornijskim cmentarzu
Dzieło Jana Styki urząd celny w Nowym Jorku wystawił na licytacji - obraz został zakupiony za bardzo niską cenę. W 1911 roku malowidło pojawiło się jeszcze w Chicago Opera House, potem jednak zostało zapomniane, schowane gdzieś w chicagowskim magazynie.
Po czterdziestu latach ukrycia płótno polskiego mistrza nabył Hubert Eaton - przemysłowiec, miłośnik sztuki i, co istotne, twórca Forest Lawn Memorial Park w Glendale, na przedmieściach Los Angeles w Kalifornii. Miejsce to było przede wszystkim pięknie położonym cmentarzem. W połowie XX w. Hubert Earton postanowił postawić na tym terenie również muzeum-audytorium - wzniesiony za półtora miliona dolarów specjalny budynek w stylu neogotyckim (fasada wzorowana była na katedrze w Orvieto) dla m.in. "Golgoty" Jana Styki i jej widzów.
Przy pomocy młodszego syna Jana Styki, Adama, również malarza, podniszczone przez dekady nieodpowiedniego przechowywania płótno zostało poddane renowacji. W 1951 roku w Wielki Piątek The Hall of Crucifixion-Resurrection został otwarty dla publiczności (w budynku eksponowany jest również inny obraz: "Zmartwychwstanie" Roberta Clarka).
Dla tych, którzy przybywają zobaczyć epickie malarskie dzieło powstałe pod koniec XIX w. we Lwowie, czekają specjalne atrakcje. - Siada się w amfiteatralnej sali, wszystko jest zasłonięte. Potem rzucane są snopy światła na wybrane część obrazu, do tego dochodzi jeszcze muzyka - opowiadał w Polskim Radiu Czesław Czapliński, fotograf i dokumentalista. - Ludzie wychodzą stamtąd, jakby obejrzeli jakiś spektakl teatralny.
***
Czytaj także:
***
Jan Styka nie miał się już dowiedzieć o losach swojego dzieła (uważanego do teraz za największy obraz religijny na świecie lub: największy na świecie obraz w ramie). Od 1900 roku mieszkał w Paryżu, potem we Włoszech. Tu zmarł w kwietniu 1925 roku.
Początkowo był pochowany we włoskim Verano, ostatecznie jednak spoczął - obok swojego syna Tadeusza, obok takich sław, jak Humphrey Bogart, Nat King Cole, Walt Disney czy Clark Gable - na cmentarzu Forest Lawn Memorial Park. Los chciał, że również obok, podziwianej do dziś, "Golgoty".
jp
Źródła: "Objaśnienia obrazu Jana Styki Golgota", Warszawa 1901; Jerzy Miziołek, "Golgota Jana Styki w Forest Lawn. O największym obrazie świata i jego niezwykłej historii", "Konteksty" 62 (2008).