Prekursor lotów arktycznych przyszedł na świat 8 lutego 1888 roku we Włocławku, w ówczesnym zaborze rosyjskim. Właściwie nazywał się Alfons Jan Nagórski, ale nigdy nie używał pierwszego imienia. W wieku 17 lat z powodu kłopotów finansowych zakończył swoją przygodę z nauką, ale nie rozstał się ze szkołą. Po zdaniu odpowiednich egzaminów objął posadę nauczyciela i kierownika małej, wiejskiej placówki.
Posada ta nie satysfakcjonowała w pełni młodego, głodnego wiedzy Nagórskiego. Przyszły pilot zdał maturę i dostał się do Odesskiej Szkoły Wojskowej. W 1909 roku, już jako oficer, znad Morza Czarnego przeniósł się na daleką Syberię, gdzie służył w 23 pułku piechoty. Po dwóch latach rozpoczął studia w Szkole Inżynierów Morskich w Petersburgu.
W okresie tym zainteresował się lotnictwem. Jeszcze pod koniec 1911 roku zdał egzaminy w petersburskim aeroklubie i otrzymał międzynarodowe świadectwo pilota. Dokument ten zdecydowanie ułatwił mu start w nowoutworzonej szkole, w której szkolono pilotów wojskowych. Jan Nagórski ukończył ją w 1913 roku. W tym samym roku otrzymał dyplom inżyniera morskiego.
Wyjątkowa misja
Nagórski został przydzielony do Głównego Zarządu Hydrograficznego Ministerstwa Marynarki. Tam powierzono mu zadanie opracowania możliwości wykorzystania samolotu w warunkach arktycznych. Zarząd Hydrograficzny przygotowywał bowiem akcję poszukiwawczą trzech zaginionych rosyjskich wypraw polarnych.
Do wykonania zadania w trudnych, arktycznych warunkach potrzebny był specjalny samolot. Maszyna musiała być wyposażona w pływaki, spełniające także rolę nart, co pozwalało na starty i lądowania na wodzie oraz powierzchni pokrytej lodem. Ostatecznie Polak zdecydował się na francuską konstrukcję typu Farman-Maurice z silnikiem Renault. Nagórski udał się do Paryża, gdzie nadzorował proces składania maszyny.
Na początku XX wieku Arktyka wciąż była krainą słabo przebadaną. Dane, które posiadał Zarząd Hydrograficzny nie zawierały wszystkich niezbędnych informacji. Nagórski skontaktował się więc z Roaldem Amundsenem, pierwszym zdobywcą bieguna południowego i badacza Arktyki.
34:32 wspomnienia jana nagórskiego.mp3 Wspomnienia Jana Nagórskiego. Audycja z cyklu "Pół wieku tradycji polskiego lotnictwa" prowadzona przez Tadeusza Kaźmierskiego (PR, 20.04.1958)
- Od Amundsena, człowieka o dużej praktyce i dużych zasobach wiedzy, wiele się dowiedziałem. Bardzo chętnie przebywałem w jego towarzystwie i ciągle wypytywałem o wszystkie dane arktyczne - opowiadał w audycji Polskiego Radia z 1958 roku Jan Nagórski.
Osobisty kontakt z Amundsenem Nagórski nawiązał w Oslo. To właśnie stamtąd latem 1914 roku wypłynął statek, na pokładzie którego znajdował się polski pilot i jego rozmontowany, spakowany w kilku skrzyniach samolot. W połowie sierpnia misja ratownicza z Nagórskim na czele dotarła do wybrzeży Nowej Ziemi (archipelag rosyjskich wysp na Oceanie Arktycznym).
Przełomowa ekspedycja
Po kilku dniach pracy w trudnych warunkach samolot został złożony i Nagórski wraz z mechanikiem rozpoczęli poszukiwania jednej z zaginionych wypraw polarnych. Było to pierwsze w historii wykorzystanie samolotu w warunkach arktycznych.
- Wystartowaliśmy. Nabrałem wysokości 1500 metrów i obraliśmy kurs na północ. Widziałem pola lodowe, powierzchnia fantastyczna. Gdyby nie ten impet wiatru, to miałby człowiek wrażenie, że się nie porusza - wspominał w radiowej audycji Jan Nagórski.
Zaginionych rosyjskich polarników ostatecznie nie udało się odnaleźć. Mimo to wyprawa polskiego pilota była przełomem zarówno w lotnictwie, jak i badaniach Arktyki. Spostrzeżenia Nagórskiego dotyczące lotów w warunkach dalekiej północy okazały się niezwykle celne i pozwoliły innym pilotom lepiej przygotować się do podobnych wypraw w przyszłości.
Nagórski jako prekursor lotów arktycznych wykazał się dużą odwagą i umiejętnościami. W czasie lotów walczył z mrozem, zmiennym wiatrem i mgłą, a na lądzie dokonywał bieżących napraw. Następny śmiałek, który oglądał Arktykę z powietrza, przybył tam dopiero po dziewięciu latach.
W czasie swoje misji Nagórski wykonał pięć długich lotów (trwających co najmniej 4 godziny) i kilkanaście krótkich. Przeleciał łącznie ponad 1000 kilometrów. Wyprawa została przerwana we wrześniu 1914 roku z powodu wybuchu I wojny światowej.
Zabili go i uciekł
W listopadzie Jan Nagórski rozpoczął służbę w eskadrze lotnictwa morskiego i prowadził walki z Niemcami nad Bałtykiem. Wiosną 1916 roku został dowódcą eskadry bojowej stacjonującej na wyspie Saremaa (ob. Estonia), później, jako pierwszy pilot na świecie, wykonał wodnopłatowcem (samolotem przystosowanym do startu i lądowaniu na wodzie) manewr zwany pętlą. Jesienią tego samego roku w starciu z niemieckim lotnictwem jego samolot został zestrzelony.
- Niemcy zauważyli, że dowodziłem, bo miałem flagę dowódcy na samolocie i mnie otoczyli. Otrzymałem postrzał w nogę. Silnik także został uszkodzony i stanął. Musiałem lądować na wodzie, a Niemcy oddawali strzały w samolot już stojący na fali. Gdybyśmy z moim mechanikiem nie wyskoczyli do wody, to byśmy zginęli - wspominał Jan Nagórski.
Z zimnych wód Bałtyku pilota i jego mechanika wyciągnęli marynarze z rosyjskiej łodzi podwodnej, która znajdowała się w okolicy. Ranny Nagórski trafił do szpitala, ale stracił kontakt ze swoją jednostką i został uznany za poległego. Po wyzdrowieniu dowodził dywizjonem wodnopłatowców w rosyjskiej bazie w Finlandii, ale problemy z łącznością oraz chaos spowodowany dwiema rewolucjami w Rosji, sprawiły, że nie odnotowano faktu uratowania pilota. Nagórski widniał w dokumentach jako zmarły przez kolejne czterdzieści lat.
Wrócił do żywych
Po odzyskaniu niepodległości przez Polskę Jan Nagórski wrócił do kraju, by wstąpić do lotnictwa morskiego. Nie został jednak przyjęty na służbę, czego powodem był najprawdopodobniej fakt pozostania w rosyjskiej (już radzieckiej) armii po wybuchu rewolucji październikowej.
Doświadczony pilot i prekursor lotów arktycznych przez następne lata pracował m.in. w przemyśle naftowym oraz jako inżynier przy projektowaniu i budowie obiektów energetycznych i chłodniczych. W Polsce nikt nie znał jego dokonań, a dla Rosjan był nieboszczykiem.
Sytuacja ta zmieniła się diametralnie w 1955 roku. Nagórski wybrał się wówczas z małżonką na wykład podróżnika i kierownika pierwszej polskiej wyprawy polarnej Czesława Centkiewicza. Spotkanie dotyczyło badań Arktyki. W pewnym momencie prelegent wspomniał o prekursorze lotów arktycznych, Nagórskim, który niestety zginął w czasie I wojny światowej.
- Zdziwiona żona mnie trąciła. Ja również zdziwiony wstałem i mówię, że żyję i jestem tutaj, wśród słuchaczy. Wszyscy zwrócili na mnie uwagę. Miałem wrażenie, że biorą mnie za jakiegoś nienormalnego. Profesor Centkiewicz podszedł do mnie, porozmawialiśmy dłuższą chwilę i przekonał się, że ja to ten sam Nagórski - wspominał pilot w Polskim Radiu.
Sensacyjne odkrycie odbiło się szerokim echem w Polsce i Związku Radzieckim. Nagórski został zaproszony do ZSRR, gdzie spotkał się z ciepłym przyjęciem. Polski pilot wziął udział w licznych oficjalnych wizytach i spotkaniach z arktycznymi pilotami, którzy wiele zawdzięczali jego doświadczeniom zdobytym przed 40 laty.
Od 1956 roku Nagórski działał aktywnie na polu popularyzacji historii lotnictwa w Polsce. Wydał też dwie książki o charakterze wspomnieniowym - "Pierwszy nad Arktyką" (1958) i "Nad płonącym Bałtykiem" (1960).
***
Przełomowe spotkanie z 1955 roku znacząco zmieniło też jego pozycję w rosyjskiej historiografii. W drugim wydaniu Wielkiej encyklopedii radzieckiej (1954) został określony jako zmarły rosyjski pilot, a w kolejnej edycji (1974) wrócił do żywych jako Polak.
Prekursor lotów arktycznych rodem z Kujaw za swoje osiągnięcia odznaczony został Krzyżem Oficerskim Orderu Odrodzenia Polski. W 1952 roku jego imieniem nazwano jedną z radzieckich stacji naukowych w Arktyce.
Jan Nagórski zmarł w 1976 roku wieku 88 lat.
th
Przy pisaniu tego artykułu korzystałem z pracy:
S. Alexandrowicz, Pierwszy lotnik arktyczny - Jan Nagórski (1888-1976), "Kwartalnik Historii Nauki i Techniki", nr 23/2, 1978.